W czwartkowej „Rzeczpospolitej” opisaliśmy, jak były
działacz SLD, członek organizacji reprezentującej duże koncerny
teleinformatyczne, przeforsował w Ministerstwie Cyfryzacji, w którym rządzi
Lewica, zmianę w projekcie ustawy o cyberbezpieczeństwie, która może przynieść firmom
zrzeszonym w jego organizacji miliardy. Chodziło o łatwą do przeoczenia korektę w
jednym z załączników do skomplikowanego i obszernego aktu prawnego, który
przygotowuje resort.
Krzysztof Gawkowski szybko zareagował
Reakcja ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego była natychmiastowa.
Podkreślił, że proces w ministerstwie był transparentny i poddany konsultacjom,
a wszystkie poprawki były dokumentowane. Zwrócił też uwagę na emocje, jakie na rynku wywołuje ustawa. I to jest prawda – wokół projektu toczą się
szerokie działania lobbingowe, gdyż w grę wchodzą miliardy.
Historia polskiej legislacji zna wiele przypadków, gdy próbowano po cichu przemycić do ustaw zmiany korzystne dla różnych grup interesów
Oczywiście dziś nieuprawniona jest ocena, że w przypadku
projektu doszło do działań bezprawnych, podobnie jak trudno zarzucić ministrowi
złe intencje. Jednak czy jego wyjaśnienia o przejrzystości przekonują? Nie do
końca. Transparentność legislacyjna to bardzo szerokie pojęcie, obejmujące de
facto nie tylko rejestrowanie i monitorowanie poprawek, ale także dbanie o to,
aby wpływu na kształt nowych przepisów nie mieli ludzie, których głos
niekoniecznie służy dobru wspólnemu. Ministrowie nie piszą ustaw – r … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS