A A+ A++

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Przyglądałem się  tym zmaganiom już za młodu i od zawsze podziwiałem organizację tego wydarzenia. Wow! Świetnie się to prezentuje. Szkoda, że jak ja zaczynałem, to nie wyglądało aż tak profesjonalnie jak dziś. Ale to były inne czasy – mówił podczas turnieju finałowego Ogólnopolskich Mistrzostw w Minisiatkówce o Puchar Kinder Joy of Moving  gość specjalny, środkowy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Tomasz Kalembka.

Jak ci się podobają mistrzostwa? Brałeś w nich może kiedyś udział?


Tomasz Kalembka: – Nie, ja zacząłem grać w wieku trzynastu lat. Miałem okazję pojechać do Zabrza na ten turniej, gdy miałem czternaście lat, ale jako sędzia (śmiech). Przyglądałem się więc tym zmaganiom już za młodu i od zawsze podziwiałem organizację tego wydarzenia. Wow! Świetnie się to prezentuje. Szkoda, że jak ja zaczynałem, to nie wyglądało aż tak profesjonalnie jak dziś. Ale to były inne czasy. Większość dzieciaków zaczynała swoją przygodę z siatkówką od gimnazjum. Dobrze, że dziś młodzi adepci siatkówki mają więcej możliwości i większy wybór u siebie w miastach, w klubach i może walczyć o medale na arenie ogólnopolskiej.

Pojawiłeś się w ostatnim dniu zawodów na zaproszenie organizatorów. Nie chciałeś wcześniej tu zawitać?

Szczerze mówiąc, nie mam za bardzo czasu. Z racji tego, że muszę być w formie, mam zajęcia na siłowni i swoje obowiązki wobec klubu, a nie jestem „freakiem” siatkówki, żeby mecze oglądać. Też chcę skorzystać z tych niedługich wakacji, bo za miesiąc wracamy do treningów przed sezonem. Jednak cieszę się, że jestem tu i mam okazję to z bliska zobaczyć. Jestem mile zaskoczony, jak to dobrze wygląda.

Jak ocenisz poziom sportowy?

– Trudno mi ocenić, bo niewiele widziałem. Tylko z boku paru meczom fragmentarycznie się przyglądałem, ale po ich grze domyślam się, że poziom jest bardzo wyśrubowany. Jak na ich wiek to naprawdę mają szeroki wachlarz umiejętności.

Masz jakieś młodsze rodzeństwo, które mogłoby uczestniczyć w tych zawodach?

– Właśnie nie, ale fajnie by było, jakby ode mnie z Dąbrowy Górniczej się to ruszyło w siatkówce męskiej. Dziewczyny grają i nawet miały możliwość zagrać w finale w Gliwicach, ale brakuje tej męskiej sekcji. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym mógł zobaczyć drużynę z mojego rodzinnego miasta.

Wakacje mijają ci na sportowo, ale chyba znajdzie się czas na jakiś wyjazd?

Tak, zrobiłem sobie tydzień wolnego zaraz po zakończeniu sezonu w klubie. Nie mordowałem się jakoś bardzo w siłowni, ale chciałem spokojnie się poruszać, żeby się za bardzo nie zapuścić. Może w połowie lipca pojadę na wakacje na tydzień lub dziesięć dni i od sierpnia ruszamy z cięższym treningiem.

Miniony sezon był bardzo intensywny i obfity w sukcesy. Emocje już opadły?

Po ostatnim meczu w Lubljanie troszkę poświętowaliśmy. Ja miałem wolne, ale kadrowicze nie mieli już tego komfortu, bo po dziesięciu dniach od zakończenia rozgrywek Ligi Mistrzów musieli stawić się w Spale. Oni udali się na bardzo spokojne, rodzinne wakacje i znowu wracali do pracy.

Choć w wolnych chwilach unikasz oglądania siatkówki, musiałeś zobaczyć jakieś mecze reprezentacji Polski.

Widziałem już kilka meczów. Muszę być na bieżąco z wydarzeniami, by nadążyć za wiadomościami na naszej grupie na WhatsApp. Chcę być po prostu wtajemniczony w nasze wewnętrzne żarty. Jeśli grają o ludzkiej porze, to staram się patrzeć.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOns Jabeur awansowała do ćwierćfinału Wimbledonu
Następny artykułOddaj krew, odwiedź restaurację. Krakowska gastronomia znów mobilizuje dawców