A A+ A++

Śmiało mogę o sobie powiedzieć, że chłonę jak gąbka wszystko, co jest związane z grą na sentymentach, niezależnie od tego, czy chodzi o gry komputerowe, czy o filmy. Kiedy Michael Mann brał się za “Policjantów z Miami”, z jednej strony byłem mocno rozczarowany, że nie ma co liczyć na powrót do cukierkowych klimatów lat 80., ale z drugiej strony przełknąłem tę gorzką pigułkę, chcąc jeszcze raz zobaczyć Sonny’ego i Tubbsa w akcji. Powiem więcej, lubię wracać do tej produkcji. Kiedy Michael Bay zabrał się za “Transformers”, odżyły wspomnienia związane z kreskówką i zabawkami z dzieciństwa. Jak zobaczyłem scenę, w której Optimus Prime przybywa na Ziemię, byłem szczerze wzruszony i znów miałem 4 lata, a tata właśnie wrócił z pracy i przywiózł mi pomarańczową oranżadę w szklanej butelce i nowego Matchboxa. Teraz przyszedł czas na “Top Gun: Maverick”.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWychowankowie zostają w Indykpolu AZS Olsztyn
Następny artykułGdy najlepszym prezentem na Dzień Mamy jest chwila dla siebie…