Położona w centralnej Ukrainie Winnica zmieniła się w wielki szpital wojenny. Pozory mogą mylić: miasto żyje normalnym rytmem, przerywanym jedynie regularnymi alarmami przeciwlotniczymi, które już na nikim zdają się nie robić wrażenia. Sklepy zaopatrzone są normalnie, wyraźne braki widać natomiast na stacjach benzynowych, gdzie ustawiają się długie kolejki kierowców, poszukujących przede wszystkim oleju napędowego. Pod powierzchnią zwyczajnego życia toczy się jednak walka o zdrowie żołnierzy, którzy trafiają do winnickich lecznic ze wszystkich odcinków frontu. Winniccy lekarze, zarówno wojskowi jak i cywilni, amputują kończyny, wyjmują odłamki, leczą otwarte złamania i zszywają rany. Szpitale opiekują się również uchodźcami wewnętrznymi, którzy trafili tu ze wschodniej części kraju. Oficjalnych statystyk szpitale nie podają.
Transport humanitarny do Winnicy. Laryngologia i środki przeciwbólowe
To właśnie lekarze z Winnicy poprosili o pomoc czytelników „Wyborczej”. – Tak jak wojsko musi dysponować skuteczną bronią, tak lekarze muszą mieć w rękach sprzęt medyczny, żeby ratować życie i zdrowie. Mamy z tym coraz większe kłopoty, a potrzebujących, którzy napływają do szpitala z różnych części Ukrainy, przybywa – tłumaczył Aleksander Kriwowiaz, główny lekarz winnickiego szpitala miejskiego. – Nie jesteśmy w stanie bez pomocy z zewnątrz uzupełnić naszej bazy materiałowej, a nie wyobrażam sobie, że możemy kogokolwiek zostawić bez opieki.
Na apel „Wyborczej” odpowiedzieli nie tylko czytelnicy gazety, ale również fundacje i prywatne firmy. Dzięki wpłatom udało się m.in. zakupić specjalistyczny sprzęt laryngologiczny, który pomoże w operacjach gardła i nosa oraz narzędzia chirurgiczne dla miejskiego szpitala w Winnicy. Darczyńcy przekazali też leki przeciwbólowe, antybiotyki, kompresy, żele, sprzęt urologiczny, zestawy do przetaczania krwi, koce i prześcieradła. Przekazaliśmy go w czwartek, 10 czerwca.
Amerykańskie opatrunki wojskowe, przeznaczone na pole walki, część leków i sprzętu zaraz po dostarczeniu do Winnicy zostały przewiezione na front. Reszta została w Winnicy. – Nareszcie! Stary sprzęt operacyjny nie nadawał się już do użycia. Możemy teraz operować szybko i precyzyjnie – mówił wzruszony Serhij Wasilijowicz, laryngolog z miejskiego szpitala klinicznego w Winnicy.
Fot. Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl
Wojna w Ukrainie. Lekarze wolą być ostrożni
Na zdjęciach, które wykonał fotoreporter „Wyborczej” Jakub Włodek, zamazaliśmy twarze żołnierzy. Część z nich, ze względu na sprawowaną funkcję, obawia się identyfikacji. – Jesteśmy bardzo wdzięczni i czytelnikom „Wyborczej” i wszystkim organizacjom, które zbierały pieniądze na transport. Musicie nas jednak zrozumieć: wolimy być ostrożni i nie ułatwiać nadmiernie życia wrogowi – tłumaczył Dmitro, jeden z lekarzy z winnickiego szpitala wojskowego, gdzie trafiły leki i sprzęt medyczny.
Pieniądze i dary dla Winnicy oprócz czytelniczek i czytelników „Wyborczej” przekazali: Fundacja Zdrowia Publicznego, Jewish Community Center of Krakow, firma Elektror, grupa Team Kraków dla Ukrainy, Fundacja Twoja Otwarta Ręka, „Tygodnik Powszechny” oraz szpital uniwersytecki i politechnika w Akwizgranie wspólnie z zabrzańską Fundacją Rozwoju Kardiologii. Dziękujemy!
Fot. Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS