Po sobotnim prologu Domżała i Marton ruszali na trasę jako szósty pojazd UTV, czwarty w T4. Początek odcinka polska załoga pojechała rozważnie, plasując się na trzech pierwszych pomiarach czasu w okolicach pierwszej dziesiątki UTV.
Punkt kontrolny umieszczony na 135 km dzisiejszego oesu wskazał na ponad 50-minutową stratę. Okazało się, że Domżała i Marton zatrzymali się, by pomóc nieprzytomnemu po wypadku motocykliście. Sportową i godną pochwały postawę dostrzegli organizatorzy, którzy zwrócili reprezentantom ekipy Monster Energy Can-Am czas poświęcony na pomoc rannemu zawodnikowi.
Najszybsi według prowizorycznych wyników Reinaldo Varela i Maykel Justo otrzymali minutę kary. Oznacza to, że zwycięzcami pierwszego etapu w klasie UTV-T4 zostali Austin Jones i Gustavo Gugelmin. Domżała i Marton sklasyfikowani zostali na trzecim miejscu [+44 s] i taką pozycję utrzymują przed poniedziałkową częścią rywalizacji.
31-letni kierowca opowiedział zarówno o przykrym zdarzeniu z setnego kilometra próby, jak i trudach całego odcinka.
– Niemiła historia. Na setnym kilometrze najechaliśmy na wypadek motocyklisty – powiedział Domżała. – Był on nieprzytomny i razem z nim czekaliśmy na pomoc. Niestety, przytrafiło się to w bardzo niedostępnym miejscu, w górach.
– Byliśmy trochę rozbici. Minęło nas wiele załóg i jechaliśmy [dalej] w kurzu po bardzo zniszczonej drodze. Cieszymy się, że przejechaliśmy, ponieważ przez 270 km był dosłownie kamień na kamieniu. Trzeba było to przetrwać. Po drodze mijaliśmy około 40 aut, który stały rozbite lub [załogi] nie miały już wystarczającej liczby opon, aby jechać dalej.
– Bardzo trudny odcinek, jeden z najtrudniejszych jakie w życiu przejechałem. Kurz, kamienie. Piach mam wszędzie. Chcę jak najszybciej się zregenerować.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS