Dzisiaj, 27 czerwca (07:47)
Kiedy Jerzy Kopa objął Lecha Poznań po raz pierwszy w 1976 roku, miał zaledwie 33 lata i był w wieku piłkarzy. Niewielu traktowało wówczas poważnie takiego smarkacza i niewielu domyślało się, że ten młokos tworzy właśnie podwaliny mistrzowskiego Lecha Poznań i zmian w polskiej piłce nożnej.
Wielki i mistrzowski Lecha Poznań lat osiemdziesiątych kojarzy się przede wszystkim z Wojciechem Łazarkiem i jego świetnym zespole opartym na takich graczach jak Mirosław Okoński, Mariusz Niewiadomski, Józef Adamiec, Hieronim Barczak i inni. Mało kto już pamięta, że Mirosław Okoński trafił do Kolejorza właśnie w czasach Jerzego Kopy – zmarłego właśnie w wieku 79 lat trenera Lecha z lat 1976-1979 (oraz później w latach 1989-1998).
Nie tylko zresztą on. Czasy Jerzego Kopy, czyli koniec lat siedemdziesiątych, to okres niezwykle niedoceniany, a przełomowy w dziejach Lecha Poznań. Wtedy zmienił się on z klubu o dużych potencjale, ale bez szans na sukces na nowoczesny jak na tamte czasy i wkrótce mistrzowski.
Warto pamiętać, w jakich okolicznościach Jerzy Kopa obejmował Kolejorza w 1976 roku. Był on wtedy w opłakanym stanie, na dole tabeli, z ogromnymi stratami do bezpiecznego miejsca w tabeli. Dość powiedzieć, że gdy nowy trener sprowadzony z Szombierek Bytom objął poznaniaków, doszło do jego dramatycznego spotkania z kibicami. Książka “Okoń” opisuje je tak:
“- Jestem przekonany, że efekty zgrupowań, podczas których ciężko pracowaliśmy, przyjdą. Muszą przyjść – wyjaśniał trener.
– Ale kiedy, panie, kiedy? – Tęgi kibic w dzierganym szalu wstał ze skrzypiącego krzesła raz jeszcze.
– Z pewnym opóźnieniem, ale przyjdą. Trzeba być cierpliwym.
Trener Kopa nie mógł już dłużej patrzeć na tego kibica, którego wyciągnięta w górę ręką chyba zdrętwiała. Chwycił więc za długopis, by zanotować kolejną uwagę i wskazał na niego palcem.
– A pan? Jaką pan ma dla nas radę?
“Czapka znad morza” opuścił wreszcie rękę i raptownie poderwał się z krzesła. Policzki miał czerwone. Dyszał w emocjach.
– Wiaruchna! – zawołał. – Ja wiem, jak uratować Kolejorza! Jest tylko jeden sposób.
Gwar natychmiast ucichł. Kopa przyłożył długopis do kartki notesu.
– Trzeba rzucić się na kolana i modlić. Tylko to nam pozostaje – doradził kibic.”
Być może wezwanie do modlitwy wynikało z pewnego połączenia koszmarnej wówczas sytuacji Lecha z młodym obliczem nowego trenera – zaledwie 32-letniego. W tamtych czasach zatrudnienie kogoś w wieku piłkarzy było ekstrawagancją, nie budziło też większego zaufania. Zwłaszcza, że Jerzy Kopa musiał w krótkim czasie przekonać do swoich metod doświadczonych graczy Lecha, z których wielu pamiętało jeszcze grę poza ekstraklasą.
To jednak nie modlitwy ocaliły Lecha przed degradacją, a właśnie owe metody i wykonana praca. Jerzy Kopa był może młody, ale głowę miał pełną pomysłów podpatrzonych na Zachodzie. Twierdził, że polski futbol, szkolenie i sposoby treningowe wymagają w Polsce poważnych zmian. Uważał, że piłkarze nie są dostatecznie przygotowani motorycznie i że tu można zdobyć spora przewagę, jak również za pomocą siatki obserwatorów i skautów sondujących Polskę w poszukiwaniu nowych talentów. Tak aby klub stał się aktywniejszym w szukaniu piłkarzy, których potrzebuje.
Słowem, w czasach Jerzego Kopy rodziło się przygotowanie fizyczne jakie znamy i skauting jaki znamy. Rodził się też Lech, który w 1977 roku wyglądał na pewnego kandydata do spadku, zespół mierny i nijaki, aby po roku zagrać w eu … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS