Gdy piszę te słowa, patrzę na placyk przez Belwederem. Niecałe trzydzieści lat minęło od dnia, gdy 17 września 1993 roku (datę wybrano doskonale) rosyjski generał meldował prezydentowi Lechowi Wałęsie ostateczną ewakuację rosyjskich wojsk z Warszawy. Choćby za to jedno, za przekonanie do tej ewakuacji prezydenta Jelcyna (fakt, że z pomocą kieliszka) prezydentowi Wałęsie należy się od nas dozgonna wdzięczność. 29 lat plus 20 lat międzywojennych. Razem daje to w sumie skromną liczbę 49. Niecałe pół wieku. Rosyjskich wojsk nie było w Warszawie od czasu zakończenia Wojny Północnej, czyli od ponad 300 lat. Cała reszta, czyli dwa i pół wieku, były tu stale, co odpowiedzialnie myślącemu Polakowi, szczególnie dzisiaj, każe zadać sobie pytanie, czy już tu nigdy nie wrócą. Chcemy wierzyć, że nie, ale też jesteśmy wystarczająco dorośli, by wiedzieć, że nie zagwarantują tego ani nasz zwierzchnik sił zbrojnych, ani armia demolowana od sześciu lat przez panów Macierewicza i Błaszczaka, ani służby specjalne zamienione przez PiS w policję polityczną do zwalczania opozycji i wszelkich oponentów władzy. Gwarancje są więc tylko jednego rodzaju – nasze członkostwo w NATO, którego rocznicę będziemy obchodzić za niecałe dwa tygodnie i przynależność do Zachodu.
Niejeden pomyśli w tym momencie, że już kiedyś gwarancję Zachodu mieliśmy i jak to się skończyło, wszyscy doskonale wiemy. A jednak bym nie kaprysił. Lepszych gwarancji niż członkostwo w NATO nikt w Europie nie da. Zapewniam, że nasi przyjaciele Ukraińcy wiele by dali, by teraz takie gwarancje mieć. Jest i drugi rodzaj gwarancji, których od sześciu lat sami na własne życzenie się pozbywamy. Te gwarancje to Polska umocowana tak bardzo jak tylko się da we wszystkich zachodnich instytucjach. To Polska, która ze wszystkimi zachodnimi sojusznikami, tak, także tym za Odrą, ma jak najlepsze relacje. Wojny i konflikty z Zachodem nigdy nie były w Polskim interesie. A w ostatnich latach, w obliczu napinającej muskuły i pokazującej kły Rosji były wręcz skrajnym idiotyzmem, ocierającym się o zdradę stanu. Nie było w ostatnich latach niemal jednego dnia, by któryś z ważnych funkcjonariuszy pisowskiej władzy nie powiedział czegoś głupiego o Unii Europejskiej. Prezydent naszego kraju bredził o „wyimaginowanej wspólnocie”, właściciel naszego kraju bełkotał o jakiejś „czwartej Rzeszy”. Nie mówię już o ministrze sprawiedliwości i otaczających go błaznach, którzy z ataku na Zachód i Unię Europejską uczynili rytuał i niemal sport. Nie było w ostatnich latach chyba jednego dnia, by telewizja TVP nie atakowała Zachodu i kolejnych zachodnich krajów propagandą, która i w stylu i w treści przypominała propagandę putinowską. Czasem można było się tylko pogubić, czy to jeszcze propagandyści Putina są korepetytorami Kurskiego, czy już odwrotnie. Zachód, który w zwulgaryzowanej internetowej wersji jest gejropą, w pisowskiej propagandzie – tak jak w propagandzie putinowskiej – był siedliskiem zła, zepsucia i braku moralności. Gdy przez stulecia Polscy patrioci mogli tylko marzyć o Polsce zachodniej i bliskiej zachodowi, a najlepsi synowie tej ziemi właśnie za taką Polskę oddawali życie, to w ostatnich latach ta władza wydawała miliardy z kieszeni podatnika, by do owego Zachodu naród nastawić wrogo. Do Zachodu, gdzie jest nasze miejsce i nasz najbardziej żywotny interes. Bo Polska może być tylko albo wschodnia, albo zachodnia. Inna Polska jest albo strefą buforową, albo spacerniakiem dla obcych wojsk, albo ziemią okupowaną. To są proste lekcje historii i tylko kompletny idiota nie jest w stanie ich pojąć. A tylko kompletny idiota jest w stanie prowadzić politykę wymierzoną w fundamentalny interes narodu. Każdy atak na Unię Europejską, każde akt niszczenia praworządności, każdy ignorowanie wyroków europejskich trybunałów, każdy wyrok sowieckiego w swej istocie trybunału Przyłębskiej, każde lex Czarnek i aplikowanie w Polsce kolejnych ruskich pomysłów à la Ordo Iuris jest czynieniem z Polski kraju wschodniego, czyli oddalaniem nas od Zachodu. Podobnie jest z atakami na wolne media, prawa kobiet i prawa mniejszości seksualnych. Wszystko to są małe i większe zbrodnie na państwie i narodzie. Wszystko to jest czynieniem z Polski państwa w swej istocie putinowskiego, za co kiedyś winni odpowiedzą przed Trybunałem Stanu i sądami karnymi.
Tak, przeznaczeniem Polski musi być Zachód, co nie oznacza w żaden sposób odwracania się od Wschodu. I to wcale nie dlatego, choć także dlatego, że tak nas uczył Giedroyc. Obowiązki polskie muszą być poniekąd symetryczne. Z jednej strony to dbałość o Polskę zachodnią i na zachodzie, z drugiej to solidarność z naszymi siostrami i braćmi na Białorusi i Ukrainie, a także, bo są i tacy i nie można o tym zapominać, z demokratami z Rosji. Gwarancje z NATO dobrze mieć, ale, da bóg, kiedyś będziemy mieć i inne – Wolną Białoruś, niepodległą i integralną terytorialnie Ukrainę, a także da bóg, demokratyczną Rosję. Wiem, że dziś to brzmi jak abstrakcja, ale i Polska w NATO kiedyś nią była. Dla Białorusinów i Ukraińców musimy być politycznym i duchowym pomostem na Zachód. Należy się im z naszej strony wszelka możliwa pomoc. I nie jest to kwestia charytatywnych odruchów serca, ale chłodno pojmowanego interesu narodowego. I tak jak Polska potrzebuje niepodległej i wolnej Ukrainy, tak Ukraińcy potrzebują zachodniej Polski. Nie tylko po to, by u nas pracować i zarabiać, ale także po to, by mieć sojusznika, partnera, punkt odniesienia, a także, choć zabrzmi to protekcjonalnie, pewien wzorzec i symbol, że bycie z Zachodem i bycie Zachodem po prostu się opłaca, że to lepszy pomysł na życie i na państwo.
Za oknem dzisiaj głośno. Patrzę na sznur samochodów na ulicy Spacerowej. Przejeżdżając koło ambasady Rosji, kierowcy włączają klaksony. I tym razem nie jest to gest przyjazny. Klonową i Belwederską w stronę wejścia do ambasady Rosji idzie wielu ludzi, część z nich z flagami Ukrainy. Ten widok rozgrzewa serce. Ludzie doskonale wiedzą i czują, z kim w tych trudnych chwilach muszą być i komu mają kibicować. Niech żyje wolna Ukraina. Trzymajcie się siostry i bracia Ukraińcy. Dziś każdy polski patriota jest z Wami i za Wami. Dziś każdy polski patriota czuje się Ukraińcem. I tak pozostanie. Aż do waszego zwycięstwa.
Czytaj też: Co jeszcze musi zrobić Putin, by Zachód zrozumiał, że Rosja jest groźna? Zająć państwa bałtyckie?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS