A A+ A++

fot. Dariusz Krzywański

Pierwszy raz w Alpach, pierwszy raz na dużej wysokości, pierwszy raz w starciu z takimi rywalkami. Dominika Włodarczyk i młodzieżowa reprezentacja Polski bardzo dobrze wypadły w Tour de l’Avenir Femmes, a 22-letnia zawodniczka z Okalewa po raz kolejny potwierdziła, że jest gotowa na przejście do europejskiego peletonu.

Dominika Włodarczyk, na co dzień reprezentująca polską ekipę MAT Atom Deweloper Wrocław, we Francji występowała w barwach reprezentacji Polski. Jedenaste miejsce zajęła po pięciu dniach rywalizacji, podczas których biało-czerwona drużyna wywalczyła też dwie wysokie lokaty na etapach.

Tour de l’Avenir Femmes, czyli młodzieżowa wersja Tour de France, został zorganizowany po raz pierwszy w historii. Zmagania rozstrzygnęły się w Alpach, gdzie przez dwa dni zawodniczki pokonywały podjazdy znane z tras najtrudniejszych wyścigów etapowych.

Włodarczyk finiszowała druga na jednym z etapów i wyścig skończyła na 11. miejscu. Do dziesiątej lokaty zabrakło jej 10 sekund.

Super, nic innego chyba nie mogę powiedzieć. Jedyne co mnie nie do końca satysfakcjonuje to wynik, bo uważam, że stać mnie na pierwszą dychę, a przy dobrym ułożeniu na pierwszą ósemkę. Tak się wyścig ułożył, że skończyłam jedenasta. Oczywiście naprawdę uważam to za bardzo dobry wynik… ja nigdy w życiu nie byłam w Alpach, nigdy nie byłam w tak wysokich górach. Ja miałam dziś 20 kilometrów podjazdu…

– relacjonowała w dzień zakończenia wyścigu, po pokonaniu 98-kilometrowego odcinka, na którym jedną trzecią stanowiły alpejskie podjazdy.

Wyścig marzeń między mistrzostwami

Dominika Włodarczyk na sezon 2023 wyznaczyła sobie na dwa cele: mistrzostwa świata w Glasgow i mistrzostwa Europy w Drenthe. Inauguracyjny Tour de l’Avenir Femmes stanowił ciekawy dodatek do tego planu, gdyż rozpoczynał się dwa tygodnie po światowym czempionacie i kończył się trzy tygodnie przed rywalizacją o tytuł mistrzyni Europy.

Włodarczyk w poprzednich latach obserwowała Tour de l’Avenir, czyli zmagania mężczyzn do lat 23 w wyścigu przypominającym mały Tour de France, i marzyła, by móc sama w takiej imprezie wystartować. Aby w tym roku to marzenie spełnić, jako liderka młodzieżowej reprezentacji Polski, musiała pogodzić ten start z przygotowaniami do imprez mistrzowskich.

Te nie poszły do końca po myśli 22-letniej Polki. Start w mistrzostwach świata zakończył się niepowodzeniem, a po okresie przygotowań, a przed startem we Francji, liderka reprezentacji Polski przez kilka dni zmagała się z chorobą.

Moim pierwszym celem sezonu były mistrzostwa świata. Jechałam tam naprawdę bardzo dobrze przygotowana, ale runda była jak była. Wjazd na rundę był jaki był i trochę szczęścia trzeba było tam mieć. Mnie zatrzymała kraksa i byłam zła na to, że przechodzę te dziewczyny i mam takie dobre nogi. I nie potrafiłam tego wykorzystać

– wspominała start w Glasgow.

Wróciłam do Polski, stwierdziłam, że trzeba się przestawić na kolejne cele. Najważniejszym są mistrzostwa Europy i mam robić wszystko, aby się do nich przygotować. Ale po mistrzostwach świata, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, jak dobre mam nogi i jakie czekają nas etapy na Tour de l’Avenir, za cel postawiłam sobie miejsce w pierwszej dziesiątce wyścigu.

Włodarczyk do wyścigu przygotowywała się w Karpaczu i to podjazdy z tego rejonu były odnośnikiem dla niej i reprezentacji Polski, gdy wyścig Tour de l’Avenir Femmes wjechał w Alpy.

Miałyśmy dziś 20 kilometrów podjazdu… Jak sprawdziłyśmy, jak to się ma do Karpacza, mówię dziewczynom: “nie jest dobrze”

– śmiała się po ostatnim, alpejskim etapie wyścigu.

Na przygotowania wybrałam ulubione miejsce, czyli Karpacz i tam robiłam dłuższe treningi. Na 100 kilometrach nabijałam po 2300 metrów przewyższenia. Da się zrobić takie rundy, choć wiadomo, że jeździ się trochę w kółko. Może nie myślałam, że mi to wystarczy, ale wierzyłam, że to mnie w miarę przygotuje. Jak teraz o tym myślę, 7 kilometrów podjazdu, potem zjazd, 20 minut odpoczynku i znowu ten sam podjazd… to się nijak ma do tego, że trzeba jechać półtorej godziny ciągiem pod górę. Człowiek się uczy na błędach. Jeśli jeszcze raz miałabym się do czegoś takiego przygotowywać, to pewnie zrobiłabym to trochę inaczej

– analizowała.

fot. Polski Związek Kolarski / Facebook

Polskie zawodniczki na tle najlepszych

Dominika Włodarczyk rozpoczęła Tour de l’Avenir Femmes od niezłego występu na czasówce. Dzień później pomagała Oldze Wankiewicz zająć czwarte miejsce w sprincie, a trzeciego dnia walczyła o zwycięstwo etapowe i przegrała tylko z Fem van Empel. To pozwoliło jej wjechać w Alpy na dobrej pozycji i bronić miejsca w pierwszej dziesiątce.

Na górskich etapach finiszowała dwunasta i jedenasta, a zawodniczki przyjeżdżające na metę przed nią, z pojedynczymi wyjątkami, reprezentują na co dzień najlepsze zespoły świata.

Na dużej wysokości dziewczyny z WorldTouru mają ogromną przewagę. Ja nie byłam wcześniej wyżej niż na 1400 metrach. Przed startem, na przykład, zastanawiałam się, czy na szczycie mam założyć jakąś kamizelkę, zastanawiałam się, jak mam się ubrać. Wiadomo, to są niuanse, ale wyniki pokazują, że to dziewczyny z WorldTouru są w pierwszej dziesiątce

– oceniła.

Wyścig wygrała Holenderka Shirin van Anrooij przed Brytyjką Anną Shackley i Włoszką Gaią Realini. Wszystkie trzy reprezentują zespoły worldtourowe i odnosiły już sukcesy w największych wyścigach zawodowego kalendarza.

Gaia [Realini], Shirin [Van Anrooij], Anna [Shackley] i Antonia [Niedermaier], to jest zupełnie inna liga. Gaia wychodzi na zmianę, ona pewnie leci sobie na progu, a ja już 320-330 watów. No i na podjeździe ja i pozostałe zawodniczki wytrzymujemy kilometr, może półtora, a one sobie potem jadą we czwórkę. W górach to jest zupełnie inny świat. Inaczej jest jak one jadą w peletonie, na przykład Włoszki opiekują się Gaią, bo ona sobie nie potrafi za bardzo poradzić

– przyznała Włodarczyk.

Polka pytana o wrażenia z wyścigu nie pominęła kwestii organizacyjnych, w tym bezpieczeństwa zawodniczek na trasie i nagłośnienia przebiegu rywalizacji.

Z tym bywa różnie: niskobudżetowe wyścigi w Polsce czy w Europie co roku mierzą się z wyzwaniami odpowiedniego zabezpieczenia tras, co przekłada się też na układ trasy. Zaprezentowanie wyścigowego produktu, w nabitym imprezami kalendarzu, to też sztuka, nie każdemu organizatorowi się udająca.

Całą organizacja wyścigu była super. My na parkingu się czułyśmy jak na takim małym Tour de France, naprawdę. Ludzi było bardzo dużo, wszyscy chodzili z gadżetami, kazali się podpisywać na czapeczkach, bidonach, nie wiadomo na czym

– wspominała Włodarczyk.

Zabezpieczenie trasy też super. Mało wyścigów się jeździ, w których trasa jest tak zabezpieczona, mimo że wszędzie jest niebezpiecznie. Bądźmy szczerzy, jak się jedzie z przełęczy 20 kilometrów, to jest dużo serpentyn. A było świetnie zabezpieczone, auta nie widziałam żadnego. Rowerzystów na elektrykach tak, ale oni schodzili od razu z trasy. Bardzo mi się podobało to medialnie: oni cały czas wstawiali filmiki, shortsy, jakieś nagrania z drona. Mogłam sobie obejrzeć wideo z drona jak finiszuję z Fem [van Empel]!

Jaką zawodniczką jest Dominika Włodarczyk?

Dominika Włodarczyk dała się poznać jako zawodniczka dobrze odnajdująca się na interwałowych trasach, na których krótkie podjazdy przerzedzają peleton. Polka systematycznie pokazywała, że radzi sobie na finiszach z mniejszych grupek, a cennym oparciem okazały się doświadczenia w roli zawodniczki pracującej na koleżanki z ekipy.

Wyniki Włodarczyk, choć notowane w większości w wyścigach drugiej kategorii, przez ostatnie dwa lata pokazywały jej stopniowy rozwój. W barwach polskiego zespołu MAT Atom Deweloper Wrocław rok temu zdobyła złoty medal mistrzostw Polski w kategorii młodzieżowej, wygrała Watersley Womens Challenge, była druga w Giro Toscana, siódma w mistrzostwach Europy i 4. w Gracia Orlova.

W tym sezonie zajęła 2. miejsca w wyścigach Princess Anna Vasa Tour, Tour de Feminin i Gracia, 3. w Grand Prix du Morbihan Femmes, 5. w Bretagne Ladies Tour i 8. w Trofeo Ponente in Rosa.

fot. Anouk Flesch / Tour de l’Avenir

Włodarczyk dała próbkę swoich umiejętności na pagórkowatym etapie Tour de l’Avenir, gdzie finiszowała tuż za Fem van Empel, 20-letnią zawodniczką ekipy Jumbo-Visma, która jest już mistrzynią świata i Europy w kolarstwie przełajowym elity.

Jak widzi się na tle najlepszych zawodniczek, z którymi rywalizowała we Francji?

Wydaje mi się że na etapach płaskich i z podjazdami do 5 kilometrów, ja nie czuję, że od nich odstaję. Trudno mi powiedzieć, co byłoby, gdybym była na dwóch albo trzech zgrupowaniach wysokogórskich w tym roku… Wydaje mi się, że podjazdy powyżej 8 kilometrów to już nie są dla mnie. Ja jestem w stanie się przemęczyć do 5 kilometrów albo na jakichś sztywnych hopkach. Ale takie 20 kilometrów… ja jechałam w tej grupie i myślę sobie “okej, jadę te waty, które powinnam jechać, ale nie sprawia mi to przyjemności”

– wyjaśniła.

Włodarczyk widzi się bardziej na trasach o profilu klasycznym, wymagających agresywnej jazdy i finiszowania z małych grupek.

O wiele bardziej wolę takie etapy jak ten, na którym byłam druga. Tam była 5-kilometrowa góra, nie jakaś sztywna, ale też nie łagodna. Przetrzymałam kilka ataków, umiem zafiniszować z małej grupy. Myślę, że coś takiego najbardziej mi leży. Tam też były poprawki takie sztywne i faktycznie bardzo się na nich męczę, ale widzę, że inne męczą się bardziej i to jest bardzo motywujące.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBanery wyborcze pod lupą samorządu. Ciechanów przypomina o uchwale reklamowej
Następny artykułNajlepsze zmywarki dla dużej rodziny. Topowe modele – wrzesień 2023