W środę “Washington Post” podał, że administracja Joe Bidena rozważa przeprowadzenie formalnego przeglądu przejęcia Twittera przez Elona Muska. Według dziennika, transakcja dała dostęp do poufnych danych – w tym potencjalnie dotyczących użytkowników Twittera – inwestorom związanym z Arabią Saudyjską i Chinami.
Elon Musk kupił Twittera
W czwartek wieczorem 27 października Elon Musk oficjalnie stał się właścicielem Twittera. Finalizacja zakupu kosztowała miliardera 44 mld dolarów.
Elon Musk po przejęciu Twittera od razu przeszedł do działania. Jego pierwszą decyzją było zwolnienie szefa Twittera Paraga Agrawala, dyrektora finansowego Neda Segala i szefową ds. prawnych Vijaya Gadde. Według źródeł zaznajomionych ze sprawą to właśnie tę grupę miliarder oskarżył o wprowadzenie w błąd ws. liczby kont spamowych na platformie.
Elon Musk tłumacząc decyzję o zakupie Twittera powiedział, że nie kupił go, aby zarobić więcej pieniędzy, ale “spróbować pomóc ludzkości, którą kocham”. Pierwszym celem miliardera jest “pokonanie” spam botów w serwisie społecznościowym.
Udziały w Twitterze Saudów i Chińczyków
Wszystko wskazuje na to, że Elon Musk sprowadził na siebie kolejne problemy. Według dziennika, umowa Muska z podmiotami, które udzieliły mu funduszy, by zakupić Twittera za 44 mld dolarów, przewiduje, że każdy z graczy, który zainwestował ponad 250 mln dolarów, będzie miał dostęp do poufnych informacji na temat finansów firmy, w tym potencjalnie na temat użytkowników platformy.
Tymczasem wśród największych graczy, którzy zainwestowali w przejęcie portalu przez Elona Muska, są firma należąca do saudyjskiego księcia Al-Walida ibn Talala, założona w Chinach giełda kryptowalut Binance oraz spółka zależna państwowego katarskiego funduszu majątkowego.
W poniedziałek do przyjrzenia się transakcji wezwał senator Demokratów Chris Murphy.
“Powinniśmy być zaniepokojeni, że Saudowie, którzy mają jasny interes w represjonowaniu politycznych głosów i wpływaniu na politykę USA, są teraz drugim największym właścicielem ważnej platformy mediów społecznościowych” – napisał na Twitterze senator z polskimi korzeniami, wymieniany niegdyś przez media wśród kandydatów na szefa amerykańskiej dyplomacji.
Interwencja administracji Joe Bidena
Według “Washington Post”, podległy resortowi finansów Komitet ds. inwestycji zagranicznych w Stanach Zjednoczonych (CFIUS) rozważa, czy ma odpowiednie uprawnienia do interwencji. Choć Musk jest obywatelem USA, to prawo daje CFIUS możliwość wglądu w przypadkach, kiedy podmioty zagraniczne są mniejszościowymi udziałowcami. Gazeta pisze, że administracja nie chce być jednak “oskarżana o używanie procesu bezpieczeństwa narodowego jako broni, by atakować Muska”.
Miliarder twierdził, że głosował w wyborach 2020 r. na Bidena, lecz w ostatnim czasie sugerował, że popiera gubernatora Florydy Rona DeSantisa, typowanego na głównego obok Donalda Trumpa kandydata Republikanów w 2024 r.
Obok Arabii Saudyjskiej, która w przeszłości miała swojego szpiega wewnątrz Twittera, który przekazywał saudyjskim służbom dane na temat użytkowników, wątpliwości budzą związki Muska z Chinami. Chodzi zarówno o Binance – choć firma twierdzi, że nie jest obecna w Chinach i nie przyjęła od państwowych podmiotów żadnych pieniędzy – jak i zależność koncernu Tesla od Chin. Należący do miliardera producent samochodów elektrycznych swoją największą fabrykę ma w Szanghaju, a Chiny są też głównym dostawcą litu używanego w akumulatorach.
Według cytowanych przez dziennik dwóch byłych doradców CFIUS, prawdopodobną podstawą do interwencji byłyby prawdopodobnie wpływy Saudów. “Myślałbym, że oni mają w tym jakiś hak, jeśli chcieli wziąć to na siebie” – powiedział jeden z nich.
Zdaniem ekspertów, ewentualne działania CFIUS dotyczące umowy w sprawie Twittera nie unieważniłyby przejęcia, ale dostosowały umowy tak, by ograniczyć wpływy zagranicznych inwestorów.
MP
Czytaj dalej:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS