Łodzianie jesienią zdobyli 29 punktów. Imponowali odważną i ofensywną grą, nie wybijali piłki na oślep i bardzo dobrze grali w defensywie. – Jesteśmy zadowoleni z liczby zdobytych punktów. Możemy też cieszyć się ze sposobu w jaki weszliśmy do Ekstraklasy. To dla mnie powód do satysfakcji – zapewnia trener Widzewa. – Nie wszystko ułożyło się tak jak byśmy chcieli, ale dzięki temu wiemy nad czym musimy pracować.
Skład budowany od zimy
Do Ekstraklasy Widzew awansował dopiero dzięki wygranej w ostatniej kolejce. W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu były wzloty i upadki. W bieżących rozgrywkach zespół miał problemy na początku i pod koniec rundy, ale ostatecznie wyszedł z nich obronną ręką. Dziewięć meczów wygrał, dwa zremisował i sześć przegrał.
– Zbudowaliśmy skład na miarę możliwości klubu. Pierwszych transferów z myślą o Ekstraklasie dokonaliśmy jeszcze zimą. Latem trzeba było uzupełnić kadrę, bo brakowało nam przede wszystkim stoperów i napastnika na pozycję nr 9. Z konieczności grali tam piłkarze o innych umiejętnościach – przyznaj trener Niedźwiedź. – Od wielu lat funkcjonuje stereotyp, że po awansie trzeba wymienić pół składu, bo zespół nie podoła. My tak nie zrobiliśmy, tylko wzmocniliśmy zespół zimą i latem. To nam pomogło.
Jednym z pozyskanych zawodników, który zrobił furorę jest Jordi Sanchez pozyskany z trzeciej ligi hiszpańskiej. Błyskawicznie zadomowił się w zespole. Jesienią w lidze i Pucharze Polski zdobył siedem goli i zaliczył cztery asysty.
Jordi Sanchez – objawienie Ekstraklasy
– Zawodnicy z trzeciej ligi hiszpańskiej dobrze odnajdują się w Polsce. Zrobiliśmy takie zestawienie, z którego wynika, że Hiszpanie w 70 procentach sprawdzają się w naszej lidze – przyznaje Tomasz Wichniarek, dyrektor sportowy Widzewa. – Jordi nie trafił do nas przypadkowo. Pracuje dla nas skaut, który przygląda się między innymi hiszpańskiej trzeciej lidze.
– Jordi potrzebował takiego środowiska jakie ma w Widzewie. Zdarza się, że zawodnik w jednym klubie nie błyszczy, a w drugim świetnie odnajduje. On tu się czuje bardzo dobrze, a trybuny nakręcają go do gry – uważa trener Niedźwiedź. – Brakowało nam takiego zawodnika. Świetnie wypełnił lukę w ataku i odnalazł się w naszym systemie. Pewnie pomogło mu też to, że niemal od początku grał w podstawowym składzie. I miał świadomość, że tak będzie.
Na początku sezonu Widzew przegrał z Pogonią, Lechią czy Legią. Potem jednak zaczął wygrywać, a do tego poprawił grę w obronie. W efekcie w dziewięciu meczach nie stracił bramki, a bramkarz Henrich Rivas dostał powołanie do reprezentacji Słowacji.
Widzew wierny ofensywnemu stylowi
– Od samego początku trzymaliśmy się stylu. Skorygowaliśmy cześć założeń po pierwszych meczach. Dokonaliśmy korekt, ale nie odeszliśmy od tego, jak chcieliśmy grać. Mój zespół jest odważny i ofensywny. Nawet z Rakowem graliśmy jak równy z równym, choć ich pressing jest bardzo mocny. W tym meczu obie drużyny przebiegły w sumie 250 km. To rekord ligi – zauważa trener Niedźwiedź.
Pod koniec rundy jesiennej łodzianie przegrali dwa mecze z rzędu, ale w ostatnim pokonali Koronę i przerwę wiosenną spędzą na trzecim miejscu. Jak na beniaminka to znakomity wynik. – Mecze z Cracovią i Zagłębiem były w naszym wykonaniu najlepsze, bo całkowicie je kontrolowaliśmy. Ważna była też wygrana z Koroną po dwóch porażkach, bo reakcja zespołu była najlepsza z możliwych – uważa trener Niedźwiedź. – W tej rundzie nie było meczu, który byłby totalną klapą. Jedynie pierwsza połowa z Górnikiem Zabrze nie była dobra, bo straciliśmy trzy gole. Także mimo porażki z Radomiakiem były dobre momenty.
Widzew ma 29 punktów i jak podkreślają w klubie do utrzymania wciąż brakuje 11. O czymś więcej się jednak nie mówi. Także szkoleniowiec unika deklaracji. – Mówię o tym od początku pracy w klubie, że chciałbym rozwijać zawodników, a wtedy całą drużyna będzie szła do przodu – twierdzi trener. – Pozytywnie zaskoczył mnie cały zespół. Podkreślamy w szatni jak każdy jest ważny. To jest nasza siła Nie można powiedzieć, że Widzew to tylko groźny we ataku Sanchez i dobrze broniący Sanchez. Błysnęli też zawodnicy, którzy w pierwszej lidze nie byli tak dobrzy jak Martin Kreuzriegler czy Fabio Nunes.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS