Jak zaznaczył, to od społeczeństwa zależy, jak będzie wyglądała skala zakażeń.
– Powiem tu krótko. Dlaczego było dobrze? Było dobrze, ponieważ użycie masek sięgało ponad 70 procent (…). I tzw. dystans społeczny został zredukowany o 60 procent. Najkorzystniej było dokładnie 13 kwietnia – potem zaczęło nam wszystko rosnąć, w związku z czym doszliśmy do poziomu bardzo ryzykownego, gdzie jeden zakażony przypada na mniej więcej 500 osób. A z tyloma się dziennie spotykamy – stwierdził ekspert.
Zdaniem prof. Guta winę za dramatyczny wzrost zakażeń ponosi społeczeństwo. – Poziom rozluźnienia społecznego, (…) zakwestionowanie koronawirusa przez pewne grupy, ryzykowne zachowania – wymieniał.
– Dystans praktycznie w Polsce nie istnieje (…), a maseczki nosi prawidłowo 40 procent (ludzi) – podkreślił.
Skomentował również powstający na Stadionie Narodowym w Warszawie szpital polowy dla chorych na COVID-19
Jeżeli (rząd – red.) nie pobuduje, to mu się zarzuci, że niczego nie robi. Jeżeli pobuduje – w mieście, w którym jest czerwona strefa i dużo zachorowań – to będzie, że nadgorliwy i chce przestraszyć. Zawsze będzie niedobrze – skomentował.
Zamykać szkoły? “Broń Boże”
Na pytanie, czy zamknąć szkoły podstawowe, prof. Gut powiedział: „Broń Boże”. – Do dziewiątego roku życia w zasadzie nie ma ciężkich przypadków wśród dzieci – stwierdził, a mówienie, że dzieci zarażają określił „legendą”. – Do szkół wirus trafia częściej z zewnątrz, a nie z samej szkoły do dzieci – wskazał.
Odnosił się też do tego, czy na święta listopadowe należy zamknąć cmentarze. – Same cmentarze nie stanowią problemu. Problemem są spotkania rodzinne. Na te cmentarze ludzie przychodzą po spotkaniach rodzinnych. Jeśli potrafią się opanować, to będzie dobrze – powiedział.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS