Reportaż ukazał się 29 lutego 2002 r. w “Gazecie Wyborczej” w dziale “Witamy w Polsce”
Kogokolwiek na Podhalu ze znajomych Charlesa Fredericka by spytać, każdy powie, że to skromny i serdeczny człowiek. I tylko ludzie dziwią się, że wybrał pracę nauczyciela w małej wiejskie szkole.
– On się tu marnuje. Bardziej nadawałby się na jakiegoś dyplomatę, bo dobrze zna Amerykanów i Polaków. Wie, w czym jesteśmy podobni, a czym się różnimy. I umie się dogadywać z tymi i tamtymi. Nigdy nikogo nie urazi – mówi Halina z Nowego Targu. Nazwiska nie zdradzi, bo zaraz ją ludzie na języki wezmą, że jak głośno tak dobrze o Charlesie mówi, to pewnie się w nim podkochuje. – A po prawdzie, to on niejednej babie się tu po góralsku widzi. Choć może strasznie piękny nie jest. Ale jakieś takie ciepło i dobroć od niego bije – wzdycha.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS