Wokół tej roznoszonej przez kleszcze choroby narosło wiele nieporozumień i kontrowersji, przez co jest ona często demonizowana, a chorujące na nią osoby niepotrzebnie wpadają w panikę albo wydają krocie na zbędne terapie. Co jest w temacie boreliozy faktem, a co mitem – wyjaśnia prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji UMB w Białymstoku.
Jaki jest najbardziej szkodliwy mit na temat boreliozy?
Twierdzenie, że boreliozy nie da się wyleczyć, lecz jedynie okresowo zaleczyć, czyli w praktyce, że ma się ją do końca życia. To nieprawda! Borelioza jest chorobą bakteryjną i zastosowanie odpowiednich antybiotyków przez stosunkowo krótki czas, od 14 do 28 dni, skutecznie eliminuje wywołujące ją bakterie. Warto też wiedzieć, że nie zawsze zakażenie wiąże się z chorobą, dlatego, że nasz układ immunologiczny w znacznej części przypadków sam radzi sobie z tymi bakteriami.
Skąd zatem bierze się tyle szumu i dezinformacji wokół boreliozy? Winne są temu media, czy raczej „pseudomedycy”, wietrzący w długotrwałym „leczeniu” tej choroby świetny interes?
Przyczyn jest wiele. Należy do nich m.in. fakt, że boreliozę w wielu przypadkach trudno jest zdiagnozować. Nie w każdym przypadku występuje bowiem charakterystycznym rumień wędrujący. Często więc pacjenci szukając przyczyny różnych występujących u siebie dolegliwości robią sobie prywatnie testy serologiczne w kierunku rozpoznania boreliozy. Na rynku jest dziś dostępna szeroka komercyjna oferta takich usług. Niestety, wyniki takich testów mogą wprowadzać w błąd lub też być mylnie interpretowane.
Co warto wiedzieć o interpretowaniu wyników takich testów?
Przede wszystkim to, że wynik dodatni nie zawsze oznacza chorobę! Zazwyczaj rzeczywiście wskazuje kontakt z bakterią i wytworzenie przez organizm przeciwciał, ale np. w przypadku przeciwciał IgM wynik dodatni jest ważny tylko przez 2 miesiące od momentu pokłucia przez kleszcza. Gdy ktoś ma IgM-y dodatnie przez wiele miesięcy lub dłużej, to albo świadczy to o skutecznym wyleczeniu boreliozy, albo o zupełnie innym procesie chorobowym, który pobudza produkcję tych przeciwciał. Tak może się zdarzyć np. przy chorobach z autoagresji – w reumatoidalnym zapaleniu stawów, toczniu trzewnym czy łuszczycy. Dlatego, do wyników badań tego typu trzeba podchodzić z dużą ostrożności, gdyż po prostu mogą dawać wyniki fałszywie dodatnie. Najlepiej wyniki takich badań skonsultować z lekarzem.
Skoro boreliozę można skutecznie wyleczyć, to jak należy traktować osoby, które twierdzą, często na podstawie wyników testów serologicznych, że cierpią na chroniczną jej postać i cały czas leczą tę chorobę?
To wynika z niezrozumienia jej mechanizmów. Zapewne w większości przypadków są to osoby, u których nie występuje już aktywna postać boreliozy, lecz tylko różne jej długotrwałe skutki i powikłania. Może być też tak, jak wspomniałam wcześniej, że na boreliozę nakładają się inne procesy chorobowe, np. autoimmunologiczne, co może sprawiać wrażenie przedłużającej się, przewlekłej boreliozy, choć w rzeczywistości tak nie jest.
Czyli można by to nazwać np. „zespołem poboreliozowym”, podobnie zresztą jak to jest w przypadku COVID-19, gdzie po przechorowaniu u wielu pacjentów przez długi czas także utrzymują się różne skutki uboczne i powikłania nazywane po angielsku „long covid”, np. w postaci tzw. „mgły mózgowej”, które wymagają dodatkowego leczenia lub rehabilitacji.
W pewnym uproszczeniu można tak powiedzieć. Warto w tym miejscu wspomnieć, że wbrew powszechnej opinii stosunkowo rzadką postacią boreliozy w Europie jest wywoływane przez nią zapalenie stawów, które zwykle występuje pojedynczo, np. albo w jednym albo w drugim kolanie. Ta postać boreliozy jest za to dość częsta np. w USA. Jej leczenie może być niestety dość trudne i długotrwałe, ponieważ te stany zapalne często nawracają, choć przyczyną nie jest już borelioza, tylko wyindukowany nią proces autoimmunologiczny. Z pewnością nie pomogą więc w tej sytuacji długotrwałe kuracje antybiotykowe, co niestety wcale nierzadko jest praktykowane, wbrew zaleceniom ekspertów.
A czy prawdą jest, że w Polsce z roku na rok przybywa kleszczy i wydłuża się sezon ich żerowania?
To niestety prawda, z uwagi na zachodzące zmiany klimatyczne i środowiskowe. Ukłucia kleszczy obserwujemy w Polsce od przedwiośnia nawet do połowy grudnia. Głównymi ich roznosicielami są drobne ssaki oraz ptaki.
Proszę powiedzieć jak duży odsetek kleszczy w naszym kraju, według najnowszych danych, zakażony jest bakteriami wywołującymi boreliozę?
Kleszcze zakażone boreliozą występują na terenie całego kraju, choć w niektórych miejscach, jak np. na Śląsku, ich ilość jest wyższa od przeciętnej. Niestety dane na ten temat nie są wciąż wystarczające do stworzenia kompletnej mapy Polski wskazującej ich występowanie i zagęszczenie (największe ogniska). Generalnie, w zależności od miejsca, od 3 do 30 proc. kleszczy jest zakażonych boreliozą.
Ile czasu mamy na usunięcie kleszcza, aby uniknąć zakażenia boreliozą?
Przyjmuje się, że aby doszło do zakażania boreliozą kleszcz musi tkwić w skórze człowieka przez co najmniej 24 godziny. Tyle czasu potrzebują bakterie, aby przygotować się do ataku na ludzki organizm i do niego przeniknąć. Zwykle jednak trwa to nieco dłużej, nawet do 72 godzin. Dokładne oglądanie swojego ciała po powrocie z lasu czy parku ma więc ogromny sens. Szybka reakcja może nas uchronić przed boreliozą, w przeciwieństwie np. do kleszczowego zapalenia mózgu, czyli innej choroby odkleszczowej, którą zakażony pajęczak infekuje nas od razu po ukłuciu.
Borelioza stała się ostatnio „modna”, w tym sensie, że coraz więcej osób w przypadku wystąpienia jakichś niespecyficznych objawów chorobowych czy „dziwnych” dolegliwości często podejrzewa właśnie boreliozę, jako możliwą przyczynę.
Coś w tym jest. Faktycznie, boreliozie przypisywano w przeszłości często na wyrost bardzo wiele różnych możliwych objawów. Na szczęście w ciągu ostatniej dekady, w ślad za rozwojem wiedzy na temat tej choroby, opracowane zostały przez ekspertów m.in. precyzyjne definicje przypadków klinicznych, które służą dziś lekarzom do trafnego rozpoznawania boreliozy. W naszym kraju najlepszym źródłem wiedzy na ten temat są zalecenia Polskiego Towarzystwa Lekarzy i Epidemiologów Chorób Zakaźnych. W razie wątpliwości można też posiłkować się rekomendacjami takich europejskich organizacji jak EUCALB czy EGSBOR-ESCMID. Zatem boreliozę rozpoznaje się po konkretnych objawach klinicznych, z których najczęściej występującym jest rumień wędrujący (40-80 proc. przypadków). Innym dość często występującym objawem wczesnej boreliozy jest porażenie nerwu twarzowego, o czym świadczyć może problem z marszczeniem czoła, niedomykanie się oka czy niemożność pełnego uśmiechnięcia się. Dodatkowo boreliozę potwierdza się za pomocą odpowiednich testów serologicznych (z reguły najpierw wykonuje się w tym kierunku testy typu Elisa, a jeśli ich wyniki budzą wątpliwości, to weryfikuje się je za pomocą testów typu Western Blot).
Czy borelioza może przebiegać bezobjawowo?
Zacznijmy od tego, że jeśli nawet dojdzie do zakażenia, lecz nie pojawią się żadne objawy, to nie można wtedy w ogóle mówić o chorobie. Pamiętajmy, że nie każde zakażenie prowadzi do rozwoju choroby! Zdarzają się jednak niestety i takie przypadki, w których borelioza może rozwijać się skrycie przez dłuższy okres czasu (nawet kilka lat), początkowo nie dając wyraźnych objawów. Po jakimś czasie może się więc ta choroba ujawnić np. w postaci przewlekłego zanikowego zapalenia skóry kończyn. Jest to jeden z możliwych objawów tzw. późnej boreliozy. Najczęściej jednak borelioza ujawnia się szybko, już kilka dni lub tygodni po ukłuciu przez kleszcza.
Czy w ramach dmuchania na zimne warto badać kleszcza, który nas ukąsił?
Generalnie nie zaleca się tego. Nawet bowiem jeśli kleszcz okaże się być zakażony, to i tak nie świadczy to przecież automatycznie o zakażeniu boreliozą danej osoby, z powodów o których wcześniej mówiliśmy. Takie badanie może mieć uzasadnienie jedynie w przypadku osób z grupy szczególnego ryzyka, czyli np. osób z upośledzoną odpornością czy chorych na raka. W ich przypadku zasadne może być profilaktyczne zastosowanie kuracji antybiotykowej. Jednak u innych osób antybiotyki powinno się włączać dopiero po rozpoznaniu boreliozy. Pamiętajmy, że nadużywanie antybiotyków nie jest korzystne ani dla nas samych, ani dla naszego środowiska, gdyż prowadzi m.in. do rozwoju antybiotykooporności bakterii. Rekomendacje międzynarodowych ekspertów zgodnie wskazują, że dopiero wystąpienie objawów boreliozy jest wskazaniem do rozpoczęcia leczenia antybiotykami.
W sytuacji, gdy ktoś miał kleszcza, usunął go i nie wystąpiły u niego żadne objawy chorobowe, jest sens aby sprawdził, czy aby jednak nie doszło u niego do zakażenia? Jeśli tak, to kiedy należy wykonać taki test, aby wynik był miarodajny?
Testy serologiczne powinno robić się dopiero po 4-6 tygodniach od ukłucia kleszcza. Wcześniej wynik może być fałszywie ujemny, z uwagi na tzw. okno serologiczne, czyli okres w którym zakażony organizm nie zdążył jeszcze wytworzyć przeciwciał. Jeśli testy wykażą pojawienie się przeciwciał, których wcześniej u danego pacjenta nie było, to wtedy również uzasadnione jest włączenie antybiotykoterapii, pomimo braku objawów choroby. Także wtedy, gdy drugie czy też kolejne badanie, prowadzone w ramach monitoringu, wskaże na istotny wzrost miana przeciwciał, warto rozważyć leczenie lub też pogłębienie diagnostyki. Może się bowiem okazać, że boreliozy już u nas nie ma, lecz poziom wskazujących na jej obecność przeciwciał „sztucznie podbija” zupełnie inna choroba, np. toczeń rumieniowaty czy stwardnienie rozsiane. Dlatego naprawdę nie warto leczyć się na własną rękę, aby niczego ważnego i groźnego nie przegapić.
Niezwykle skomplikowana kwestia! Możliwych jest zatem wiele różnych scenariuszy… Choć generalnie borelioza nie jest chorobą śmiertelną, jak np. wścieklizna, to jednak warto inwestować w profilaktykę pierwotną.
Z pewnością warto na siebie uważać wybierając się w plener, a także uważnie sprawdzać swoje ciało po powrocie do domu. Można też stosować repelenty, choć trzeba uważać, aby z nimi nie przesadzić, gdyż są to jednak substancje toksyczne. W kontekście profilaktyki boreliozy warto też wiedzieć, że w Europie trwają już bardzo zaawansowane prace nad opracowaniem szczepionki przeciwko boreliozie. Miejmy nadzieję, że pomyślnie przejdzie ona badania kliniczne i wkrótce zostanie dopuszczona do użycia, co gruntownie poprawi naszą sytuację.
Byłoby to wybawienie nie tylko dla leśników, lecz także dla wszystkich tych, których kleszcze szczególnie „lubią”. Wiadomo dlaczego niektórzy bardziej je przyciągają od innych?
To bardzo ciekawe zagadnienie. Kleszcze są ślepe, wyczuwają jednak drgania, ciepło i różne zapachy. Tymczasem ludzie różnią się między sobą m.in. pod względem zapachu potu, a także wydzielanych feromonów. Właśnie z tego powodu kleszcze preferują niektóre, szczególnie dla nich „apetycznie” pachnące osoby. Takie osoby powinny na siebie szczególnie uważać.
Rozmawiał: Wiktor Szczepaniak, zdrowie.pap.pl
Prof. Joanna Zajkowska, specjalistka chorób zakaźnych
Ukończyła Wydział Lekarski Akademii Medycznej w Łodzi. Specjalistka chorób zakaźnych i epidemiologii. Jej zawodowe zainteresowania dotyczą przede wszystkim immunologii klinicznej. Pracuje jako wykładowca na Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku, a także jako klinicysta – jest zastępcą kierownika Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS