A A+ A++

Z zewnątrz? Wszystko wygląda idealnie. Polska firma ma szansę na rekordową sprzedaż roczną o wartości 2,5 mld zł (to wciąż dwadzieścia razy mniej niż sprzedaje mająca zagraniczne korzenie Biedronka i jej właściciel Jeronimo Martins) oraz rosnące zyski. Spółka targana jest jednak wewnętrznym konfliktem pomiędzy mniejszościowymi akcjonariuszami i zarządem. Spór był tak ostry, że na czele firmy został… sam prezes. Reszta odeszła.

W tej historii są skargi i groźba kar finansowych dla członków zarządu. W sumie to kilkanaście żądań każde warte po kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Są też nagłe rezygnacje praktycznie całych władz firmy oraz sprawozdanie finansowe, które zaskoczyło rynek. Rzadko w oficjalnych dokumentach pojawiają się informacje, że część akcjonariuszy może działać na szkodę własnej firmy. A dokładnie takie oskarżenie znalazło się w dokumentach, które trafiły z Polomarketu do Krajowego Rejestru Sądowego. Tak sieć i jej prezes postanowili podsumować ubiegły rok.

Zobacz także: Handel i transport w dołku. “To sygnał, że idzie spowolnienie”

O co chodzi? Od ubiegłego roku w Polomarkecie trwa otwarty konflikt pomiędzy częścią akcjonariuszy a zarządem (mającym wsparcie większościowych udziałowców). Polomarket to skomplikowana układanka powiązań. W tej chwili sieć to biznes mający aż 7 udziałowców. I jak mówią eksperci: to właśnie rozbicie doprowadziło do wewnętrznych konfliktów. Nic innego nie jest problemem.

12 udziałów kontroluje firma Frapo-Dystrybucja oraz Leszek Duszyński, kolejne 24 udziały są w rękach firmy Bresse Pol i Mirosława Podeszwika. I to dwójka tych przedsiębiorców stanowi większość w firmie, to oni decydują o jej losach. Skupiają łącznie 36 z 60 udziałów w grupie (to 60 proc. udziałów).

Akcje spółki mają również Robert Załęski, Stanisław Sosnowski oraz firma Przedsiębiorstwo Projektowania i Realizacji Inwestycji “Arkady” (należy do Adama i Roberta Kasnerów). Łącznie mają 24 udziały. I to właśnie ta trójka – według zarządu – powoduje problemy. Jak wynika z informacji money.pl, wszyscy wspomniani panowie blisko ze sobą współpracują – są wspólnikami w innych biznesach.

Jak wynika ze sprawozdania finansowego, w ubiegłym roku to właśnie ci mniejszościowi akcjonariusze zaczęli zalewać zarząd wnioskami o dostęp do szczegółowych informacji nt. biznesu. Pytaniom nie było końca.

Leroy Merlin odkupi hipermarkety od Tesco

Najpierw pytali o wynagrodzenia, później o szczegóły polityki personalnej, zatrudnienia, zasady rachunkowości, zagadki polityki cenowej, istotę polityki handlowej, wnioski z kontroli skarbowych oraz informacje na temat znaków towarowych. W skrócie: pytania dotyczyły każdego aspektu działania biznesu. Zarząd uznał, że na takie wnioski odpowie, dopiero gdy będzie się tego domagać cała rada nadzorcza firmy, a nie tylko kilku jej członków. “Bo nie są uprawnieni” – czytamy w dokumentach. A cała rada nadzorcza takich pytań już nie poparła.

(Polomarket)

Efekt? Mniejszościowi udziałowcy złożyli wnioski o ukaranie członków zarządu. Zgodnie z prawem na zarządzie ciąży odpowiedzialność karna – za niedopełnienie obowiązków grozić może m.in. 20 tys. zł kary. Wniosków o ukaranie tylko w 2018 roku było 11. Łącznie warte były kilkaset tysięcy złotych. W ciągu roku do sądu trafiło jednak blisko dwa razy więcej wniosków.

Walka na całego

Na tym jednak się nie skończyło. Akcjonariusze zakwestionowali wynagrodzenie, które otrzymał zarząd w 2017 roku i zażądali pieniędzy. Sąd niedawno rozpatrywał inną sprawę – również wniesioną przez trójkę udziałowców – o zysk z 2015 roku. Wspólnicy przekonywali, że przeznaczenie jej na kapitał zakładowy było błędem i doprowadziło ich do strat. Sprawę rozpatrywał już nawet Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Nie zgodził się z zarzutami. Kasacji nie będzie – część akcjonariuszy nie poszła do Sądu Najwyższego z tą sprawą.

Sąd oddalił umorzenie postępowania sanacyjnego Grupy Piotr i Paweł

Zarząd wprost w dokumentach wskazuje, że “działania wspólników (…) służą jedynie dezorganizacji pracy, a także są jedną z form szykanowania i wywierania presji”. Presja była na tyle duża, że w pewnym momencie w zarządzie został tylko prezes firmy Marcin Sowa. Reszta członków zarządu odeszła, choć pozostała w firmie.

Zarząd broni się, że dokumenty, których żądali wspólnicy, mogą być wykorzystane w celach sprzecznych z interesem spółki. I “wyrządzić znaczną szkodę”.

Poprosiliśmy Polomarket o oficjalny komentarz dot. informacji zawartych w sprawozdaniu. Zapytaliśmy m.in. o to, jak konflikt wyglądał w tym roku i jak spółka ma zamiar normalnie funkcjonować w takich warunkach. Odpowiedzi na razie nie otrzymaliśmy. Nie udało nam się również skontaktować z drugą stroną sporu – spora część spółek należących również do mniejszościowych akcjonariuszy nie prowadzi stron internetowych, nie podaje do siebie żadnego kontaktu. Żadna ze stron od czasu publikacji raportu nie zabrała głosu.

Na rynku aż huczy

Konflikt nie jest jednak tajemnicą.

– Pęknięcie rosło od lat. Zaczęły się, od kiedy rozeszły się drogi Polomarketu i sklepów Mila, które stanowiły jedną grupę. Część współwłaścicieli została przy głównej marce, a część powędrowała do Mili, ale jednocześnie nie zrezygnowała ze swoich udziałów. Po latach Mila trafiła jednak do kolejnego podmiotu, a współwłaściciele wrócili do zainteresowania Polomarketem – opowiada anonimowo money.pl ekspert rynku handlowego, wieloletni członek rady nadzorczej jednej z sieci handlowych.

– Tu nawet nie chodzi o to, że ktoś chce mieć większy wpływ na biznes. Na rynku mówi się tylko o tym, że to niespełnione ambicje i chęć robienia innym pod górkę, a nie realna troska o biznes. Ile w tym prawdy? Wiedzą to chyba tylko sami zainteresowani – opowiada.

Jak mówi – zaczęło się już w 2015 roku. Do tego czasu sieć sklepów Mila funkcjonowała w ramach grupy Polomarket Do czasu aż firma Market-Detal (właściciel tej części biznesu) postanowił wyjść z grupy i działać sam. Już jako konkurent. Market-Detal to firma kontrolowana przez Artura Kasnera – tego samego, który wciąż ma udziały w Polomarkecie. Blisko 150 sklepów (z 450 posiadanych ówcześnie) zmieniło logo i właściciela. Ostatecznie Mila w ubiegłym roku trafiła w inne ręce – do giganta handlu Eurocash.

(Polomarket)

I jak wskazuje nasz rozmówca, termin ten pokrywa się z rozpoczęciem konfliktu w Polomarkecie.

– Pisanie w oficjalnym sprawozdaniu finansowym o konflikcie pomiędzy częścią akcjonariuszy a zarządem firmy, który jest wspierany przez większościowego właściciela, to zaskakujący ruch – mówi money.pl Andrzej Maria Faliński, były już dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. – To musi oznaczać, że spór osiągnął już niewyobrażalne rozmiary – dodaje.

Nie chce wypowiadać się o szczegółach sprawy. Jak dodaje, wspólnicy wybrali fatalny moment na konflikty. – W handlu zbliżają się trudne miesiące. Spowolnienie gospodarcze odbije się właśnie na sklepach, problemem są już zapowiedziane przez PiS handlowy oraz rozszerzenie ograniczenia handlu – mówi. – Czy część akcjonariuszy gra na szybką sprzedaż części biznesu? Tego wykluczyć nie można – dodaje.

komentarze

irytujące

Napisz komentarz

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułGłówny przeciwnik handlu w niedziele ma nowego wroga: cyfrową inwigilację
Następny artykułPrince William ‘worried’ about Harry after ITV interview