A A+ A++
Drugi raz w odstępie zaledwie dwóch tygodni na autostradzie A4, w okolicach zjazdu na MOP Kaszyce, doszło do tragicznego w skutkach wypadku ukraińskiego autokaru. Nie żyje jedna osoba, kolejnych 5 trafiło do szpitala, 4 osoby wyszły z wypadku bez szwanku. Służby ratownicze naszego regionu znów musiały wznieść się na wyżyny swoich możliwości. Jednym z pierwszych przybyłych na miejsce był strażak z jarosławskiej komendy straży pożarnej, który znalazł się tam przypadkiem – nie był na służbie, wracał od narzeczonej z Krakowa.
fot. zbiory własne
Autokar z 10 osobami na pokładzie uległ wypadkowi na wysokości zjazdu na MOP Kaszyce. Dokładnie w tym samym miejscu, w którym rozbił się inny ukraiński pojazd.


Wracał od narzeczonej, przeżył déjà vu

Niesamowitości całej sytuacji przydaje osoba pana Arkadiusza Cichockiego, który jako strażak uczestniczył w akcji ratowniczej przed dwoma tygodniami, a w niedzielę w nocy wracał od narzeczonej studiującej w Szkole Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.

– Podróżowała ze mną siostra narzeczonej i jej chłopak. Na odcinku Rzeszów – Przemyśl, przed MOP Kaszyce, moi pasażerowie, wiedząc, że uczestniczyłem w akcji ratowniczej przed dwoma tygodniami, zaczęli dopytywać, gdzie doszło do tamtego wypadku – wspomina pan Arkadiusz.

– Po chwili mówią „uważaj, bo tam się coś dzieje ”. Wtedy  zobaczyliśmy autobus leżący w rowie – mówi.

– Przez chwilę nie mogłem w to uwierzyć, „to musi być sen, to się nie dzieje naprawdę” pomyślałem – dzieli się (…)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMilion złotych nagrody dla PUZ Tarnobrzeg [W najnowszym numerze]
Następny artykułRaków cały czas świętuje 100-lecie!