Tłusty czwartek i ostatki a do tego babski comber i pogrzeb basa. Zwyczaje na koniec karnawału
W polskiej tradycji przez cały karnawał trwały zabawy, tańce, i szczególnie w tym okresie – wychodzenie za mąż. Wiązało się to z obfitym, sutym, słodkim jedzeniem. Tłusty czwartek to dzień chrustu, faworków i pączków, ale jak zaznacza etnograf, te wcześniejsze wcale słodkie nie były.
Anna Grabińska – Szcześniak: Mamy tłusty czwartek. Natomiast pączek jest słodki i może dzisiaj nie każdy wie o tym właśnie, że te pączki, które my znamy dzisiaj, te słodkie pączki, to okrągłe pączki z nadzieniem. To jest właściwie dopiero dziewiętnasty wiek w Polsce i to jeszcze początkowo praktycznie tylko w tej Polsce centralnej. Wcześniejsze pączki były pieczone z ciasta chlebowego, nazywało się je słoniną. Pieczono na smalcu. Czyli coś całkowicie innego, niż znamy dzisiaj. W ogóle nie słodkie i to też jakby wyjaśnia troszeczkę tę nazwę właśnie tłusty czwartek, a nie słodki czwartek.
Dzisiaj pączki już tylko na słodko. Ich zjedzenie, przynajmniej jednego w ciągu dnia, ma zapewnić powodzenie, zdrowie i ma uświetnić czas karnawału.
Bo zbliża się Wielki Post, czas, kiedy tych rzeczy powinniśmy sobie odmawiać
– zauważa etnograf. Do wtorku jednak zabawa trwa w najlepsze.
To też ma swoją symbolikę
– podkreśla nasza rozmówczyni.
Anna Grabińska – Szcześniak: To jest czas zabawy, weselenia się i to jest z tej strony społecznej. Natomiast jest jeszcze ta kwestia właściwie może obrzędowe bardziej, gdzie większość tych zabaw, tych życzeń, tego wszystkiego, co się w całym okresie karnawału działo miało na celu pożegnanie, zimy, przyciągnięcie wiosny. Jakby sprowokowanie tej wiosny, radości na tę wiosnę. Dlatego np. odbywały się tańce w trakcie karnawału kobiet na len czy na konopie, gdzie kobiety podskakiwały wysoko, jakby zaklinają to, że ten len, te konopie mają wysoko rosnąć.
Choć na lnie czy konopi kobiety już nie tańczą, to jednak w wielu miejscach przetrwała zabawa „babski comber”, to zabawa organizowana często właśnie w tłusty czwartek.
Anna Grabińska – Szcześniak: Zabawa urządzona kiedyś tylko i wyłącznie przez kobiety. Ona oczywiście też, w zależności od regionu miała różne swoje lokalne różnice. Ale podstawowa zasada była, że spotykały się same kobiety. Kobiety się przybierały najczęściej albo zwierzęta, albo też za mężczyzn. I głównym celem tej całej zabawy, oczywiście poza tą sferą, jakby taką zabawą i ludyczną – tańcami i objadaniem się i popijaniem, było wprowadzenie mężatek, które w tym czasie poprzedzającym imprezę, czyli ten babski comber, zawarły związek małżeński. I te stare kobiety na różnego rodzaju taczkach, zgrzebłach, łopatach, na czym się dało, zaciągnęły te młode mężatki do karczmy. Tamte młode musiały się oczywiście wkupić, płacąc np. za kapelę czy za alkohol, czy za jedzenie. Ale polegało to też na tym, że stare mężatki uświadamiały te młode, jak będzie teraz wyglądało ich życie, co je czeka.
Karnawałową zabawę zakończyć należało we wtorek przed Środą Popielcową, tradycyjnym „śledzikiem”. W Cieszynie do dzisiaj przetrwał zwyczaj „pogrzebu basa” to symboliczne wyniesienie z karczmy kontrabasu przykrytego czarnym materiałem – oznaczało to finał hulanek i tańców.
Czytaj także:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS