Tylko dwóch wygranych setów potrzebowali jastrzębianie w starciu z Halkbankiem Ankara, aby awansować do finału Ligi Mistrzów. Po wygraniu pierwszego w ich szeregach wdarło się trochę rozprężenia, a dodatkowo przeciwnik zaczął się prezentować znacznie lepiej, stąd pojawiły się kłopoty w dwóch kolejnych. Kropkę nad ,,i” postawili w czwartej partii, którą kontrolowali od samego początku i po autowym uderzeniu Thomasa Jaeschke mogli się cieszyć z upragnionego awansu i największego sukcesu klubu w europejskich pucharach.
Gracze Jastrzębskiego Węgla pierwszą partię wygrali pewnie do 17. Kiedy wydawało się, że formalności dopełnią już w kolejnej odsłonie w ich grze wdarło się sporo niedokładności, a dodatkowo rywal postawił trudniejsze warunki. W efekcie czego dopiero po czwartym secie mogli unieść ręce w geście triumfu, gdyż wygrana dwóch partii pozwoliła im cieszyć się z awansu do finału Ligi Mistrzów. – Po pierwszym secie troszeczkę się rozluźniliśmy i myśleliśmy, że samo się wygra. Zawodnicy z Ankary zaczęli grać jeszcze lepiej. Fajne jest to, że w czwartym secie cała drużyna pokazała charakter – od Jurka Gladyra po Eamiego Tervaporttiego, który wszedł w naprawdę ciężkim momencie. W tym meczu każdy zawodnik coś dołożył i wszyscy mogą się cieszyć, że jesteśmy w tym finale – podsumował Tomasz Fornal.
Przegrany drugi i trzeci set u wielu obserwatorów wywołał niepokój. Jakość gry jastrzębian spadła i coraz więcej osób zastanawiało się, czy do rozstrzygnięcia tej rywalizacji nie będzie potrzebny tzw. złoty set. Jak to wyglądało z perspektywy boiska? Czy im przeszła przez głowę taka myśl? – Nie. Nie myśli się o tym ,,złotym secie”. Końcówka trzeciego seta nastawiła nas dobrze przed czwartą partią. Mieliśmy szansę, żeby wygrać już tą trzecią partię, gdyż mieliśmy swoje okazje w niej. Wiemy o co gramy. To jest półfinał Ligi Mistrzów i tutaj nie trzeba było nikogo motywować. Niektórzy mogli być nieco bardziej nabuzowani, inni bardziej skupieni, ale takich meczów nie gra się za często w życiu – dodał przyjmujący gospodarzy.
Wygrana 3:1 w Ankarze dała potężną zaliczkę przed rewanżem. Do awansu pozostało zwycięstwo w dwóch partiach. Każdy mecz zaczyna się od 0:0, ale czy w praktyce dało się zapomnieć, że trzeba wygrać tylko dwa sety? – Z tyłu głowy masz, że musisz wygrać dwa sety i to zagwarantuje ci awans do finału. Po pierwszym secie mogliśmy za dużo o tym myśleć. Najważniejsze jest to, że możemy się cieszyć i nie musimy rozpamiętywać poszczególnych setów – powiedział reprezentant Polski.
Starcie finałowe odbędzie się najprawdopodobniej w Turynie w dniu 20 maja. Drugiego finalistę wyłoni starcie Sir Sicomy Monini Perugia z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Czy Fornal ma jakieś preferencje z kim chciałby się w nim spotkać? – Wszystko mi jedno z kim zagramy. Finał to jest finał. Mam nadzieję, że wyjdziemy z tego kompleksu kędzierzynian – zakończył.
źródło: inf. własna
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS