A A+ A++

fot. A.S.O./Thomas Maheux

Marta Lach dobrze bawiła się na czwartym etapie Tour de France Femmes. Jej atak goniła Marianne Vos, na finiszu musiała objeżdżać Annemiek van Vleuten, a w tumanach kurzu na szutrowych odcinkach nie zawiodły jej ani nogi ani sprzęt.

Polka na metę przyjechała w 21-osobowej grupce faworytek, bez problemów pokonując szutrowe odcinki Szampanii. Finisz z najlepszymi skończył się jedenastym miejscem Lach i awansem jej drużynowej koleżanki, Sandry Alonso, w klasyfikacji generalnej.

Dzisiaj jest taki wariacki etap, myślę, że my wszystkie lubimy takie. Trzeba będzie mieć dużo szczęścia, nie bardzo wiadomo, czego się spodziewać. Na pewno będzie zadyma (śmiech) już przed pierwszym podjazdem

– wyjaśniła Lach w rozmowie z “Rowery.org” przed startem etapu w Troyes.

Występ na czwartym odcinku był póki co jej najlepszym we francuskim wyścigu. Poprzednie etapy, przejechane z zadaniem wspierania Alonso i Marii Giulii Confalonieri, okazały się sporym obciążeniem dla organizmu, który Polka testowała w wyścigach etapowych, z dwoma niewielkimi przerwami, od końca kwietnia.

Wczoraj, na drodze do Bar-sur-Aube, gdzie po szutrowych odcinkach Tour zjeżdżał na metę, Marta Lach odżyła. Kraksa na trzecim etapie nie pozostawiła śladów, połamany rower mechanicy zastąpili nowym, a charakterystyczna sylwetka zawodniczki Ceratizit-WNT widniała w grupie liderki.

Dzisiaj dobrze się czułam i byłam też trochę inaczej nastawiona, bo lubię jak jest taki bardziej wariacki wyścig… taki, można powiedzieć, od punktu do punktu. Jak przeżyjesz do tego punktu i nic się nie stanie, to jedziesz do następnego i następnego. Nie było czasu w ogóle się zastanawiać nad tym, jak się czuję. Mechanicy dobrze przygotowali rower, dziś było perfekcyjnie

– mówiła na gorąco na mecie.

Marta Lach na mecie etapu Tour de France Femmes

fot. Rowery.org

Na początku próbowałam zabrać się w odjazdy. Najpierw jechałyśmy we trzy, później dołączyła do nas taka większa grupa, ale nie było tam nikogo z Movistaru, więc one to skasowały. Później nasza koleżanka odjechała. Miały ponad dwie minuty przewagi, więc to był super ruch z naszej strony, bo później, jak ją dogoniłyśmy, to byłyśmy przez chwilę we trzy. Lubię taką wariacką ściganinę (śmiech).

Mimo kilku przyspieszeń na szutrowych odcinkach, grupy faworytek wyścigu pojechały dość pasywnie, co skończyło się wygraną Marlen Reusser (SD Worx) po ucieczce i finiszem o piąte miejsce z grupki liderki. Lach jechała z najlepszymi, obok siebie mając Alonso.

Na szutrowych sektorach to nadrabiałam. Troszkę mnie męczyły te strome podjazdy przed szutrami. Starałam się zaczynać je w miarę z przodu, na tyle, na ile było to możliwe i później doganiałam na szutrze. Próbowałam odskoczyć po ostatnim sektorze, ale od razu mnie ktoś dogonił… nie ktoś tam, tylko Marianne. Nie wiem czemu, może się boi (śmiech)

– z zakurzonej twarzy zawodniczki Ceratizit-WNT nie schodził uśmiech.

Półtora kilometra do mety prawie się wywróciłam. Musiałam się wybronić przy lewym krawężniku i złapał mnie kurcz. Finiszować było już trochę ciężej, nie wiem na które miejsce wystarczyło… [jedenaste]. W sumie całkiem przyzwoicie. Liczyłam na więcej, ale była trochę zadyma. Jechałam po lewej stronie, tam nie było jak przejść, musiałam przejść prawą, Annemiek trochę zwolniła, zanim ją wyprzedziłam, to tamte zaczęły ruszać i było trochę za późno

– relacjonowała.

Trudy sezonu i rozwój

Próbowałaś się zabrać w ucieczkę chyba?

Nie wiem, chyba do tyłu

– w Troyes, na wspomnienie trzeciego etapu Tour de France Femmes, Marta Lach roześmiała się.

Pytana o trudy wyścigów, które już przejechała, w tym Giro d’Italia Donne wcześniej w lipcu, Polka przyznała, że je odczuwa. O ile na pierwszych etapach myślała jeszcze o walczeniu w klasyfikacji górskiej, o tyle przed czwartym etapem pomysł ten został zarzucony.

Szczere mówiąc nie jest łatwo, bo tych kilometrów wyścigowych mam już trochę w nogach. Ale bardzo się cieszę, że tutaj jestem, że mogę wspierać moją drużynę

– powiedziała.

Lach w tym roku wygrała etap Bretagne Ladies Tour, na drugim miejscu ukończyła Thüringen Rundfahrt, a w czerwcu zdobyła srebro mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas. Aktywnie jechała też na trasie Women’s Tour, który ukończyła na 14. miejscu.

Dużo startuję, ale bardzo lubię się ścigać i każdy wyścig mnie nie napędza. Nie sprawia to, żebym była jakoś bardziej zmęczona. Wręcz przeciwnie. Taki mam organizm. Ta szybka regeneracja to jest bardzo duża zaleta. Zawsze tak miałam. Może dlatego, że jak byłam mała, to cały czas świrowałam, gdzieś goniłam

– tłumaczyła ze śmiechem w rozmowie z “Rowery.org” w czerwcu, podczas mistrzostw Polski.

Srebrny medal mistrzostw Polski i 14 setnych sekundy dzielące Lach od złota dla Lach były potwierdzeniem rozwoju, jaki przeszła w niemieckiej ekipie. Ta w ostatnich miesiącach zaczęła jej powierzać coraz bardziej odpowiedzialne zadania.

Czuję się bardziej kompletna. Teraz coraz częściej jestem w stanie pojechać dobrą czasówkę. Mam dobry finisz, dobrze potrafię jeździć po górach. Oczywiście nie jestem tam najlepszą góralką świata, ale też takich wyścigów dla najlepszych góralek nie ma jakoś dużo. Więc myślę, że robię postępy i życzę sobie, żeby cały czas to szło do przodu.

Ceratizit-WNT na Tour de France Femmes

Ekipa Ceratizit-WNT nie ma w swoich szeregach zawodniczki walczącej o miejsce w ścisłej czołówce klasyfikacji generalnej Tour de France Femmes.

Najwyżej sklasyfikowaną zawodniczką jest 25-letnia Sandra Alonso, która traci do liderki ponad 4 minuty. Hiszpanka na trzecim etapie awansowała o 25 pozycji, na czwartym o dziewięć i póki co jest 26. Na górskich etapach może się przesunąć wyżej, ale przebicie się w okolice pierwszej dziesiątki to trudne wyzwanie i byłoby nie lada wyczynem.

Zawodniczki Ceratizit-WNT swoich szans upatrują w ucieczkach i szukaniu okazji do wygrania etapu.

Chciałbym powalczyć o zwycięstwo etapowe. Na Giro w szczególności, na Tourze oczywiście też, ale myślę, że to już byłoby coś pięknego, pierwszy Tour. Już na plakacie zresztą jestem narysowana. Co prawda jako najlepsza chyba w klasyfikacji punktowej. No ale w sumie to też jest fajne, jestem na plakacie, nawet na jakimś tam bidonie śmiesznym. Plakat plakatem, ale jakbym tak widniała na najwyższym stopniu podium na powyścigowym obrazku, to bym się bardzo cieszyła. No i na pewno będę walczyć o to, żeby spełnić swoje marzenia

– deklarowała Lach jeszcze podczas mistrzostw Polski.

Marta Lach przed sobą ma jeszcze cztery etapy Tour de France Femmes, w tym dwa odcinki, na których uciekinierki mogą myśleć o powodzeniu akcji. Tym razem poczynaniom jej i jej koleżanek przyglądała się będzie większa publiczność: nie tylko ta przed telewizorami, ale i ta licznie zgromadzona na trasie.

Polka przed startem w Reims, gdzie miasteczko wyścigu zalane było kibicami, podkreśliła ten aspekt rywalizacji.

Jest to na pewno bardzo miłe uczucie… ci kibice, którzy dodają nam energii. Można ich zobaczyć na każdym kilometrze wyścigu i to jest niesamowite. Mnóstwo dzieci, które widzą w tym swoją przyszłość, nawet tutaj mamy pełno dzieci na rowerach w żółtych koszulkach. Myślę, że one marzą, by kiedyś stanąć na starcie Tour de France. I to też jest czymś, co motywuje młodsze pokolenia do sportu

– oceniła.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułObligacje skarbowe coraz bardziej konkurują z lokatami. Już prawie 7 proc.
Następny artykułCzy w Mrągowie łatwo o znalezienie pracy dorywczej?