A A+ A++

fot. © A.S.O. / Charly Lopez

Mark Cavendish jest kolarzem, który wygrał najwięcej etapów Tour de France w historii.

Brytyjczyk w wieku 39 lat dokonał tego, co zdawać by się mogło niemożliwe i piątego dnia tegorocznego Tour de France wygrał sprint o zwycięstwo etapowe największego wyścigu świata.

Czasy świetności już dawno za nim, wśród młodych kolarzy mało kto pamięta nową falę zawodników i ekipę HTC Colombia, w barwach której Cavendish wygrywał etap za etapem.

Jesień kariery także już przeszła, a choć odrodzenie w 2021 roku pozwoliło kolarzowi z Wyspy Man na wyrównanie rekordu Eddy’ego Merckxa, powtórzenie tego wyczynu stawało się coraz trudniejsze z każdym rokiem i każdą kontuzją.

Mark Cavendish obejmuje Eddy Merckxa

fot. ©A.S.O. / Pauline Ballet

Cavendish w tym roku wrócił na “Wielką Pętlę”, ale już pierwszego dnia miał problemy żołądkowe i w upale stracił prawie 40 minut do zwycięzcy. Brytyjczyk zdołał się odbudować, a na piątym etapie dostał szansę na rozliczenie się z wyścigiem, którego częścią był przez ostatnie 17 sezonów.

Zwykle zajmuje mi kilka dni, żeby się zaaklimatyzować na Tourze. Wiem jak to działa. Mój trener i ludzie wokół mnie wiedzą jak do tego podejść. Gdyby wszyscy wiedzieli, wszyscy byliby kolarzami i moja robota byłaby znacznie trudniejsza, nie? Przejechałem 15 edycji Tour de France. Nie lubię mieć takich dni, nie lubię cierpieć, ale wiem, że to wszystko jest w głowie. Przetrwasz i czekasz na swoją szansę

– mówił na mecie, potwierdzając, że ani na moment nie zwątpił.

Chciałem tylko mieć szansę na niczym niezakłócony sprint. Trochę nie mogę w to uwierzyć. (…) Nie rozegraliśmy tego finału tak, jak zakładaliśmy, ale chłopaki improwizowali i zostawili mnie na najlepszej pozycji. Ja zabrałem się na koło odjeżdżającego pociągu i udało mi się wygrać

– relacjonował, odnosząc się do manewrów w finale.

Kiedy nie jesteś fizycznie tak dobry jak reszta, pomaga to, że potrafisz używać głowy

– dodał z nieśmiałym uśmiechem.

Cavendish na ostatni kilometr wjechał dobrze ustawiony, ale bez kolegów z zespołu. Brytyjczyk płynnie przesuwał się między rywalami, złapał koło Pascala Ackermanna i pociągnął się za nim, unikając ścigania się bark w bark z kolarzami Alpecin-Deceuninck, których do barierki przymknęli zawodnicy dsm-firmenich PostNL. 150 metrów przed metą przed Brytyjczykiem otworzyły się drzwi: Ackermann był na czele, ale po lewej stronie nie było nikogo.

“Cav” zerknął raz i natychmiast ruszył. Jego krępa sylwetka oderwała się od grupy, a choć Jasper Philipsen wychodził z siebie, by dopaść rywala, jego ruch okazał się spóźniony. Cavendish na mecie odbierał gratulacje od połowy peletonu, a przed kamerami padł w objęcia Aleksandra Winokurowa, menadżera ekipy Astana Qazaqstan.

Astana zaryzykowała w tym roku przywożąc mnie tu, żeby wygrać jeden etap. Dla mojego szefa, Aleksandra Winokurowa, to było ryzyko. Widać, że to były kolarz, on wie czym jest Tour de France, że trzeba dać z siebie wszystko. Tak zrobiliśmy. Zrobiliśmy to, co planowaliśmy, zbudowaliśmy skład, przygotowaliśmy sprzęt, to wszystko zmierzało ku temu etapowi

– podsumował.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułThe First Descendant z udanym debiutem. Ponad 220 tysięcy graczy online na Steamie!
Następny artykułSmak ogórków przestanie być w końcu gorzki. Oto co trzeba zrobić