Jak to w ogóle możliwe? Wszystko przez dekret podpisany przez prezydenta Korei Południowej – Yoon Suk-yeola. Zmienił on system liczenia wieku w azjatyckim kraju, który do 28 czerwca był inny niż ten, który znamy nie tylko z Europy, ale i całego świata.
Jeszcze do środy Koreańczycy do wieku osoby doliczali dziewięciomiesięczny okres ciąży, a urodziny świętowali 1 stycznia każdego roku. W przypadku Son Heung-mina oznaczało to, że w ojczyźnie już dawno skończył 32 lata.
Co innego widniało w papierach Tottenhamu, gdzie Koreańczyk ma jeszcze 30 lat. 31 skończy “dopiero” 8 lipca. Dzięki dekretowi wprowadzonemu w jego ojczyźnie sprawa została już wyprostowana, a piłkarz ma tyle samo lat w Europie co i w Korei Południowej.
To, że Son w jednej chwili “odmłodniał” o dwa lata niczego nie zmienia w jego europejskiej metryce. “Normalną datą” urodzenia Koreańczyk posługuje się od wielu lat. Zgodnie z “normalnymi” przepisami traktowany był już jako junior Hamburgera SV, do którego trafił w 2008 r. jako 16-latek.
Son młodszy jak Benjamin Button
Son opuścił Hamburg latem 2013 r. i za 10 mln euro trafił do Bayeru Leverkusen. Dwa lata później Koreańczyk wyjechał do Tottenhamu, który wraz z bonusami zapłacił za piłkarza 30 mln euro.
Od tamtej pory Son rozegrał w Tottenhamie 372 mecze, w których strzelił 145 goli i miał 80 asyst. W 2019 r. zagrał w finale Ligi Mistrzów, w którym Tottenham przegrał 0:2 z Liverpoolem. Rok wcześniej Koreańczyk wspomógł narodową kadrę U-23 na igrzyskach azjatyckich, które jego drużyna wygrała.
W reprezentacji Korei Południowej Son rozegrał 111 meczów, strzelił 37 goli. Jego największym sukcesem odniesionym z kadrą było wicemistrzostwo Azji zdobyte w 2015 r.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS