Jagiellonia mistrzem Polski 2023/24, Białystok najszczęśliwszym miastem w Polsce. Po sobotnim zwycięstwie nad Wartą Poznań 3:0 “Duma Podlasia” sięgnęła po pierwsze w historii klubu mistrzostwo. Ale gdy na płycie stadionu radość piłkarzy i kibiców była niepohamowana, tak na konferencji prasowej, w której wzięli udział trener Adrian Siemieniec, Taras Romanczuk i Dominik Marczuk, było wyjątkowo spokojnie.
Szampana na konferencji nie było, ale pojawiły się łzy szczęścia. “To jest tak niesamowite uczucie…”
Tym razem nie było “oklepanego” wparowania piłkarzy z szampanem. Przyglądając się jednak bliżej, na twarzach zainteresowanych była ogromna radość. Z oblicza Adriana Siemieńca nie znikał uśmiech satysfakcji, oczy kapitana drużyny Tarasa Romanczuka wręcz się zaszkliły. Cała trójka z Dominikiem Marczukiem została przywitana brawami również przez dziennikarzy po historycznym sukcesie.
– Emocje jeszcze buzują. Nie ukrywam, że jestem teraz jednym z najszczęśliwszych ludzi w Polsce – przyznawał Romanczuk, który złotym medalem za mistrzostwo Polski uczcił dziesięć lat gry w klubie z Białegostoku. – Długo na to pracowałem. Chciałem podziękować za to sztabowi i trenerowi, bo po pierwszej kolejce i porażce 0:3 z Rakowem oni i tak w nas uwierzyli, że jesteśmy dobrymi zawodnikami i potrafimy grać w piłkę. Myślę, że umieliśmy się za to odpłacić.
– No… O samym spotkaniu mówić nie będę, bo nie wiem, czy to ma jakikolwiek sens – zaczął z uśmiechem na ustach Adrian Siemieniec. Później dziękował rodzinie, drużynie, kibicom i władzom Jagiellonii, z naciskiem na dyrektora sportowego Łukasza Masłowskiego.
– To właśnie Łukasz uwierzył w miłego, sympatycznego i skromnego trenera z rezerw Jagiellonii, który nie osiągał specjalnie wybitnych wyników. Coś widocznie miałem takiego w sobie, że mi zaufał i przekonał ludzi w klubie, że warto dać mi szansę. Dzisiaj możemy dzięki temu świętować – tłumaczył.
– To jest tak niesamowite uczucie… Jestem tu już trochę i wiem, co to znaczyło dla tego miasta, dla tych ludzi. Dwa razy byli od tego sukcesu o włos. Potem graliśmy w finale Pucharu Polski i też było o włos. Tyle razy byłeś tak blisko, a finalnie tego nie masz. Pierwsze historyczne mistrzostwo Polski będzie zawsze tym pierwszym historycznym. Dzisiaj przeszliśmy do historii, zapewniliśmy sobie nieśmiertelność, to niesamowite – emocjonował się Siemieniec, zastrzegając jednak, że jest mu przykro z powodu niepowodzenia jego przyjaciela Dawida Szulczka, którego Warta Poznań meczem z Jagiellonią spadła z ekstraklasy.
– Wiemy, co te rozstrzygnięcia spowodowały w przypadku Warty Poznań i jakie miały konsekwencje dla mojego przyjaciela Dawida Szulczka. Pierwszy raz w życiu nie wiedziałem, jak się mam zachować. Po naszej stronie ogromna radość, euforia, niewiarygodne osiągnięcie, a po drugiej smutek i rozpacz. Dla mnie idealnym scenariuszem byłoby to, gdybyśmy my zdobyli mistrzostwo Polski, a Warta finalnie się utrzymała. Niestety dla Warty, tak się nie stało, ale wierzę, że wrócą po tej sytuacji silniejsi i sobie poradzą. To dobrzy ludzie, w życiu czasami tak bywa – zaznaczał.
Konferencja Żółto-Czerwonych trwała około piętnastu minut. – Odpuśćcie już nam, chcemy poświętować! – żartował Taras Romanczuk. – Cieszmy się chwilą. Trenerowi mówiłem, że jestem doświadczonym zawodnikiem i mam coraz mniej treningów przed sobą w swoim życiu. Doceniam każdy trening i gdy nie wygrywam na treningu, to jestem mega wkurzony. Czasami zachowuję się jak dziecko, ale ambicja i emocje czasami wychodzą na pierwszy plan.
Dominik Marczuk rok temu kończył sezon w pierwszej lidze w Stali Rzeszów, gdzie wcale nie grał “od dechy do dechy”, a brał udział w ledwie połowie meczów Stali. Dziś z 6 golami i aż 13 asystami jest jednym z liderów mistrza Polski i gwiazdą ekstraklasy.
– To pokazuje, jak piłka jest przewrotna i jak wysoko można zajść ciężką pracą. Skłamałbym, gdybym powiedział, że spodziewałem, jak to się potoczy i będę miał takie liczby. Ale uważam, że mógłbym mieć jeszcze lepsze. Teraz jest czas na świętowanie, ale przyjdzie też czas na analizę całego sezonu. Cieszę się z tego, co tu i teraz. Wygraliśmy ten mecz, jesteśmy mistrzami Polski i idziemy świętować – skwitował 20-letni skrzydłowy.
Smutek i rozpacz w Warcie Poznań. “Dopiero na ostatnie 30 minut sezonu wylądowaliśmy w strefie spadkowej”
Jakże inny był nastrój trenera Warty Poznań Dawida Szulczka, który na konferencję prasową przyszedł zdołowany, z trudem wykrztuszając kolejne słowa.
– Gratulacje dla Jagiellonii za mistrzostwo Polski. Graliśmy z najlepszą drużyną w kraju, grającą z fantazją, polotem, zdobywającą bramki z fantastyczną łatwością. Nam to z kolei przychodziło bardzo ciężko. Jagiellonia ma świetnego trenera, kapitalnego człowieka na tym stanowisku. Graliśmy dziś o życie z najlepszymi. Mieliśmy wszystko w swoich rękach w ostatnich dwóch kolejkach… – wymieniał Szulczek.
– Długą drogę przebyliśmy, a dopiero na ostatnie 30 minut tego sezonu wylądowaliśmy w strefie spadkowej, gdy przez dwa lata byliśmy poza nią – nie ukrywał, bijąc się w pierś. – Wszyscy dawaliśmy, co mogliśmy. Zrobiłem wiele błędów po drodze, nie tylko zawodnicy na boisku. Ja też mogłem inaczej zareagować, coś inaczej zrobić. Czasu nie cofniemy, spadliśmy z ligi i zobaczymy, co każdemu z nas życie przyniesie. Nie udało się oszukać przeznaczenia. Dwa pierwsze sezony były fantastyczne, ten był trudny i kończy się fatalnie.
Jeden z dziennikarzy poprosił jednak o przeanalizowanie tego, co się wydarzyło w ostatnich kolejkach z klubem z Poznania. Szulczek nie był w stanie tego zrobić. – Dałem temu klubowi tak wiele, że teraz nie umiem analitycznie podejść dzisiaj do tematu, grają mną za bardzo emocje – zakończył.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS