To Donald Tusk, który nie chce kompromisów z prezydentem, rozdaje karty w obozie władzy. I to właśnie premier może zadecydować, czy reforma KRS będzie miała szansę wejść w życie
Przywracanie praworządności miało przebiegać etapami. Najpierw zlikwidowana miała być tzw. neo-KRS i powołana ta „apolityczna”. W drugim kroku rozliczeni mieli być tzw. neosędziowie. Między obiema reformami jest jednak zależność. Złagodzony kurs i oddanie im biernego prawa wyborczego mogą sprawić, że znacznie trudniej będzie w przyszłości forsować rozliczeniową reformę. Bo jeżeli zgodzono się tolerować ich w odnowionej Radzie, argumentów za ich odsunięciem czy degradacją będzie już trochę mniej. Zdają sobie z tego sprawę oponenci, domagając się twardego kursu.
Czytaj więcej
Poprawka Senatu w ustawie o KRS dopełnia warunki Andrzeja Dudy
Bodnar ma więc dylemat. Na jednym biegunie jest spójność z własnym bezkompromisowym zapleczem, na drugim zaś perspektywa osiągnięcia pierwszego poważnego sukcesu w przywracaniu praworządności, bo wejście w życie reformy KRS jest bliskie. Prezydent Andrzej Duda zapowiadał bowiem, że nie zgodzi się na reformę dzieląca sędziów na lepszych i gorszych, a taką sytuacje tworzy odebranie tzw. neosędziom biernego prawa wyborczego. Poprawka Senatu rozwiązuje ten problem.
Jeżeli zatem ustawa przejdzie z poprawką, istnieje duża szansa, że prezydent podpisze reformę, zgadzając się nawet na skrócenie kadencji obecnej Rady. Byłby to … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS