A A+ A++

Kiedyś bałam się zawsze i wszystkiego, i unikałam konfrontacji ze strachem. Dziś nadal boję się często – różnych, a bywa że i bezpodstawnych rzeczy. Na tyle często, że staram się coraz rzadziej traktować „strach”, jako argument przemawiający za niezrobieniem czegoś, bo (przysięgam!) mogłabym absolutnie nic nie zrobić, traktując lęk jak najlepszego doradcę.

Kiedy strach zaczyna swoją stałą gadkę po prostu mówię mu: spoko Stary, Ty se mamrocz, ja Cię słyszę, ale nie za bardzo słucham. Skoro i tak ciągle się boję, to co za różnica – jedna rzecz do bania w tą czy w tą. Czasem działa, czasem nie.

Bardzo chciałam spotkać się na żywo z kursantkami. Poznać te wspaniałe dziewczyny, które znam z naszej grupy wsparcia. Zobaczyć jakie są, co lubią robić, co je bawi, jak lubią spędzać czas. Potrzebowałam poznać ludzi, którzy stoją za niezbyt rozgadanymi słupkami w statystykach.

Ale znowu się bałam! Że je rozczaruję, że będą się źle bawić, że nie spełnię oczekiwań, że się nie dogadamy, że będziemy się nudzić.

A najbardziej ze wszystkiego bałam się, że żadna z nich nie będzie chciała wyjechać ze mną na weekendowe spotkanie. Wiedziałam, że tutaj, w Internecie ciągle się wspieramy, lubimy i wszystko jest fajnie, ale przez światłowód jednak łatwiej, niż w realu poświęcić swój czas, wydać kasę, przejechać setki kilometrów.

I mogę się tylko cieszyć, że już nie czekam aż strach minie i próbuję nowych rzeczy mimo lęku. Opowiem Wam, jak wspaniale spędziłyśmy razem czas <3.

Wtrąciłam przydługi wstęp o strachu, bo bardzo nie chcę być Twoim wyrzutem sumienia, jakie niegdyś wyszukiwałam sobie u innych. Że tylko ja jakaś taka niedorobiona, do życia nieprzystosowana, niby dorosła, silna baba, a jednak bojnadupa. Że nikt normalny się tak nie boi, tylko ja!

Jeśli znasz ten stan, to już wiesz, że jest nas co najmniej dwoje :).

Fajny weekend był super!

W tajnej grupie dla kursantek zaproponowałam weekendowy wyjazd. Bez harmonogramu, bez obietnicy fajarwerków – po prostu okazja do spędzenia razem czasu.

Kosmos zesłał na mnie taki feedback, że z czystej przyzwoitości powinnam dożywotnio zaprzestać nawykowemu myśleniu źle o swojej pracy (że to takkie bez sensu, za mało i cała reszta pesymistycznego blablablaba, które dopada mnie co jakiś czas).

Nie dość, że chętnych było tyle, co miejsc, to dziewczynom nie straszna była tułaczka starymi składami PKP czy dolot ze Szwecji, Anglii, Niemiec, Belgii.

No i dopiero zaczęły się schody, co tu zrobić, żeby były zadowolone?! 🙂 Z pomocą przyszedł zdrowy rozsądek Łukasza, który ciągle powtarzał: jedziesz na spotkanie z dobrymi koleżankami, z którymi jeszcze nie miałaś okazji się spotkać, ale znacie się, lubicie i chcecie spędzić razem czas.

Żadne tam cuda na kiju

Dlatego zaplanowałam spotkanie tak, jak planowałabym je z koleżankami :). Był czas na rozmowy do chorych godzin nocnych, ale też warsztat ze zdrowego stylu życia na własnych zasadach czy joga i medytacja z Agatą z  .Było siedzenie na tarasie i picie wina, ale był też trening niespodzianka z Martą z  . Niespodzianek było więcej, bo zamiast sałatek na kolację, przygotowaliśmy dla dziewczyn grilla, przy którym gadaliśmy i bawiliśmy się jak starzy dobrzy znajomi.

„liśmy”, a nie „łyśmy”, bo towarzyszł nam mój mąż Łukasz, który ku mojemu zdziwieniu nie szukał okazji do ulotnienia się od wysokiego stężenia estrogenów w pomieszczeniu, tylko brał czynny udział w naszych rozmowach i aktywnościach. A ja patrzyłam z boku na niego i na nie, i myślałam sobie, że mam w życiu cholerne szczęście do ludzi!

Cały stres zniknął po pierwszych kilku minutach spotkania. Dziewczyny okazały się prze-wspa-nia-łe! Mądre, piękne, empatyczne, wrażliwe, życzliwe, błyskotliwe NO JA PIERDZIU! Co za zagęszczenie wspaniałości :)!

Rozmowy z dziewczynami okazały się moją największą motywacją do działania. Nigdy wcześniej nie miałam okazji poczuć takiego czystego, zawodowego spełnienia i wdzięczności za pracę, która miewa realny wpływ na czyjeś życie. To było dla mnie coś niesamowitego. Obiecałam sobie i dziewczynom, że postaram się częściej patrzyć na to, co robię z ich perspektywy.

I niech brzmię jak patetyczna, podlizująca się blogerina, co mi tam! Było wspaniale, a spotkanie z dziewczynami w realu uświadomiło mi, dlaczego nasza korepetycyjna grupa ma aż taką moc.

Wsparcie w odchudzaniu robi różnicę!

Korepetycje z odchudzania, to mój pierwszy produkt, miał premierę 2,5 roku temu. Żałuję, że nie sprzedaje się nawet w połowie tak dobrze jak diety (choć diety na 4 tygodnie w różnych kalorycznościach też są do niego dołączone!).

Dobry jadłospis bardzo ułatwia odchudzanie, ale odchudzanie toczy się też w tych wszystkich okresach pomiędzy – gdy nie możemy korzystać z diety, wyjeżdżamy z domu, pojawiają się trudne emocje zmiksowane z kłótnią z facetem, pmsem, ogromem obowiązków i… Gdy generalnie wszystko leci na łeb na szyję i codzienność staje się walką o przetrwanie a nie insta-friendly lajfstajlem ;).

Na tym polega największa wartość Korepetycji: uczysz się jak przestać robić rzeczy, które Ci szkodzą. Znajdziesz tam też podstawy dietetyki, praktyczne wskazówki jak kupować zdrowe jedzenie, żeby nie przepłacać, jak ogarnąć gotowanie dla siebie i reszty rodziny, jak obliczyć PPM, CPM i te wszystkie inne rzeczy, które są potrzebne, żeby zoptymalizować swoje odchudzania, ale największy nacisk kładę na umiejętność mówienia STOP rzeczom i nawykom, które ewidentnie oddalają Cię od realizacji celów.

Okazuje się, że to, co ja tam sobie gadam i co opisałam w Korepetycjach, to jest pikuś w porównaniu z tym, co robi przynależność do grupy wsparcia. Mogłam sobie zadbać o wysoki poziom merytroyczny, przemycić w kursie wiedzę ze studiów i szkoleń, zebrać dietetykę i psychodietetykę w pigułce, ale to NIGDY NIE MIAŁOBY SZANSY DAWAĆ TAKICH EFEKTÓW, JAK TO SIĘ DZIEJE Z GRUPĄ WSPARCIA.

Nagle okazuje się, że nie jesteś sama. Że nie jesteś największym życiowym przegrywem, jeśli szukasz ukojenia w czekoladzie, że nie jesteś jedyną osobą na świecie, która nie potrafi wytrwać w swoich postanowieniach i że to wszystko jest zwyczajne. Że to normalne, że jest Ci ciężko i znacznie łatwiej jest wrócić do starych nawyków.

Grupę tworzą niesamowite dziewczyny (grupa wsparcia jest wspólna dla wszystkich edycji, działa również pomiędzy edycjami KzO), wszystkie mają dużą wiedzę i narzędzia, bo przeszły kurs. Mają też swoje doświadczenia i to niemałe – w grupie są osoby, które mają za sobą zrzucenie 15, 20 czy 30 kilogramów.

Wszystkie uczestniczki łączy wspólny problem – kiepskie relacje z jedzeniem, które doprowadziły do nadwagi czy otyłości albo zabierały radość z wypracowanych efektów. Dlatego nikt nie ocenia, nie krytykuje bez uzasadnienia, a raczej każdy stara się wesprzeć, doradzić, podnieść na duchu.

Jest kulturalnie, miło, wspierająco – dla niektórych wręcz słodkopierdząco. Dla mnie to wyjątkowe miejsce w Internecie, w którym można poczuć się bezpiecznie i szczerze porozmawiać o swoich problemach związanych z odchudzaniem. Wspólnie wymyślamy strategie działania, motywujemy się do realizacji celów, czasami gładzimy po głowie, a bywa że kopiemy po tyłkach.

Te dziewczyny stworzyły niepowtarzalne miejsce w Internecie i jestem im za to bardzo wdzięczna. Pracować z takimi osobami to czysta przyjemność. Z mojej perspektywy to właśnie atmosfera panująca w grupie sprawiła, że kurs zyskał aż taką popularność i jest polecany przez 98% ankietowanych kursantek :). Wyszła mi z tego wpisu jedna wielka laurka dla tych dziewczyn, ale naprawdę wiele im zawdzięczam i bardzo chcę, żeby każda aktywna grupowiczka o tym wiedziała.

LASKI – JESTEŚCIE SUPER! <3

Nie musisz być z tym wszystkim sama

Jeśli czujesz, że przydałoby Ci się wsparcie w odchudzaniu, możesz do nas dołączyć. Do czwartku można kupić kurs z grupą wsparcia ( lub jeśli już kiedyś kupiłaś KzO bez grupy, możesz dokupić sam do pakietu z grupą).

W trakcie kursu jestem do Waszej dyspozycji, można się konsultować, dopytywać i rozmawiać bez żadnych ograniczeń. Oprócz mnie na dwa dni wpada też fizjoterapeutka-trenerka, która pomoże Wam ogarnąć temat aktywności. Co tydzień mamy lajwy, w których omawiam najważniejsze aspekty po każdym module kursu.

Kolejna edycja najwcześniej we wrześniu 2020. Dostęp do materiałów dostajesz na zawsze, możesz je zrealizować w dowolnym momencie.

Zamiast pisać Wam o mocnych stronach kursu, po prostu zostawię do krótkiego filmu, który nagrała Marta – uczestniczka V edycji KzO.

Ta Pani nie została przeze mnie opłacona, a jej wypowiedź nie jest wyreżyserowana (choć muszę przyznać, że jest jedną z najmilszych rzeczy, jakie mnie spotkały w życiu zawodowym).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł#WASZEWYZNANIA 40/ TAJEMNICA RODZINNA
Następny artykuł14 rzeczy, które ratują życie, a o których nikt nie pamięta