Daniel Mąka. Na koncie ma ponad 100 meczów w łódzkiej drużynie, 29 goli, dwa awanse – do drugiej i pierwszej ligi. Ale też 32 lata na karku, a za sobą poważną kontuzję. Po zakończeniu sezonu skończył się też jego kontrakt. Mimo to nowy trener Enkeleid Dobi dał mu szansę i pozwolił trenować z drużyną. Gdy przez ostatnie tygodnie dziennikarze pytali, co z Mąką, w Widzewie odpowiadali, że przechodzi testy.
I wygląda na to, że piłkarz je zdał. Dobi, mimo dość licznej już kadry, najwyraźniej uznał, że doświadczony skrzydłowy jeszcze się przyda, nawet jeśli nie z boku pomocy, to w środku drugiej linii, albo za napastnikiem. Problem w tym, że Mąka wciąż pozostaje bez nowego kontraktu z klubem. Jak informowało prowadzone przez kibiców Radio Widzew, prezes Martyna Pajączek przez ostatnie dwa tygodnie umawiała się na spotkanie z piłkarzem, ale co chwilę je przekładała. Bez nowej umowy Mąka nie pojechał z drużyną na krótkie zgrupowanie do Opalenicy, gdzie drużyna się zgrywała i integrowała. Nie wystąpił też w próbie generalnej przed startem ligi w sparingu z GKS Tychy. Dopiero w poniedziałek doszło do spotkania piłkarza z prezes klubu. Efekt? Mąka ma zostać w drużynie. Poinformował o tym klub na Twitterze. „W najbliższych dniach przeprowadzona zostanie pełna procedura kontraktowa” – napisano dość enigmatycznie.
Jak dowiedziała się „Wyborcza” 32-latek pozostanie widzewiakiem przez kolejne pół roku.
Powrót Stępińskiego
Na al. Piłsudskiego wróci też Patryk Stępiński, czyli 25-letni prawy obrońca. Stępiński to wychowanek łódzkiego SMS, z którego przeniósł się do Widzewa. W nim debiutował w ekstraklasie. Później grał w Wiśle Płock i ostatnio w Warcie Poznań, z którą skończył mu się kontrakt.
Stępiński ma rywalizować o miejsce w składzie z Łukaszem Kosakiewiczem. To w tej chwili jedyny nominalny prawy obrońca w kadrze. Po lewej stronie Dobi może już wybierać: ma Filipa Bechta i Chorwata Petara Mikulicia, a w odwodzie pozostaje Marcel Pięczek, który jednak jest coraz dalej od składu.
A kto w środku?
Jak już informowaliśmy, Widzew szuka także środkowego obrońcy, najlepiej lewonożnego. Padło na Josipa Calusica (pisaliśmy o tym we wtorek rano). 26-letni piłkarz aktualnego mistrza Słowenii NK Celje w środę powalczy ze swoją drużyną w eliminacjach Ligi Mistrzów (z Molde), a potem może przenieść się do Łodzi. Za Chorwata trzeba zapłacić, bo wciąż ma kontrakt. Zimą ze słoweńskiego klubu do ŁKS przeniósł się inny obrońca Tadej Vidmajer. Jak wiadomo nieoficjalnie, klub z al. Unii zapłacił za niego około 50 tys. euro. Calusić jest droższy. To, czy Widzew zdecyduje się zapłacić za byłego reprezentanta chorwackiej młodzieżówki, może okazać się już w nowym tygodniu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS