A A+ A++

– Wydaje się, że w miesiącach letnich, tak jak poprzednich dwóch latach, nie będziemy mieć większego problemu z koronawirusem, ale wzrostu zakażeń będzie się można spodziewać jesienią i zimą – uważa prof. Jarosław Drobnik z Katedry Zdrowia Populacyjnego, Zakładu Epidemiologii i Edukacji Zdrowotnej Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. – Sprzyjać temu będzie zarówno pogoda, jak i nasze zachowanie – będziemy długo przebywać w zamkniętych pomieszczeniach, często źle wentylowanych – dodaje.

Sytuacja epidemiczna będzie zależała jednak od stopnia wyszczepienia mieszkańców. W krajach, gdzie jest dużo zaszczepionych, zagrożenie będzie niewielkie, ale tam, gdzie zaszczepionych jest mało, zakażonych może być wielu i mogą się pojawić problemy z dostępem do opieki medycznej.

– Zapewne jesienią czeka nas kolejna fala pandemii, choć raczej nie będzie już tak dużo zachorowań, jak podczas fali wywołanej omikronem – mówi prof. Drobnik.

Nie wiadomo na razie, co dalej z paszportami covidowymi. Dokument niektórych osób straci ważność na wiosnę. – Być może paszporty będą potrzebne, gdy w danym kraju dojdzie do gwałtownego wzrostu zachorowań. Pozwolą one ograniczyć migrację ludzi i zapewnić lepsze zarządzanie w opiece zdrowotnej – mówi prof. Drobnik.

Czytaj też: Nowa broń na koronawirusa. Ma działać lepiej niż obecne szczepionki

Nie zapadły jeszcze także decyzje dotyczące czwartej dawki szczepionki przeciwko COVID-19. Na razie mogą ją przyjmować jedynie osoby z osłabioną odpornością.

– Czwarta dawka dla osób spoza tej grupy będzie zapewne dostępna jesienią – uważa prof. Drobnik. Zdaniem profesora koronawirus prawdopodobnie przyjmie charakter endemiczny.

– Będzie się pojawiał sezonowo jak wirus grypy. Wejdziemy zatem w taki sam cykl szczepień, jaki obowiązuje w przypadku grypy. Kolejne dawki szczepionki przeciwko COVID-19 będziemy zatem przyjmować co roku, tak jak zalecane jest przyjmowanie szczepionki przeciwko grypie – dodaje profesor.

Strategie pandemiczne

Omikron czy kolejny wariant SARS-CoV-2 będą groźne dla niezaszczepionych. Dlatego kraje mają do wyboru dwie strategie. Jedną polegającą na osiągnięciu odporności populacyjnej w wyniku szczepienia. W tym kierunku zmierza Europa Zachodnia, w której jest wiele krajów, np. Dania, Hiszpania, Norwegia czy Portugalia, gdzie poziom zaszczepienia mieszkańców wynosi ponad 80 proc.

Druga strategia nie polega na profilaktycznej ochronie przed koronawirusem, ale na zapewnieniu leków na COVID-19, dzięki którym zakażeni SARS-CoV-2 uniknęliby hospitalizacji. Do tego potrzebny jest jednak sprawny system testowania. Leki hamujące namnażanie korona wirusa, należy bowiem podawać na samym początku infekcji. Ku tej drugiej strategii skłaniamy się w Polsce.

Czytaj też: Mąż zachorował na COVID-19, a ja jestem zdrowa. Jak to możliwe?

– U nas zaszczepionych jest niespełna 60 proc. mieszkańców. Wiele osób przechorowało COVID-19, ale części z nich nie ma w oficjalnych statystykach, bo sporo osób testuje się samemu i nie przyznaje się do zakażenia. Przechorowanie nie daje jednak tak długiej odporności, jaką zapewniają szczepionki. Doskonale to widać, śledząc dane, które od około tygodnia przedstawia Ministerstwo Zdrowia. Obecnie resort podaje nie tylko liczbę nowych zakażeń koronawirusem, ale także liczbę reinfekcji, które stanowią 10-20 proc. wszystkich zachorowań. Przed nami zatem tylko jeden wybór – przyjmować kolejne dawki szczepionki, które ochronią nas przed koronawirusem – uważa prof. Drobnik.

COVID-19. Nowe szczepionki

Wiele wskazuje też na to, że kolejne dawki szczepionki będą dostosowywane do pojawiających się wariantów, dzięki temu coraz skutecznej będą neutralizować koronawirusa. Pfizer/BioNTech i Moderna, producenci szczepionek mRNA, już zapowiedzieli, że przygotowują preparat skierowany przeciwko wariantowi omikron. Tak samo co sezon opracowywane są nowe, nieco zmienione szczepionki przeciwko grypie, uwzględniające nowe szczepy wirusa krążące w przyrodzie.

Czytaj też: W hotelowej sali balowej tłum bezmaseczkowców słucha o spisku. Byliśmy na spotkaniu antyszczepionkowców

Dla dorosłych szczepienia przeciwko COVID-19 byłyby nadal dobrowolne, ale pojawiają się głosy, aby dla dzieci szczepienie to było obowiązkowe, wprowadzone do kalendarza szczepień obowiązkowych.

– Wiemy, że spora grupa dzieci ma PIMS, powikłania po przejściu zakażenia koronawirusem. Na razie nie mamy co prawda wyników badań obejmujących całe populacje, ale mają się one pojawić w drugiej połowie roku i być może dadzą one podstawę do wprowadzenia zmian w kalendarzu szczepień obowiązkowych dla najmłodszych – mówi prof. Drobnik.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułReuters: Putin i Macron w niedzielę przeprowadzą rozmowę telefoniczną
Następny artykułŚmiertelny wypadek na DK52 w Biertowicach. Trasa Kraków – Wadowice była zablokowana