Oczywiście, że będzie trudniej. Konserwatywna kontrrewolucja od kilku lat przebijała się na Zachodzie przez lewicowo-liberalny mainstream, zaznaczyła swoją obecność wzrostem sił prawicy w USA, we Włoszech, Polsce i Wielkiej Brytanii (niemożliwy Brexit stał się faktem), ale nie zatrzymała lewicowego szaleństwa. Brak Donalda Trumpa, mimo jego gwałtownego charakteru i nonszalancji, która być może jest główną przyczyną jego przegranej, trudny będzie do zrekompensowania.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Trump czy Biden? Gorące liczenie głosów w USA
Choć nic nie wskazuje na to, by prawdopodobny nowy lokator Białego Domu miał osłabić już istniejące porozumienia polsko-amerykańskie, to ani nie będzie ich szczególnie wzmacniał, a w warstwie retorycznej rewolucja obyczajowa w Polsce dostanie impuls wsparcia. Także opozycja w Polsce, z pokrętnych, jak to na nich, względów, uzna przegraną Trumpa za korzyść dla niej samej. Nietrudno zgadnąć jak publicyści mainstreamu orzekną koniec „populizmu” i zaczną – znowu – odliczać miesiące czy dnia na upadek prawicy w Polsce.
A jednak ten mecz się jeszcze nie skończył. Piłka jest nadal w grze, choć przeciwnik atakuje już na naszej połowie. Myśl konserwatywna w świecie Zachodu coraz głośniej zaznacza znamiona kryzysu naszej cywilizacji, a takie nazwiska jak Jordan Peterson czy Douglas Murray, którzy nawołują do opamiętania przed lewicowym szaleństwem, są nie do przemilczenia. Galopujący radykalizm postępowców prowadzi do wewnętrznych rozłamów, wstrząsów, do zjadania własnego ogona. Z barwniejszych przykładów można przytoczyć lewicową szkołę artystyczną z Massachusetts, Mount Holyoke College, która potępiła wojującą feministkę Eve Ensler (autorkę słynnych „Monologów waginy”), za „lekceważenie kobiet bez wagin”. Rewolucja pożera własne dzieci, a tęczowe przykłady są wyjątkowo groteskowe.
CZYTAJ TAKŻE:
Eugeniczny fitness, zbyt biały marsz kobiet i prześladowani cykliści, czyli największe absurdy poprawności politycznej w 2019 roku
Docenić możliwości w Polsce
Tymczasem w Polsce, nadal – do następnych wyborów pozostały trzy lata, do końca kadencji Andrzeja Dudy – pięć lat. Kryzys pandemii przynosi nie tylko gigantyczne trudności rządzącym na całym świecie, ale też przemienia społeczeństwa na skalę, której nie jesteśmy w stanie oszacować. Oprócz rozruchów, społecznej frustracji, przynosi też powrót do wiary, osłabienie postpolityki, beztroskiego konsumpcjonizmu, obnaża słabości wielu instytucji międzynarodowych. Po co słuchać Światowej Organizacji Zdrowia w sprawie edukacji seksualnej, skoro nie radzi sobie ona ze swoimi podstawowymi zadaniami – z Covid-19 na czele? Jak traktować poważnie Unię Europejską, która w czasie gdy pęka światowa gospodarka, nadal upiera się przy „Zielonym Ładzie”? Donald Trump spektakularnie przegrywa wybory, ale równolegle procesy rozkładu lewicowo-liberalnego świata dzieją się w cieniu, powoli, ale systematycznie.
Rzecz w tym, by się nie poddawać. Nie stchórzyć. „Nadzieja w męstwie, ratunek w zwycięstwie. Czyńcie swoją powinność” – mówił hetman Stanisław Żółkiewski do swoich żołnierzy przed jednym z największych zwycięstw w historii oręża polskiego, w sytuacji, która wydawała się beznadziejna. Satysfakcja naszej nieudolnej opozycji z powodu wygranej Joe Bidena nie zmiecie polskiej polityki zgodnie z fantazjami antyPiSowskich komentatorów.
Niekorzystny dla Donalda Trumpa wyborczy wynik w USA przyniesie jedną, malutką satysfakcję. Amerykańska ekspertka od „właściwych stron historii” sama budzi się po „niewłaściwej” stronie wyborów prezydenckich. Wyznawcy dziejowej konieczności prędzej czy później zawsze spadają z konia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS