A A+ A++

Czas epidemii możemy i powinniśmy przeżywać jako czas refleksji i głębokiej szczerej modlitwy, pełnej zawierzenia miłosiernemu Bogu. Jedną z nich, którą polecam, jest Nowenna do świętego Andrzeja Boboli w czasie epidemii. Dlaczego? Z dwu powodów.

Powód pierwszy: Ten wielki patron Polski niósł ofiarną pomoc duchową i materialną mieszkańcom Wilna w czasie trwających tam dwu fal zarazy. Oto jak opisywał je w 1936 r. o. Poplatek SJ: „W czerwcu 1625 r. nawiedziła Wilno epidemia i zabójczym swym tchnieniem gasiła życia ludzkie i szerzyła wokół straszliwe spustoszenie. Kilku księży z domu profesów, między nimi i Andrzej [Bobola], pospieszyło z chętną i ofiarną pomocą, zarażonym. Ludność, odczuwająca zawsze w podobnych wypadkach potrzebę zbliżenia się do Boga, tłumnie garnęła się do kościoła św. Kazimierza [w którym posługiwali jezuici], celem przygotowania się do grożącej śmierci. Poza pracą w kościele księża (…) wyszukiwali chorych po domach i nieśli im pociechy religijne, nierzadko zaopatrywali też na drogę wieczności, konających na ulicach. O prawdziwym bohaterstwie Boboli i jego towarzyszy świadczą spustoszenia, jakie zaraza szerzyła w najbliższym ich otoczeniu. W niezbyt odległym od [kościoła] św. Kazimierza klasztorze bazylianów, imienia św. Trójcy, powaliła na łoże boleści wszystkich kapłanów, podobnie owładnęła klasztorem bazylianek. W domu profesów (…) nie oszczędziła oczywiście i tych, którzy bez trwogi patrzeli jej w oczy. Ofiarą chrześcijańskiej miłości bliźniego padli z domu profesów księża: Gabriel Rządkowski, Łukasz Radzikowski, Piotr Klukowski, Jakób Pielaszkiewicz, Jan Isakowicz i brat Jan Spirau. Niemniej jednak bogatym był plon znojnej pracy pozostałej przy życiu garstki pracowników. Wysłuchali przeszło 8000 spowiedzi, w czym około 1200 spowiedzi dorosłych, którzy po raz pierwszy przystąpili do Sakramentu Pokuty, nawrócili 26 innowierców, udzielili chrztu 65 osobom (…).

W latach 1629—1630 ponownie poczęła w Wilnie grasować zaraza. Klasztor Karmelitów przy kościele św. Teresy wymarł zupełnie do tego stopnia, że klucze od niego przechowywano w domu profesów przy kościele św. Kazimierza, który też spłacił epidemii daninę w osobach przełożonego Andrzeja Nowackiego, oraz księży Stanisława Danieckiego, Urbana Hepnera i braci Stefana Symonowicza i Stanisława Grzegorzewicza. O pracy Boboli w tym czasie nie mamy bliższych wiadomości; rozpiętość jej i owocność możemy jednak w pewnej mierze poznać w świetle bardzo ożywionej korespondencji, której przedmiotem była jego osoba”. Św. Andrzejowi Boboli dane było dwukrotnie heroicznie posługiwać pośród szalejącej epidemii, wobec której ówczesny świat był o wiele bardziej bezradny w porównaniu do świata dzisiejszego. I to jest pierwszy powód, dla którego możemy przyzywać Jego orędownictwa pośród stale rozwijającej się pandemii koronawirusa.

Jest i powód drugi. Św. Andrzej Bobola już jako święty obywatel nieba, choć jeszcze ani nie kanonizowany, ani nie beatyfikowany, ochronił przed epidemią całą ziemię pińską, na której wcześniej pracował i poniósł okrutną śmierć męczeńską. Jak do tego doszło? Gdy w 1702 r. o. Marcin Godebski, przełożony Kolegium Jezuitów w Pińsku, zamartwiał, jak pośród zawieruchy wojennej i wielu innych niebezpieczeństw przetrwać i ocalić wspólnotę jezuitów i młodzież uczącą się w szkole prowadzonej przez jezuitów, wówczas zjawił się mu św. Andrzej Bobola i polecił, by w podziemiach kościoła odszukać jego ciało i wystawić na widok publiczny, a wtedy on zatroszczy się o wszystkich jego podopiecznych. Prośba Andrzeja Boboli została spełniona, a na spełnienie obietnicy ze strony św. Andrzeja Boboli nie trzeba było długo czekać.

Oto jak znowu o. Poplatek SJ je opisuje: „Rozwój wojny północnej i wypadki z nią bezpośrednio związane mnożyły okoliczności, w których interwencja Boboli okazała się nad wyraz błogosławioną. Podobnie jak inne miasta polskie i Pińsk był terenem przemarszów i postojów wojsk obcych i własnych konfederackich. Rozzuchwalony żołnierz zagrażał wszędzie mieniu i życiu obywateli. Jezuici pińscy pospiesznie oddali się swemu Protektorowi w opiekę, której też w wysokim stopniu doznali (…). Jako bezpośrednie następstwo rabunkowej gospodarki żołnierstwa zapanował powszechnie głód a w ślad za nim, wskutek nędznego i nieodpowiedniego odżywiania się, rozpętała się nad Polską i Litwą szalona, nie notowana dotychczas w tym stopniu w dziejach Polski, epidemia. Grasowała ona od połowy 1709 r. poprzez cały rok 1710 i pochłaniała setki i tysiące ofiar [to ta sama epidemia, która zebrała potworne żniwo także na Warmii i Mazurach, o czym napisałem tydzień temu]. Obrazem rozmiarów tej klęski może być fakt, że sama litewska prowincja Towarzystwa Jezusowego [jezuitów] utraciła w 1710 r. dosłownie 118 członków, wśród których 94 padło ofiarą miłości, zaraziwszy się, niosąc posługę chorym i konającym. Śmiercionośne jej tchnienie ominęło całkowicie Pińszczyznę, tak iż widniała ona jak samotna wysepka życia wśród powszechnego cmentarzyska, co współcześni przypisywali opiece Apostoła tej okolicy. Łaski te sprawiły, że kult Męczennika zapanował w masach prostego ludu. Wnet rozpowszechnił się on i wśród stanu szlacheckiego a zwłaszcza wśród magnatów”.

Św. Andrzej Bobola, który za swych ziemskich dni spieszył z ofiarną pomocą cierpiącym na skutek trwającej epidemii i który już z niebieskiej Ojczyzny wyprosił u Boga ocalenie od epidemii dla całego tak drogiego mu regionu, może i chce nadal wypraszać u Boga ocalenie także i teraz dla tych wszystkich, którzy zmagają się z pandemią koronawirusa i to już nie tylko dla jednego regionu, ale dla całej naszej Ojczyzny, której jest patronem. Trzeba jednak w tej sprawie wytrwale modlić się za Jego przyczyną choćby w formie nowenny, którą możemy rozpocząć w dowolnym dniu i której szczegóły znajdziemy na www.swietyandrzejbobola.pl

ks. Aleksander Jacyniak SJ
Kustosz Sanktuarium Matki Bożej Świętolipskiej

Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl

W weekendowym (4-5 kwietnia) wydaniu m.in.

Anna Dziewit-Meller i Marcin MellerW zasadzie to spieramy się o wszystko
Gdzieś na pograniczu, daleko od Warszawy jest nasz dom — mówią Anna Dziewit-Meller i Marcin Meller, których połączyła pasja do książek. Nam opowiadają o ucieczce od miasta, felietonach pisanych na łące i przy biurku w sypialni.

Atelier FryzjerskieCzy branża beauty przetrwa kryzys?
Atelier Fryzjerskie Marty Babij cieszy się dużą popularnością nie tylko wśród elblążanek. Jego właścicielka i fryzjerka z ponad 25-letnim doświadczeniem opowiada, jak salon i jego pracownicy radzą sobie w czasie pandemii.

Koronawirus bije w kobietę!
Co ta zaraza z nami od kilku już miesięcy wyrabia — to przechodzi ludzkie pojęcie… Zabija ludzi, zmusza do pozostawania w domu, nadwyręża budżety firm i państw… Ale ten wirus to zjawisko, które czasem przewartościowuje, a czasem obnaża problemy społeczne…

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPoparzony dwulatek
Następny artykułKim bym był bez Ciebie