Trefl dobrze tylko do przerwy

Trefl Sopot przegrał na wyjeździe ze Stelmetem Zielona Góra aż 80:110 (28:28, 22:18, 14:38, 16:26) na otwarcie 13. kolejki Energa Basket Liga. Dobra gra koszykarzy gości do przerwy zupełnie rozsypała się w trzeciej kwarcie. Ekipa Marcina Stefańskiego zatraciła w niej skuteczność, a w defensywie za dużo pozostawiała swobody rywalom przy rzutach dystansowych. Dlatego o niespodziance trzeba było zapomnieć.

STELMET: Zyskowski 16 punktów (2×3), Hakanson 11 (3×3, 9 as.), Thomasson 9 (3×3), Meier 6 (8 zb.), Gordon 6 (7zb.) oraz Radić 21 (11), Zamojski 12 (2×3), Koszarek 10 (2×3), Ponitka 8 (1×3), Mąkowski 6 (2×3), Wietliński 5 (1×3, 6 zb.), Tkaczyk

TREFL: Medlock 15 (3×3, 8 as.), Leończyk 14 (2×3, 7 zb.), Foulland 10 (15 zb.), M.Kolenda 6, Ayers 2 oraz Roberson 8 (1×3), Ł.Kolenda 13 (1×3), Kowalenko 6 (1×3), Kamiński 4, Rompa 2, Kurpisz

Oba zespoły zaczęły z takim animuszem jakby w Zielonej Górze miał paść trzycyfrowy wynik. Ostatecznie udało się to tylko gospodarzom.

Jednak początkowo Trefl nie robił sobie nic z tego, że Stelmet to w tym sezonie trzecia najlepsza defensywa Energa Basket Ligi. Sopocianie inauguracyjną kwartę zakończyli przy skuteczności blisko 60 procent.

Nie minęło 100 sekund, a goście prowadzili już 7:4. Pierwsze skrzypce grał Carlos Medlock. Amerykanin trafił dwa rzuty, a przy trzecim – Michała Kolendy – asystował.

Korzystny wynik dla Trefla utrzymywał się do 8. minuty. Ekipa Marcina Stefańskiego prowadziła m.in. 18:12. Hasło do pościgu miejscowym dał Przemysław Zamojski, w przeszłości m.in. skrzydłowy żółto-czarnych. Ostatecznie to goście musieli ratować remis w końcówce pierwszej kwarty. Udało się to im po nieco szalonym rzucie za trzy punty Medlocka.

W drugiej kwarcie scenariusz był bardzo podobny do tego, który widzieliśmy w poprzednich 10 minutach. Znów dobrze zaczęli goście. Zza łuku trafili: Witalij Kowalenko i Jeff Roberson, a potem dwukrotnie z rzędu punktował Paweł Leończyk. Tym samym w 13. minucie było już 40:30 dla Trefla.

Stelmet przed przerwą kilka razy zbliżał się na punkt kontaktowy, ale tym razem nie zdołał przejąć inicjatywy. Przy 47:46 rzut za trzy Łukasza Kolendy ustalił wynik po 20 minut gry. Na uwagę nadal zasługiwała skuteczność Trefla w rzutach za 2 punkty, która wynosiła 63 procent.

Niestety, przerwa diametralnie zmieniła dyspozycję Trefla. Uleciała zarówno snajperska skuteczność jak i były coraz większe kłopoty w defensywie. Nawet jeśli po niecelnych rzutach sopocianie zdążyli wrócić do obrony to się w niej źle ustawiali. Bardzo dużo miejsca Stelmet miał na obwodzie i zaczął jak na zawołanie trafiać za trzy.

Na początku 30. minut przewaga gospodarzy urosła już do 20 punktów (79:59). Duża w tym zasługa Ivicy Radicia, Mimo że mecz zaczynał poza pierwszą “5” to grę skończył z double-double, czyli dwucyfrowym wynikiem punktów i zbiórek.

Ponadto musiał pilnować się Robertson, gdyż miał na koncie 4 faule. Ostatecznie jako pierwszy przymusowo opuścił boisko w Treflu Medlock. Nie pomogły protesty Amerykanina, który w ogóle kwestionował, że faulował Zamojskiego. Sędziowie nie tylko przydzielili mu piąte przewinienie, ale uznali, iż było ono niesportowe.

W czwartej kwarcie obaj trenerzy sprawdzali głównie jakość i “długość” swoich ławek rezerwowych. Nic nie mogło uchronić Trefla od piątej porażki w tym sezonie. Rezerwowy Kacper Mąkowski na niespełna 3 minuty przed końcem gry rzutem za trzy punkty złamał barierę 100 punktów. Sopocian po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach spotkała taka przykrość.

Reakcja

0%0Pozytywnie0%0Neutralnie 0%0Negatywnie

Twoje emocje

0%0Lubię to!

0%0Super0%0Ekscytujący 0%0Ciekawy0%0Smieszny0%0Smutny0%0Wściekły0%0Przerażony0%0Szokujący0%0Wzruszający0%0Rozczarowany0%0Zaskoczony

Co sądzisz?

0%0Prawda0%0Manipulacja0%0Fake news

0

0Ulub

Oryginalne źródło ZOBACZ