A A+ A++

Aaron Cel, jeden z najbardziej doświadczonych koszykarzy reprezentacji Polski, przygotowującej się w Gliwicach do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk, nie ukrywa, że występ na olimpiadzie w Tokio byłby spełnieniem marzeń z czasów dzieciństwa.

Na przełomie czerwca i lipca reprezentacja Polski walczyć będzie w Kownie o olimpijski bilet do Tokio. Czy czuje już pan emocje olimpijskie?

Aaron Cel: Tak. Już same kwalifikacje do igrzysk to dla nas, reprezentacji, nowość, bo tu, w Europie, zawsze było się trudno do nich dostać. Nam udało się dzięki bardzo dobremu występowi w mistrzostwach świata w Chinach. Postaramy się wykorzystać szansę w Kownie, bo dla każdego z nas udział w igrzyskach to szczyt marzeń.

Myślał pan jako dziecko, że kiedyś uda się panu walczyć o igrzyska, pojechać na nie?

– Tak. Olimpiady oglądam w telewizji, z rodziną, od zawsze… Moją pierwszą, którą pamiętam była Barcelona w 1992 r. (Cel miał wówczas pięć lat – PAP). Mam w pamięci Carla Lewisa i inne wielkie gwiazdy sportu, choć nie koszykarskie czy piłkarskie, bo wtedy nie śledziłem tak bardzo tych dwóch dyscyplin.

W Kownie też będą gwiazdy parkietów NBA w składach reprezentacji Litwy czy Słowenii, jak Luka Donczić z Dallas Mavericks, który po odpadnięciu jego ekipy z play off NBA zaraz zadeklarował udział w meczach reprezentacji. Poprzeczka została więc podniesiona.

– Prawdę mówiąc, byliśmy nastawieni na to, że Luka Doncic raczej zagra w Kownie już przed jego deklaracją. Wiemy, że będzie nam trudniej grać przeciw Słowenii z Doncicem w składzie, ale jednocześnie to dla nas większe wyzwanie i przyjemność rywalizacji. Zawsze fajnie gra się przeciwko najlepszym. Sukces smakuje wtedy jeszcze bardziej…

Czy odczuwa pan na treningach większą rywalizację ze względu na rangę turnieju w Kownie? Trener Mike Taylor będzie musiał wskazać 12 koszykarzy, a w zasadzie 11, bo AJ Slaughter, który nie bierze udziału z zgrupowaniu (po zakończeniu występów w lidze hiszpańskiej kontynuuje grę w Dubaju – PAP) jest prawie pewniakiem i ma dotrzeć bezpośrednio do Kowna.

– Konkurencja w drużynie jest, jak zwykle w kadrze. Ona pomaga dawać z siebie jak najwięcej i robić krok do przodu. Im jest się starszym zawodnikiem, tym bardziej trzeba dbać o szczegóły przygotowań, o regenerację. Życzę i chcę, by drużyna narodowa była jak najlepsza, oczywiście mam nadzieję i robię wszystko, by w niej grać, ale jak zabraknie mnie w składzie, to świat się nie skończy… Też się będę cieszył, bo będzie oznaczało, że są po prostu ode mnie lepsi.

Zobacz nasz codzienny program o Euro – Sprawdź!

Zakończył pan w tym roku grę w ekstraklasie pod koniec kwietnia, po tym jak Polski Cukier Toruń nie awansował do play off. Co pan robił przez półtora miesiąca, odpoczywał?

– Nie. Nadal był trening i ćwiczenia, choć koszykówkę odłożyłem troszkę na bok. Pracowałem z trenerem kadry od przygotowania fizycznego Dominikiem Narojczykiem, by przygotować się fizycznie do zgrupowania i utrzymać rytm oraz formę. Mam swoje lata, więc muszę się przykładać, by móc nadążać za wszystkimi młodymi, którzy dobijają się do reprezentacji.

Jak wyglądał indywidualny harmonogram tych zajęć?

– Kilka razy w tygodniu siłownia i inne sporty – dużo biegania, to znaczy co drugi dzień. Mam swoją trasę na Przymorzu w Trójmieście, prawie 10 km. Był też tenis stołowy, bo mam sąsiada, który jest mistrzem w tej dyscyp … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNowy prefekt Kongregacji ds. Duchowieństwa
Następny artykułMobilny punkt szczepień dostępny w weekend w Działoszynie