A A+ A++

fot. A.S.O./Billy Ceusters

Tadej Pogacar do trzeciego tygodnia Tour de France przystępuje pewny siebie, po wygraniu etapu, na którym, w swojej ocenie, wspinał się najlepiej w karierze. Słoweniec musi obronić koszulkę lidera na sześciu kolejnych odcinkach, a jeśli tego dokona, będzie pierwszym w XXI wieku kolarzem, który wygrał w jednym sezonie Giro i Tour.

Tadej Pogacar kończył pierwszy tydzień Tour de France z niewielką przewagą nad Jonasem Vingegaardem. Drugi tydzień upłynął pod znakiem bezpośrednich pojedynków: Pogacar przegrał walkę o etapowe zwycięstwo w Le Lioran, ale wygrał zdecydowanie dwie batalie w Pirenejach i rozpoczyna trzeci tydzień rywalizacji z ponad 3 minutami przewagi nad Duńczykiem.

Tym samym 25-letni kolarz jest na dobrej drodze by powtórzyć wyczyn Marco Pantaniego z 1998 roku i wygrać w jednym sezonie Giro d’Italia i Tour de France. Jeśli dowiezie żółtą koszulkę lidera do Nicei, gdzie w tym roku kończy się Tour, wygra największy wyścig świata po raz trzeci w karierze i po raz siódmy z rzędu stanie na podium trzytygodniowego wyścigu.

Wygrać z Vingegaardem i z Covidem

Podczas dnia przerwy Pogacar przez 15 minut odpowiadał na pytania dziennikarzy z całego świata. Konferencja, jak zwykle prowadzona przez platformę Zoom, nie dawała wielkiego pola do zadania konfrontacyjnych pytań, natomiast Słoweniec zdawał się wyluzowany i pewny siebie.

Na pewno wybiorą jeden etap, nie sądzę, że spróbują na obu, w piątek i w sobotę. Spróbujemy pojechać swój wyścig, tak, żeby nie byli w stanie odstawić nic wariackiego. Jonas [Vingegaard] powiedział wczoraj, że to nie koniec, więc myślę, że będą próbowali

– ocenił lider wyścigu, pytany o ataki wicelidera i jego ekipy.

Tadej Pogacara robi Hulka na Pla d’Adet, mecie 14. etapu Tour de France 2024

fot. A.S.O./Billy Ceusters

Nie wiem, czego się obawiam w ostatnim tygodniu. Chyba niczego się nie boję, nie mogę się doczekać ostatniego tygodnia. Wiadomo, nie chcę się rozchorować, postaram się tego uniknąć. W peletonie można złapać Covid-19 albo inne przeziębienie, trudno, żeby było inaczej, bo na podjazdach jesteśmy też otoczeni kibicami. Mam nadzieję, że dojadę na ostatnie etapy w dobrym zdrowiu

– powiedział.

Zachorowania w peletonie po dwóch tygodniach ścigania to nic nowego, ale w ostatnich dniach po pozytywnych testach na Covid-19 wyścig opuścili Juan Ayuso, Tom Pidcock i Michael Morkov.

Organizator Tour de France w niedzielę wprowadził wymóg noszenia masek przez osoby wchodzące w interakcje z ekipami.

Widzimy przypadki Covida, ASO wprowadziło maski na podium i przed prezentacją. Większość przechodzi to chyba podobnie jak ja przechodziłem przed Tourem. Lekkie przeziębienie, dwa dni kiepskiego samopoczucia, ale wiadomo, jeśli ktoś gorączkuje czy ma objawy, to lepiej odpuścić

– dodał.

Lepiej niż Pantani, lepiej niż wszyscy

Tadej Pogacar, Jonas Vingegaard i Remco Evenepoel podjechali w niedzielę na Plateau de Beille szybciej niż Marco Pantani w 1998 roku.

Słoweniec miał czas o ponad trzy i pół minuty lepszy od Włocha, który swoje rekordy śrubował w erze zdefiniowanej ilością przyswajanych przez zawodników środków wspomagających.

Pogacar potwierdził, że występ na pirenejskim podjeździe był jego najlepszym osiągiem na podjeździe.

Wczoraj byliśmy świadkami jednego z najlepszych wyścigów na podjeździe w historii. Dla mnie on takim był. Sprawdzałem pomiar mocy, to było wariactwo. Zwłaszcza kiedy Matteo Jorgenson i Jonas przyspieszyli, generowałem najlepszą moc w karierze. Widać było, że Jonas przyjechał tu przygotowany, wczoraj pokazali jaja, mocno się zagięli. Czapki z głów za ten wysiłek. To był wariacki etap

– powiedział podczas konferencji prasowej w drugim dniu przerwy.

Tadej Pogacar podjeżdżający w żółtej koszulce

fot. A.S.O./Charly Lopez

Pogacar wskazał na elementy kolarskiego fachu, które zmieniły się w ostatnich latach i które, w jego ocenie, pozwalają mu i jego rywalom jeździć jeszcze szybciej.

Kolarstwo bardzo się zmienia. Sześć lat temu, kiedy dołączyłem do zespołu, i nie chcę tu mówić źle o ekipie, było zupełnie inaczej. Jeśli porównać ten rok do mojej pierwszej Vuelty, to była niemal amatorka

– przyznał.

Wtedy myślałem, że jestem w profesjonalnym otoczeniu, ale to się wszystko bardzo szybko zmienia. Trwa wyścig na frontach technologii, odżywiania, planów treningowych i obozów wysokogórskich. Visma, UAE oraz Ineos, Trek i Quick-Step zawieszają sobie coraz wyżej poprzeczkę. Z mojego punktu widzenia to naprawdę imponujące, jak zmieniły się przygotowania w czasie mojej sześcioletniej kariery.

Pogacar wśród największych zysków wymienił zmiany w diecie i jakość opon.

Sześć lat temu, kiedy zaczynałem, liczyły się węglowodany. Na śniadanie jedliśmy makaron, ryż i może omlet. Teraz jemy bardziej normalne śniadania, ryżowe congee, owsianki, dalej omlety, ale i naleśniki, chleb. To, że nie musisz jeść makaronu z rana już robi różnicę. Jedzenie jest ważone na każdy posiłek, pilnowany jest czas przyjmowania pokarmów… kiedy nasz dietetyk, Gorka, dołączył do zespołu rok po mnie, było mi bardzo trudno trzymać się jego rozpisek. Muszę przyznać, że potrzebowałem blisko czterech lat, żeby porządnie skupiać się na jego planach, bo to nie jest mentalnie takie proste

– tłumaczył.

Rowery są [dziś] szybsze. Zwłaszcza opony, są znacznie inne niż te sześć czy dziesięć lat temu. Koła i aerodynamika ram… to niesamowite jak zmieniły się rowery w ostatnich pięciu latach

– podsumował.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrzeci raz próbował to zrobić na kładce
Następny artykułGwałtowne burze przejdą nad regionem. Ulewny deszcz i wiatr do 100 km/h. Synoptycy wydali ostrzeżenie drugiego stopnia