“K…a mać” – krzyknął Dariusz Żuraw do Djordje Crnomarkovicia jeszcze w trakcie meczu, w 75. minucie. Obrońca Lecha dostał wtedy czerwoną kartkę, choć wcale jej dostać nie musiał. To znaczy: wcale nie musiał faulować Michela-Ange Balikwisha na połowie Standardu. Ale faulował. I wyleciał z boiska. Za dwie żółte kartki, bo pierwszą zobaczył już w 20. minucie, kiedy nieprzepisowo zatrzymał rozpędzającego się z piłką Nicolasa Raskina.
Trener Lecha po meczu ze Standardem: To nas kosztuje straty bramek i punktów
Ten pierwszy faul, choć też daleko od własnej bramki, jeszcze można było zrozumieć, bo gdyby pozwolił Belgowi przedostać się z piłką, Standard miałby przewagę zawodników. Ale drugi był już kompletnie niezrozumiały. – Zachowanie, jakie zaprezentował Djordje Crnomarković, nie może mieć miejsca u profesjonalnego piłkarza. To nas kosztuje straty bramek i punktów – denerwował się Żuraw na pomeczowej konferencji w Liege.
I miał ku temu powody, bo jego Lech znowu przegrał w znanym sobie stylu. Od trzech spotkań, kiedy zarówno z Legią (1:2), jak i później z Rakowem (3:3), a teraz także ze Standardem tracił gole w ostatnich sekundach. – Trudno jest na gorąco to wytłumaczyć. To pierwsza taka sytuacja, że w trzech spotkaniach z rzędu w ostatniej akcji meczu mój zespół traci bramki – mówił Żuraw.
Ale próbował analizować to spotkanie: – Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, Standard był zespołem lepszym, zdominował nas, a my nie potrafiliśmy sobie poradzić z ich wysokim pressingiem. Wydawało się, że po czerwonej kartce dla rywali, którą dostali tuż przed przerwą, w drugiej połowie mamy wszystko pod kontrolą. Zdobyliśmy bramkę (w 61. Mikael Ishak trafił na 1:0), ale to, co się później wydarzyło, jest już trudne do wytłumaczenia – dodawał.
Lech zachował trzecie miejsce, ale o awans będzie piekielnie trudno
Lech po czterech meczach w fazie grupowej Ligi Europy ma trzy punkty, o pięć mniej od Rangersów i Benfiki, z którymi zagra w dwóch ostatnich kolejkach. I jeśli chce myśleć jeszcze o awansie, musi wygrać oba spotkania, a także liczyć na korzystne wyniki innych meczów. – Nasze szanse na wyjście z grupy są niemal zerowe. Puchary to świetna przygoda, ale musimy mocno przemyśleć, co począć z tymi kolejnymi dwoma meczami – powiedział trener Lecha, który w ekstraklasie zajmuje dopiero 10. miejsce. Do liderującej Legii traci 12 punktów, ale ma do rozegrania zaległy mecz z Pogonią (16 grudnia, godz. 20.30).
Tabela grupy D po 4. kolejkach Ligi Europy
- Rangers FC – 8 punktów, 8:5
- Benfica – 8 punktów, 12:7
- Lech Poznań – 3 punkty, 6:8
- Standard Liege – 3 punkty, 3:9
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS