A A+ A++

Pomnik Jana Chrzciciela w Komorowicach, zlokalizowany pomiędzy kościołem a cmentarzem, wzniesiono w miejscu, gdzie kiedyś stała XVI-wieczna drewniana świątynia. Figurę św. Jana Chrzciciela wyrzeźbił w 1955 r. bielski artysta Ryszard Sroczyński.

Drewniany kościół pw. św. Jana Chrzciciela powstał w Komorowicach Krakowskich, obecnej dzielnicy Bielska-Białej. Pierwsze wzmianki o budowie tego sakralnego obiektu sięgają już XIV wieku. Dalsza rozbudowa świątyni nastąpiła na przełomie XV i XVI oraz w XVIII wieku. Przez pewien czas służyła jako zbór protestancki.

„Potop” Jerzego Hoffmana

Od kilku miesięcy historycy z Uniwersytetu Śląskiego gromadzą materiały potrzebne do przygotowania monografii Komorowic. – Niestety, Stowarzyszenie Komorowice nie posiada żadnej wykonanej w dobrej jakości fotografii przedstawiającej wnętrze drewnianego kościoła. Od mieszkańców Komorowic dostaliśmy zdjęcia, pocztówki, na których uwieczniona jest tylko zewnętrzna bryła świątyni – informuje Ariel Brończyk, wiceprezes Stowarzyszenia Komorowice. I przypomina, że reżyser Jerzy Hoffman w 1973 r. wykorzystał wnętrze drewnianego kościoła z Komorowic do nakręcenia jednej z ostatnich scen filmu „Potop”. – Film kręcony był już w kościele znajdującym się na Woli Justowskiej – dodaje.

Ze starej, drewnianej świątyni przeniesiono ołtarz z obrazem. Stanowią obecne wyposażenie kościoła w Komorowicach. Gotyckie arcydzieło „Święta rodzina”, umieszczone w nastawie ołtarza, przedstawia Matkę Bożą z Dzieciątkiem na rękach, św. Janem Chrzcicielem i św. Janem Ewangelistą – W 2018 r. ołtarz przeszedł gruntowną renowację. Jest to najcenniejszy zabytek, który liczy już pół wieku – informuje Ariel Brończyk. 

Transfer zabytku na Wolę Justowską

Na wniosek krakowskich konserwatorów oraz dzięki staraniom i osobistemu nadzorowi prof. Karola Estreichera w latach 1949–1950 kościół przeniesiono do Woli Justowskiej, obecnej dzielnicy Krakowa. „Przeniesienie tego zabytku na inne miejsce było jedyną możliwością jego ocalenia (…). Drewniany kościół w Komorowicach koło Białej doczekał się w roku 1949 lepszego losu. W ten sposób uniknął zagłady, na jaką był skazany przeszło pół wieku. (…) Komorowice, rozrastające się w osadę podmiejską, żądały kościoła większego, murowanego” – pisał Karol Estreicher, krakowski historyk sztuki, w zamieszczonym w czasopiśmie „Ochrona Zabytków” (1952 r.) artykule pt. „Przeniesienie zabytku budownictwa drewnianego z Komorowic”.

W latach dwudziestych XX wieku na wzór katedry św. Mikołaja w Bielsku-Białej zbudowano nową, murowaną świątynię. Budowlę projektu architekta Emanuela Rosta możemy podziwiać aktualnie w Komorowicach. Wraz ze wzniesieniem murowanego kościoła, drewniany odszedł w zapomnienie.

Pamiątkowa fotografia w kapliczce

Już pod koniec XIX wieku w Komorowicach zaczęto myśleć o budowie kościoła murowanego, od 1894 roku rozpoczęto intensywne zabiegi i zbiórki pieniężne. Kiedy w 1921 roku zaczęto budowę, drewniana świątynia zaczęła popadać w ruinę, bo wszystkie pieniądze inwestowano w nowy kościół. Rozważano nawet rozbiórkę starego kościoła, ale podniosły się głosy sprzeciwu ze strony konserwatorów z Krakowa, którzy nie chcieli dopuścić do zniszczenia zabytkowej, drewnianej konstrukcji. W latach czterdziestych XX wieku na Woli Justowskiej, obecnej dzielnicy Krakowa, nie było żadnego kościoła. Władza w tamtych czasach niechętnie pozwalała na budowę nowych świątyń.

– Aby pokonać opór ówczesnych władz, mieszkańcy Woli musieli użyć fortelu. Za radą prof. Karola Estreichera wykorzystano dawny pomysł utworzenia na Woli Justowskiej parku etnograficznego. Na terenie Woli Justowskiej powstał niewielki skansen i w tym miejscu trochę pod pretekstem przeniesienia zabytku architektury przystąpiono do wznoszenia kościoła z przeniesionej w 1949 roku budowli w Komorowicach – wyjaśnia Brończyk.

Na terenie szpitalnego parku w Bystrej Śląskiej w gminie Wilkowice należącego do obecnego Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii znajduje się mała kapliczka w kształcie kamiennej groty. Zbudował ją w 1934 r. miejscowy murarz Walenty Pokładnik, a figurę Matki Boskiej z napisem „Uzdrowienie chorych módl się za nami” wyrzeźbiła w 1950 r. żona ówczesnego dyrektora szpitala Maria Bujak.

Do kapliczki najczęściej przychodzą pacjenci II pawilonu, którzy w podziękowaniu za opiekę podczas choroby pozostawiają na niewielkim ołtarzyku swoje pamiątki: różańce, krzyże czy obrazy przedstawiające sylwetki świętych. Wśród złożonych podarunków wyróżnia się wizerunek kościoła oprawiony w ramkę. Ktoś umieścił obraz w głębi kapliczki, za figurą maryjną. Jak się okazuje, kopia fotografii przedstawia właśnie stary, drewniany kościół w Komorowicach. Zdjęcie architektonicznej perły zrobiono najprawdopodobniej na początku XX wieku.

Losy drewnianego kościoła na Woli Justowskiej

Idea skansenu na Woli Justowskiej zrodziła się w 1927 r. głównie z inicjatywy etnografa Seweryna Udzieli. Muzeum Budownictwa Drewnianego „Skansen” w Woli Justowskiej utworzono po wojnie na terenie Skarbu Państwa przy al. Panieńskich Skał 18 w Krakowie. – W pierwotnej wersji skansen miał być zbudowany na całej górze Lasu Wolskiego, ale ten projekt upadł. Obecnie nie można mówić o skansenie. Na terenie Muzeum Budownictwa Drewnianego zlokalizowane są tylko trzy zabytkowe obiekty: dwa spichlerze i drewniana karczma pochodząca z Pasieki koło Czernichowa – informuje ksiądz Roman Łędzki, proboszcz parafii Najświętszej Maryi Panny w Krakowie.

Przeniesienie drewnianego kościoła z Komorowic do skansenu etnograficznego pod Krakowem nastąpiło w latach 1949–1950 r. Tam przeniesiony kościół pod nowym wezwaniem, Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, spłonął dwukrotnie w pożarze. Pierwszy pożar drewnianego zabytku z Komorowic nastąpił w nocy z 13 na 14 lipca 1978 r.

– Do podpalenia przyznał się człowiek złapany wówczas przez milicję na innym przestępstwie. Rzekomo miał to być syn ubeka, ale to akurat wiem z przekazu informacji od innych ludzi – wyjaśnia proboszcz Łędzki.

Świątynia została wiernie zrekonstruowana, jednak ponowne podpalenie miało miejsce w nocy z 5 na 6 kwietnia 2002 r. Ogień doszczętnie strawił zrekonstruowaną świątynię.

Podpalacz został skazany

Policja zatrzymała podpalacza po 10 latach od wzniecenia pożaru, za sprawcę uznano Dominika T. – Kobieta, z którą się rozstał, prowadziła pamiętnik. Opisała w nim wszystko, co Dominik T. opowiadał – komentuje proboszcz Łędzki.

Dominik T. spalił drewniany kościół w ramach zakładu o skrzynkę piwa. Najprawdopodobniej mężczyzna wzorował się na swoim idolu – Vargu Vikernesie – muzyku, zabójcy i satanisty z Norwegii, odpowiedzialnego za podpalenie kościołów w Skandynawii.  

Pomimo że oskarżony nie przyznał się do popełnionego czynu, sąd pierwszej instancji skazał mężczyznę na półtora roku więzienia, a w 2017 r. sąd odwoławczy podniósł karę podpalaczowi do dwóch lat więzienia i utrzymał nakaz zapłaty 100 tys. zł na rzecz pokrzywdzonej parafii. Zabytek stanowił dobro o szczególnym znaczeniu dla kultury. Dominik T. odsiedział wyrok, ale zasądzonej kwoty nie zapłacił. 

Ze spalonego kościoła uratował się obraz św. Maksymiliana Kolbego, który zwykle wisiał w kościele, ale wówczas był zdjęty w celu wykonania repliki. Ocalały również tabernakulum, mocno nadpalone, a teraz odnowione i umieszczone w nowym kościele, przepalony krzyż wiszący na frontowej ścianie, a obecnie umieszczony w środku kościoła, oraz nadpalony krzyż misyjny zlokalizowany obok kościoła przy głównym wejściu, stojący nadal w tym samym miejscu.

Problemy z budową

Projekt budowy nowego kościoła od początku wzbudzał wiele emocji. Kuria wolała postawić kościół murowany, historycy i konserwatorzy twardo opiniowali, by świątynię zrekonstruować w dawnym stylu i postawić w tym samym miejscu, gdzie spłonął zabytkowy kościół. Sami parafianie mieli podzielone zdanie na ten temat. Sprawa nabrała rozgłosu, kiedy rodzina kompozytora Krzysztofa Pendereckiego (zm. 29.03.2020), z racji sąsiedztwa z kościołem, sprzeciwiła się wzniesieniu murowanej świątyni. Według nich nie pasowała ona do otoczenia oraz funkcji skansenu. Pendereccy chcieli kościoła drewnianego.

Aby w przyszłości uniknąć spalenia się świątyni zdecydowano, że dolna partia kościoła będzie tym razem murowana, a powyżej stanie replika budowli drewnianej. Prace nad wzniesieniem nowej, powiększonej świątyni wg projektu architekta prof. Aleksandra Böhma trwały 4 lata. Budynek został oddany do użytku w maju 2020 r. Pozostałe elementy nowej budowli wykonano z drewna twardego i zapuszczonego odpowiednimi środkami, odpornego na pożar. Zastosowano również blachogont, który wyglądem przypomina drewno, a jest trwalszy i odporny na pożar. – Kościół jest oświetlony i zabezpieczony przed ewentualnym pożarem. Obecnie został złożony projekt na wystrój wnętrza kościoła, czekamy na opinię Komisji Kurialnej w tej sprawie – informuje proboszcz Łędzki.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzy każdy spór musi zakończyć się w sądzie? – Mediacja rodzinna alternatywnym rozwiązaniem
Następny artykułProkuratura kończy śledztwo w sprawie policjantów, którzy naruszali godność zatrzymanych