Jeszcze przed startem play-off Plus Ligi trener reprezentacji Polski Vital Heynen ogłosił 19-osobową kadrę na zbliżający się wielkimi krokami sezon, którego głównym punktem będą igrzyska olimpijskie w Tokio. Wśród wybrańców Belga znalazł się jeden zawodnik Trefla i zgodnie z oczekiwaniami był to Marcin Janusz. 26-letni rozgrywający prezentuje od wielu miesięcy świetną dyspozycją i zapracował na powołanie. Jego rywalami w walce o miejsce w składzie będą Fabian Drzyzga (Asseco Resovia), Grzegorz Łomacz (PGE Skra Bełchatów) oraz Marcin Komenda (Stal Nysa).
Mariusz Wlazły nie do zatrzymania
Janusz od początku meczu z Vervą (z tego zespołu Heynen powołał Bartosza Kwolka, Artura Szalpuka oraz Piotra Nowakowskiego) wszedł na wysoki poziom, zresztą podobnie jak jego koledzy. A szczególnie Mariusz Wlazły, który zaczął od dwóch asów serwisowych, a potem praktycznie nie mylił się w ataku, dodając również jeden punktowy blok. Swoje robili też pozostali zawodnicy, bardzo dobrze spisywali się obaj środkowi – Karol Urbanowicz i Pablo Crer.
Szybko zrobiło się 10:5, potem 14:8 dla Trefla. Goście nie byli w stanie w żaden sposób odpowiedzieć na nawałnicę gdańszczan i właściwie bez walki oddali pierwszego seta przegrywając do 18.
Młody środkowy jak natchniony
W drugim secie podopieczni Michała Winiarskiego wciąż spisywali się kapitalnie, ale nieco lepiej zaczęli wyglądać też goście. Jednak kiedy w połowie seta Trefl wrzucił wyższy bieg znów byli bezradni. Swój recital kontynuował Wlazły, a jak natchniony grał 19-letni Urbanowicz, który atakował, blokował, a po jego asie serwisowym było już 18:13 dla gospodarzy.
Verva jeszcze na moment się poderwała, ale przy stanie 21:19 sprawy w swoje ręce ponownie wziął Wlazły. Najpierw skutecznie zaatakował, potem posłał dwie serwisowe bomby, zrobiło się 24:19 i było po secie. A kapitan Trefla po raz kolejny pokazał w najważniejszym momencie swoją wielką klasę.
Spadek jakości
Wlazły nie robił sobie ani chwili przerwy i trzeciego seta zaczął od udanego ataku i kolejnego asa (4:1 dla Trefla). Coraz lepiej spisywał się również Bartłomiej Lipiński. Ale i po drugiej stronie siatki wreszcie coś zaczęło się dziać, skuteczny był zwłaszcza Szalpuk. Po jego sprytnym plasie goście po raz pierwszy w meczu wyszli nawet na prowadzenie (6:5) i wreszcie załapali się na równą walkę.
Tym bardziej, że po godzinie koncertowej gry nieco spadła też jakość po stronie Trefla. Gdańszczanie zaczęli się mylić, spore problemy pojawiły się na przyjęciu. To sprawiło, że po asie serwisowym Kwolka Verva uzyskała trzy punkty przewagi (16:13) i utrzymała ją do końca seta wygrywając do 21.
To zwiastowało ogromne emocje w partii numer cztery. I tak rzeczywiście było, od początku trwała zacięta walka punkt za punkt. Nawet kiedy po dwóch skutecznych atakach Moritza Reicherta było 11:8 dla Trefla, Verva szybko wyrównała na 12:12. Na skutek małego zastoju Wlazłego i Lipińskiego to właśnie Niemiec w pewnym momencie wziął na siebie ciężar gry w ataku i robił to bardzo skutecznie. Na dodatek przy stanie 18:17 popisał się dwoma kolejnymi asami serwisowymi, co stało się przełomowym momentem spotkania. Trzypunktowe prowadzenie w takim momencie spotkania było ogromnym kapitałem, którego gdańszczanie już nie roztrwonili. Spotkanie zakończył efektowny atak z krótkiej Crera, a statuetkę dla najlepszego zawodnika meczu zasłużenie otrzymał Reichert.
Zatem gdańszczanie w rywalizacji do dwóch zwycięstw objęli prowadzenie 1:0. Drugi mecz odbędzie się 27 marca w Warszawie (godz. 17.30, transmisja Polsat Sport).
Trefl Gdańsk – Verva Warszawa Orlen Paliwa 3:1
Sety: 25:18, 25:20, 21:25, 25:22
Trefl: Janusz, Urbanowicz, Lipiński, Wlazły, Crer, Reichert, Olenderek (libero) oraz Pietruczuk, Mordyl, Sasak.
Verva: Trinidad, Wrona, Grobelny, Król, Nowakowski, Kwolek, Wojtaszek (libero) oraz Szalpuk, Kozłowski, Superlak.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS