Szykuje się „odpadowy” dramat. Impas między udziałowcami ZGOK-u w Olsztynie może doprowadzić do tego, że wiele gmin dosłownie utonie w śmieciach. Alternatywą są drakońskie podwyżki, które dotkną nawet pół miliona mieszkańców regionu.
W środę (19 sierpnia) przedstawiciele samorządów, które są udziałowcami Zakładu Gospodarki Odpadami Komunalnymi w Olsztynie, bezskutecznie próbowały dojść do porozumienia. Spotkanie nie dało żadnych rezultatów poza tym, że każda ze stron trzyma się swoich racji. Najwięksi udziałowcy spółki, w tym Olsztyn, uparli się przy podwyżkach. Mniejsi udziałowcy, którzy zbuntowali się przeciw wprowadzonym — ich zdaniem bezprawnie — sierpniowym podwyżkom, zapowiadają, że nie będę płacić faktur. Spółka straszy, że w takiej sytuacji nie będzie od nich odbierać odpadów. Na dodatek w tle pojawia się widmo bankructwa ZGOK.
Wczorajsze spotkanie było odpowiedzią na list 18 udziałowców, w którym podważają oni sposób i zasadność wprowadzonych od sierpnia podwyżek za odpady, zarówno te ze zbiórki selektywnej, jak i mieszane. Władze spółki i najwięksi udziałowcy ZGOK mieli wczoraj rozwiać wątpliwości dotyczące podwyżki cen.
Na spotkanie nie zostali wpuszczeni dziennikarze. Żadna ze stron nie wydała też oficjalnego oświadczenia. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że nie doszło do porozumienia. Więcej, konflikt zaognił się. Wójt Gietrzwałdu wczorajsze spotkanie określił jako przymiarkę do Walnego Zgromadzenia Wspólników. Środowe spotkanie nie miało żadnej z formuł prawnych mieszczących się w Kodeksie spółek handlowych.
— Nie ma porozumienia — powiedział „Gazecie Olsztyńskiej” Jan Kasprowicz, wójt Gietrzwałdu. I głośno zapewnił, że stoi jedynie po stronie mieszkańców swojej gminy. W rozmowie z dziennikarzami przyznał jednak, że jest skłonny do kompromisu.
— Mamy problem ogólnopolski. Ze względu na przepisy prawa, nazywane opłatą marszałkowską, odpady zdrożeją i trzeba się z tym zmierzyć. Trzeba z jednej strony bronić ZGOK-u przed bankructwem, z drugiej — wynegocjować ceny, które są do przyjęcia — stwierdził w rozmowie z nami Jan Kasprowicz.
O tym, że to problem ogólnopolski jest też przekonany przedstawiciel samorządu, który najgłośniej oprotestowuje sierpniowe podwyżki, czyli burmistrz Dobrego Miasta. Zdaniem Jarosława Kowalskiego trzeba rozwiązań systemowych, które pomogą rozwiązać problem. Jednocześnie burmistrz Dobrego Miasta jasno sprzeciwia się podwyżce i wylicza koszta, które przy jej wprowadzeniu musiałyby spaść na mieszkańców jego gminy…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS