W ubiegłym tygodniu obchodziliśmy dzień zmarłych. Jak co roku na cmentarzach zrobiło się kolorowo od kwiatów i coraz to wymyślniejszych zniczy. Mieszkańcy Drogosz nie zapomnieli w tym dniu o miejscu pochówku zmarłych członków rodziny von Stolberg-Wernigerode chociaż na powierzchni niewiele już świadczy, że w miejscu tym znajdują się szczątki ludzi tak znamienitego rodu. Mieszkańcy Drogosz zastanawiają się, czy to już ostatni raz będą mogli tam pójść jako, że wybrana na wójta pani Kamińska nie zważając na protesty mieszkańców Drogosz postanowiła teren wraz z cmentarzem sprzedać. Chowając zmarłych zanosimy prośbę „Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie”. Przy pochówku na tym cmentarzu zapewne śpiewano: „gib ihm ewige Ruhe Herr”. Niestety nie było to im dane.
Wspomina jeden z mieszkańców Drogosz: „Cmentarz, zwany przez pierwszych osadników po 1945r. „hrabiowskim” położony jest na skraju lasu, w odległości kilkuset metrów od pałacu, na niewielkim wzgórku, z którego roztacza się widok na piękne leśne jeziorko. Cmentarz ogrodzony był kutym ogrodzeniem na podmurówce. Czołówka ogrodzenia zwieńczona była kamienną ławą w pośrodku, którego usytuowany był ogromny, kilkumetrowy, krzyż z czarnego szwedzkiego marmuru. Groby były murowane zamknięte ceglanym stropem, na którym ułożone były potężne marmurowe płyty z napisami dotyczącymi pochowanej tam osoby. Działania wojenne nie przyniosły cmentarzowi żadnego uszczerbku, chociaż w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów musiała rozegrać się poważna bitwa o czym świadczyły przebiegające skrajem lasu okopy i mnóstwo wystrzelonej amunicji. Cmentarz nie poniósł także żadnego szwanku od żołnierzy radzieckich, którzy stacjonowali jakichś czas w Drogoszach. Podobnie pierwsi osadnicy, którzy zaczęli się pojawiać w Drogoszach już pod koniec 1946 roku traktowali to miejsce z należytym szacunkiem. Całe zło zaczęło się pod koniec lat sześćdziesiątych kiedy to decyzją władz powiatowych zabrano z cmentarza krzyż, kamienną ławę oraz płyty nagrobne wywożąc je w nieznane miejsce. Wkrótce rozebrano ogrodzenie, którego fragmenty można znaleźć na cmentarzu w jednej z miejscowości. Widok tak okaleczonego cmentarza był okropny. Nie było to jednak najgorsze. Gdzieś w latach sześćdziesiątych utworzono w pałacu Ośrodek Szkolenia Traktorzystów. Słuchaczami Ośrodka byli ludzie z niemal całej Polski. Wśród nich znalazły się tzw. hieny cmentarne. Zaczęło się wybijanie otworów w stropach grobów i grzebanie wśród szczątków zmarłych. Zdarzało się wywlekanie szczątków na powierzchnię a widok ludzkiej głowy z długimi włosami zatkanej na jakiejś tyczce. Interwencje mieszkańców Drogosz niewiele dały. To powtarzało się niemal przy każdym kolejnym kursie. Okropności te ustały dopiero z chwilą zamknięcia działalności Ośrodka, Jednak widok w dalszym ciągu był okropny. Przez duże dziury w stropach grobów widoczne były szczątki ludzkie zmieszane z gruzem i rozbitymi trumnami. Teren zarastał krzakami i chwastami. W latach dziewięćdziesiątych decyzją ówczesnego wójta do grobów wsypano kilka przyczep piachu, który przykrył te okropne widoki. W 2018 roku grupa mieszkańców Drogosz pod wodzą ówczesnych radnych pań Antończyk i Koryga postanowiła zaopiekować się cmentarzem. Wycięto zakrzaczenia i chwasty, wyrównano teren. Miejsce upamiętniono stosowną tablicą informacyjną. Na przedsięwzięcie to pozyskano nawet dotację z Urzędu Marszałkowskiego”.
Tyle wspomnień mieszkańca Drogosz. Powstaje pytanie czy znajdujące się na tym cmentarzu szczątki zaznają wreszcie spokoju? Nie jesteśmy tego pewni jako, że wspomniana pani wójt Kamińska postanowiła teren wraz z cmentarzem po prostu sprzedać. Nie pomagają zdecydowane protesty mieszkańców Drogosz. Jesteśmy przekonani, że stosowne władze powinny zbadać czy takie tereny można sprzedawać. Niezależnie od tego, grupa mieszkańców Drogosz, zapowiada, że w tej sprawie poruszy „niebo i ziemię”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS