A A+ A++

Konflikt pomiędzy właścicielami klubu DoSopotu a mieszkańcami otaczających go kamienic trwa od samego początku działania lokalu. Lokatorzy twierdzą, że w okresie letnim, gdy klub urządza nocne imprezy w podwórku, nie mogą zmrużyć oka. Pomimo wielokrotnych prób porozumienia i wypracowania kompromisu oraz zapewnień właścicieli, że zainwestują w sprzęt wyciszający, mieszkańcy twierdzą, że nic się nie zmienia. 30 czerwca właściciele klubu ogłosili, że w październiku DoSopotu zniknie z mapy Łodzi.

DoSopotu w Łodzi

Komunikat w tej sprawie został opublikowany 30 czerwca wieczorem na Facebooku DoSopotu. 

“W październiku odbędzie się ostatnia impreza w bramach Piotrkowskiej 84. Decyzja jest spowodowana brakiem porozumienia z sąsiadami. Robiliśmy wszystko aby wyciszyć lokal. Wierzyliśmy do ostatniej chwili, że Łódź jako europejskie miasto będzie gotowa na życie nocne. Jednak się przeliczyliśmy i miejsce pod chmurką (które tak kochacie) nie ma racji bytu, w takiej postaci, w tym miejscu. Starsi stażem klubowicze doskonale pamiętają podobne historie na przestrzeni lat i niestety w naszym wypadku historia lubi się powtarzać” – czytamy w oświadczeniu wydanym przez właścicieli, którzy zapowiadają, że chociaż rezygnują z prowadzenia klubu w Łodzi, mają nadzieję utrzymać dobre stosunki z sąsiadami lokalu, a jednocześnie obiecują, że w te wakacje imprezy będą intensywniejsze. 

“Do końca trwania klubu będziemy starać się wypracować jak najlepsze rozwiązania, aby w zgodzie z sąsiadami zakończyć sezon.”

Mamy nadziej, że rozumiecie, w jakiej zostaliśmy postawieni sytuacji i w te wakacje polecimy najgrubiej

– czytamy w komunikacie. 

DoSopotu Club & Lounge to klub, który na mapie  Łodzi pojawił się 7 czerwca 2019 roku. I do dzisiaj jest przez łodzian bardzo lubiany. Głównie dlatego, że – jeśli tylko pogoda pozwala – imprezy odbywają się tam pod gołym niebem. Na podwórku kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 84 stanęła konstrukcja przypominająca molo. Są też: sztuczna plaża, leżaki, przyczepa pełniąca funkcję baru, zewnętrzne stanowisko DJ-a. Na ścianach wiszą dekoracje wykonane z żagli, nad głowami bawiących – kolorowe światełka. 

Konflikt o ciszę w centrum Łodzi

Mieszkańcy okalających DoSopotu kamienic mówią, że latem w sąsiedztwie klubu “nie da się żyć”. Imprezy organizowane są nie tylko w weekendy, ale od czwartku do niedzieli. Mimo wysokich temperatur muszą zamykać w nocy okna, choć i to niewiele daje, bo nieustannie czują wibracje. Twierdzą, że szyby trzęsą im się w oknach. Podobno jest z naczyniami, zwłaszcza szklankami. Osoby, które pracują w weekendy, mówią, że bywa, iż wychodzą wyspać się do rodziny czy znajomych. 

Konrad Stasio, właściciel klubu, już w 2019 roku na łamach “Wyborczej” zobowiązał się do instalacji nowego nagłośnienia, które miało “diametralnie zmienić obecną sytuację”. Według mieszkańców nie zmieniło się nic, dlatego w czerwcu 2021 roku pomocy postanowili poszukać u Hanny Zdanowskiej, prezydent miasta.

Napisali do niej list, pod którym podpisało się 81 lokatorów z kamienic przy ulicy Sienkiewicza 31, 33, 35, 37, 39. Kopię pisma otrzymała też komisja ładu społeczno-prawnego łódzkiej rady miejskiej. W liście czytamy, że pomimo dwóch lat ich protestów, licznych pism wysyłanych do urzędników, prób rozmów z właścicielem i nagłaśnianiem sprawy w mediach nic się nie zmienia. Zaznaczyli, że do 2019 roku żadna dyskoteka w Łodzi nie naruszała w tak uciążliwy sposób ciszy nocnej. 

Wtedy do sprawy włączył się Piotr Kurzawa, menedżer ulicy Piotrkowskiej, który 18 czerwca zorganizował spotkanie mediacyjne.

– Uczestniczyli w nim mieszkańcy Piotrkowskiej 82, administrator nieruchomości firma Lokum oraz jeden ze współwłaścicieli klubu DoSopotu. Na spotkaniu ustalono w porozumieniu wszystkich stron, że do końca tego tygodnia poszukamy firmy, która na koszt właściciela klubu przeprowadzi profesjonalną ekspertyzę, czy jest możliwe zastosowanie jakichś rozwiązań, tak, aby ograniczyć emisję hałasu na sąsiednie nieruchomości. Po takiej ekspertyzie będzie dopiero wiadomo, co robić dalej. W każdym razie właściciel klubu zadeklarował chęć współpracy i ewentualną inwestycję w takie wygłuszenie – przekazał “Wyborczej” Marcin Masłowski, rzecznik prezydent miasta. 

Mieszkańcy twierdzą, że po tym spotkaniu właściciele klubu zaczęli się na nich mścić. 

– Odkąd wznowiliśmy działania, mamy mocne przeświadczenie, że klub się na nas mści. W nocy z poniedziałku na wtorek mieliśmy prawdziwą demonstrację sił. Według nas to zemsta za trzyminutową wzmiankę o problemie w wieczornych wiadomościach telewizyjnych i list do Hanny Zdanowskiej. Puszczali muzykę, co chwilę pogłaśniając, a po chwili ściszając i tak do w pół do pierwszej. Nasza frustracja jest naprawdę przeogromna – mówi jedna z sąsiadek.

Inna lokatorka mówi, że cieszy ją wiadomość o tym, że DoSopotu będzie działało w jej sąsiedztwie jeszcze tylko przez lato. Jest też pewna, że to lato nie będzie należało do najcichszych. 

– Szykujemy się na cztery miesiące zemsty z ich strony. Jesteśmy pewni, że tak będzie – mówi. 

Mieszkańcy ulicy Sinkiewicza uważają, że oświadczenie DoSopotu mija się z prawdą. 

– Właściciele DoSopotu nigdy nie podjęli próby wyciszenia. To oświadczenie jest próbą zrzucenia na nas odpowiedzialności za brak odpowiedniego przystosowania akustycznego. Boję się, że to tylko gra na czas, aby miasto odstąpiło od formalnych i administracyjnych kroków przeciwko właścicielom – mówi sąsiad klubu. 

mieszkańcy są już wykończeni walką o powrót normalności, więc pewnie większość z nich odpuści jakiekolwiek interwencje po tym oświadczeniu.

Chcieliśmy porozmawiać z właścicielem klubu. Nasze prośby o kontakt pozostają jednak od połowy czerwca bez odpowiedzi. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKręci mnie bezpieczeństwo nad wodą
Następny artykułFrancja: Epidemiolog spodziewa się kolejnej fali zakażeń i mówi, co później