A A+ A++

Ustalaniu terminu meczu numer trzy towarzyszyło spore zamieszanie, plany co do dnia i godziny (a także kanału Polsatu, który przeprowadzi transmisje) zmieniały się kilkukrotnie. W końcu podjęto decyzję, że spotkanie odbędzie się w środę o godz. 18, a na żywo pokaże je Polsat Sport Extra.

Dwa wyrównane zespoły

To jednak tylko didaskalia, najważniejsze jest to, co zobaczymy w środę na boisku. Po dwóch pierwszych spotkaniach trudno wyciągać jednoznacznie wnioski, potwierdziło się bowiem, że zespoły są bardzo wyrównane.

Mało tego oba spotkania miały dość podobny przebieg. Najpierw dwusetowa dominacja gospodarzy (w pierwszym przypadku Trefla, w drugim Vervy), potem odrodzenie gości, ale ostatecznie dla nich, bez happy endu. Łatwiej swój mecz wygrali gdańszczanie (3:1), którzy w rewanżu byli już bardzo blisko zapewnienia sobie awansu do finału, gdyż w tie-breaku prowadzili 12:10. Końcówka należała jednak do podopiecznych Andrei Anastasiego, którzy wyrwali zwycięstwo 3:2 i przedłużyli swoje szanse na półfinał.

Co mówią liczby?

Na przestrzeni dwóch meczów optycznie lepsze wrażenie robili gdańszczanie, przede wszystkim w pierwszym z nich. Drugi był już w wykonaniu obu zespołów bardzo nierówny i wynik tak naprawdę mógł pójść w każdą stronę. Jeśli jednak przeanalizować statystyki, to w większości najważniejszych elementów lepiej wypada Verva. Przede wszystkim ekipa ze stolicy ma zdecydowaną przewagę w bloku. Punktowała w ten sposób 21 razy (najwięcej Piotr Nowakowski – osiem), podczas gdy Trefl tylko 12. Miała również więcej wybloków (28-24). 

Verva ma również minimalną przewagę w skuteczności ataków (51 proc – 49 proc) oraz perfekcyjnego przyjęcia (25 proc – 24 proc). Trefl z kolei jest zdecydowanie bardziej agresywny w polu zagrywki co przełożyło się na sporo więcej asów (13 do 7), ale z drugiej strony także zdecydowanie więcej błędów (38 do 29). Jednak ten kierunek jest jak najbardziej prawidłowy, ryzyko na zagrywce – biorąc pod uwagę jakość przyjęcia w zespole Vervy – jest jak najbardziej wskazane.

W tym elemencie niezwykle wydajny jest Moritz Reichert (sześć asów przy zaledwie pięciu błędach). Za to najwięcej błędów, co zrozumiałe, robi najbardziej ryzykujący Mariusz Wlazły – aż 15 przy czterech asach.

Faworyta brak

Ciekawa jest również rywalizacja rozgrywających. Marcin Janusz wygląda bardzo solidnie, z kolei jego vis-a-vis Angel Trinidad świetne zagrania przeplata fatalnymi. Doszło nawet do tego, że na tie-breaka drugiego meczu – jakby nie patrzeć dla Vervy był to najważniejszy do tej pory set w sezonie – trener Anastasi desygnował rezerwowego Michała Kozłowskiego. Były zawodnik Trefla stanął na wysokości zadania i w dużej mierze przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu.

Nie ma zatem wątpliwości, że przed spotkaniem numer trzy faworyta brak. Zadecyduje mityczna dyspozycja dnia, ale również postawa liderów. I tu Trefl może mieć przewagę, gdyż wspomniany Wlazły, a także Bartłomiej Lipiński prezentują stabilną i dość równą formę.

Na zwycięzcę środowego meczu w półfinale czeka już Jastrzębski Węgiel, a rywalizacja tej fazy play-off rozpocznie się w najbliższą sobotę. Drugą parę tworzą ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz PGE Skra Bełchatów.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSiwers “Powrót z drogi donikąd”
Następny artykułApple nie dało rady, więc Xiaomi pokazuje mu, jak to się robi. Firma zapowiada klon AirPower