O kontrowersjach związanych z Rządowym Funduszem Inwestycji Lokalnych pisaliśmy w “Wyborczej” już wielokrotnie. Przypomnijmy, że jest to fundusz, który rząd uruchomił w ub. roku, aby pomóc samorządom, których przychody zostały uszczuplone przez pandemię koronawirusa. W sumie na FIL przeznaczono 13 mld zł. Pierwszą transzę środków, w kwocie 6 mld zł, rząd uruchomił latem ub. roku. Pieniądze dzielone były wtedy według algorytmu i trafiły do wszystkich gmin w całej Polsce. Ich podział nie budził kontrowersji.
Protesty samorządowców wzbudził jednak kolejny podział pieniędzy z FIL na kwotę 4,35 mld zł, którego rząd dokonał w grudniu ub. roku. Duże miasta nie dostały wtedy nic i głośno zaprotestowały, wskazując, że pieniądze podzielono według klucza politycznego. Potwierdziły to badania prof. Jarosława Flisa z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz prof. Pawła Swianiewicza z Uniwersytetu Warszawskiego, którzy szczegółowo przeanalizowali podział środków. Wyszło im, że najwięcej pieniędzy dostały samorządy rządzone przez polityków związanych z PiS, a najmniej z opozycją.
W środę na stronach rządowych ukazały się informacje o podziale kolejnych środków z FIL na kwotę 1,35 mld zł. I znowu samorządowcy z dużych miast alarmują, że podział miał charakter polityczny.
Gdańsk i inne miasta wojewódzkie nie dostały ani grosza
Dobrze widać to na przykładzie Pomorza. Gdańsk, Gdynia i Sopot znowu nie dostały z FIL ani grosza, choć złożyły wnioski na szereg wielomilionowych inwestycji.
Aplikacja do składania wniosków pozwalała samorządom złożyć obecnie maksymalnie trzy projekty.
Gdańsk zgłosił trzy inwestycje, które ma już w pełni przygotowane: I etap budowy ulicy Nowej Świętokrzyskiej (48 mln zł), Kanał Ulgi we Wrzeszczu (7,5 mln zł), objazd Bramy Nizinnej (15 mln zł). Z trzech wniosków na łączną kwotę 70,5 mln zł Gdańsk nie dostał nic.
– Ten fundusz, pochodzący z podatków Polek i Polaków, miał wspomóc samorządy w związku z coraz gorszą sytuacją finansową spowodowaną pandemią, a inwestycje miały być jednym ze sposobów wspierania lokalnej gospodarki. A tymczasem po raz drugi otrzymaliśmy okrągłe 0 złotych, podobne jak inne największe polskie miasta – komentuje Aleksandra Dulkiewicz, prezydentka Gdańska. – Wycinanie dużych miast z RFIL to nie jest działanie przeciwko prezydentowi Gdańska, Wrocławia czy Warszawy. To po prostu działanie wprost przeciwko mieszkańcom, którzy czekają na konkretne inwestycje. W Gdańsku te środki chcieliśmy przeznaczyć na I etap Świętokrzyskiej, objazd Bramy Nizinnej i Kanał Ulgi.
Z informacji zebranych przez gdańskich urzędników wynika, że podobnie jak Gdańsk potraktowano także inne duże metropolie, w których rządzą prezydenci krytyczni wobec PiS. Ani złotówki nie dostały Wrocław, Białystok, Lublin. Niewielkie w stosunku do wnioskowanych kwoty otrzymał Poznań (4,5 mln zł) oraz Łódź (2 mln zł).
Sopot i Gdynia również bez dotacji na inwestycje
Trzy projekty zgłosił także Sopot. To: budowa żłobka miejskiego dla 60 dzieci w wieku do 3 lat; utworzenie w budynku przy ul. Haffnera Centrum Mieszkalnictwa Wspieranego (CMW), przeznaczone dla 10 osób z niepełnosprawnościami; kompleksowa przebudowa 7 ulic w Sopocie znajdujących się w kwartale ulic: Parkowej, Kordeckiego, al. Wojska Polskiego, Kilińskiego i utworzenie na nich obszaru spowolnionego ruchu kołowego z dozwoloną prędkością do 20 km na godz. tzw. strefy woonerf.
– Wnioskowaliśmy w sumie o 7,6 mln zł na trzy projekty, a mieszkańcy Sopotu nie dostali nic – mówi prezydent Sopotu Jacek Karnowski. – Wystąpimy o wyjaśnienie, jakie były kryteria oceny tych wniosków. W pierwszej edycji dostaliśmy środki z automatu (otrzymały wówczas wszystkie gminy), w drugiej i obecnej edycji nie dostaliśmy nic. Wygląda na to, że decyzje o przyznaniu środków mają podłoże polityczne, a rząd karze w ten sposób niepokorne samorządy, które głośno mówią o problemach. Taki podział i takie kryteria nie mają nic wspólnego z zasadami solidarności i równości, tak chętnie deklarowanymi przez rządzących.
Karnowski dodaje: – Sopot jest dotknięty pandemią w szczególny sposób. Kołem zamachowym naszej gospodarki jest turystyka, która ogromnie ucierpiała i wciąż cierpi w wyniku zamknięcia tej branży. Samorząd wspiera jak może lokalnych przedsiębiorców, którzy są nie tylko podatnikami, ale również pracodawcami w mieście. Szkoda, że rząd to pomija przy podziale środków.
Ani złotówki nie dostała także Gdynia, która złożyła wnioski na łączną kwotę ponad 45 mln zł. Władze miasta chciały: poprawić system drogowy poprzez rozbudowę ul. Kwiatkowskiego (33 mln zł), zbudować ulice Metalową, Rogali i Uranową (7 mln zł) oraz wybudować kanał deszczowy wraz z przebudową układu drogowego w ul. Sochaczewskiej i części ul. Płockiej (4,5 mln zł)
– W tym konkursie nie otrzymaliśmy wsparcia, ale czekamy jeszcze na wyniki Funduszu Dróg Samorządowych i Rezerw Subwencji Ogólnej, gdzie liczymy na dofinansowanie – stwierdza wiceprezydent Gdyni Marek Łucyk.
Które miasta na Pomorzu dostały najwięcej?
Łącznie województwo pomorskie w ramach trzeciej edycji FIL otrzymało ponad 91,5 mln zł.
Najwięcej pieniędzy dostały gminy wiejskie i wiejsko-miejskie. Z większych miast regionu najwięcej środków otrzymały: Chojnice (19 mln zł), Kościerzyna (17 mln), Starogard Gdański (15 mln zł), Tczew (12 mln), Rumia (9 mln) czy Człuchów (8,5 mln).
Trudno powiedzieć, jakimi kryteriami kierowano się, dzieląc te środki, bo często wnioskowane przez samorządy projekty opiewały na dużo większe kwoty, niż zostały im przyznane. Kilkanaście małych gmin otrzymało też bardzo równe kwoty, np. po 500 tys. zł, co trudno uznać za wynik jakiegoś algorytmu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS