A A+ A++

Starożytny Rzym nigdy nie przestaje fascynować. Brutalne walki gladiatorów, intrygi polityczne i przepych cesarskiego dworu to tematy, które od lat przyciągają widzów przed ekrany. Najnowsza produkcja Amazon Prime Video, „Those About to Die”, obok zbliżającej się premiery Gladiatora 2, próbuje tchnąć nowe życie w ten gatunek. Czy udało się stworzyć serial godny swojego ambitnego zamierzenia? Przyjrzyjmy się bliżej tej produkcji.

Serial „Those About to Die” zabiera nas w podróż do starożytnego Rzymu za panowania cesarza Wespazjana. Twórcy z rozmachem kreślą przed nami obraz Wiecznego Miasta, gdzie przepych miesza się z nędzą, a polityczne intrygi przeplatają się z krwawymi widowiskami na arenie. Scenografia i kostiumy zasługują na uznanie — każdy kadr emanuje dbałością o detale.

Dalsza część tekstu pod wideo

Szczególnie imponująco prezentują się sceny walk gladiatorów. Choreografia pojedynków jest dynamiczna i brutalna, oddając ducha tamtych czasów. Twórcy nie szczędzili środków na efekty specjalne, co widać zwłaszcza w scenach przedstawiających wypełnione widzami Koloseum, ale nie można tego uznać za zaletę. Nadmierne CGI naprawdę koli w oczy. Na produkcję wydano mniej niż na Gladiatora 2, który to pochłonął ponad 310 milionów dolarów. W przypadku „Those About to Die” jest to „skromne” 150 milionów dolarów. 

Those About to Die (2024) –  recenzja 1 sezonu serialu [Prime Video].  Postacie i aktorstwo

Those About to Die

Na czele obsady stoi Anthony Hopkins jako cesarz Wespazjan. Walijski aktor po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem swojego fachu, kreując postać władcy zmęczonego ciężarem władzy, ale wciąż przebiegłego i bezwzględnego, zdolnego do despotycznych decyzji. Jego występ to bez wątpienia jeden z największych atutów serialu. Dobrze też wypada nie przez wszystkich uwielbiana gwiazda „Gry o tron”, Iwan Rheon w roli Tenaxa. Jego kreacja wyjątkowo oddaje ducha bezwzględnego Rzymu i frakcji, które pociągają za każdy sznur.

Niestety, reszta obsady wypada nieco blado na tle tych dwóch aktorów. Młodzi artyści wcielający się w role gladiatorów przypominają trochę obsadę serialu „Spartakus: Krew i piach” – są atrakcyjni „wizualnie”, ale brakuje im charyzmy Andy’ego Whitfielda czy Liama McIntyra, dlatego ich kreacje często wydają się powierzchowne. Brakuje im też głębi, która pozwoliłaby widzom naprawdę zaangażować się w ich losy. Mówiąc prościej, ciężko jest ich polubić i nie wiem, czy ma to związek z przypisaną do nich rolą, wypowiadanym dialogom, scenariuszowi, czy zwyczajnie źle zagrali. Być może to wszystko razem się tu zazębia. 

Those About to Die (2024) –  recenzja 1 sezonu serialu [Prime Video].  Fabuła i tempo

Scenarzyści „Those About to Die” postawili na wielowątkową narrację, próbując ukazać życie starożytnego Rzymu z różnych perspektyw i może to kojarzyć się z podejściem znanym z „Gry o tron”, choć serialowi zdecydowanie brakuje wyrazistych postaci drugoplanowych. Śledzimy losy ambitnego senatora, zdesperowanego gladiatora, intrygi na cesarskim dworze i codzienne życie plebsu. To ambitne podejście ma swoje plusy i minusy.

Z jednej strony, daje nam szeroki obraz społeczeństwa rzymskiego i pozwala lepiej zrozumieć mechanizmy rządzące tym światem. Z drugiej jednak sprawia, że tempo akcji jest nierówne. Niektóre wątki wydają się niepotrzebnie rozciągnięte, podczas gdy inne, potencjalnie ciekawe historie, są potraktowane zbyt pobieżnie. Największe znaczenie mają tu wspomniane już wcześniej frakcje — niebieska, czerwona, biała i zielona. To one decydują o rozrywce, walkach gladiatorów i wyścigach. Każda ma motywację, aby osiągnąć swój cel, a jest nią władza i bogactwo. Niezadowolenie prostaczków szybko daje o sobie znać już w pierwszym odcinku i szybko nie mija. Dlatego podstawową zasadą jest zaspokojenie plebsu, któremu nie potrzeba więcej niż chleba i igrzysk — choć ja dodałbym tutaj i wina.

Those About to Die (2024) –  recenzja 1 sezonu serialu [Prime Video]. Nadmierne CGI psuje wszystko 

Those About to Die

„Those About to Die” to historia fikcyjna podlana wymogami współczesnej rozrywki. Serial nie unika trudnych tematów, takich jak brutalność walk gladiatorów czy powszechność niewolnictwa, jednocześnie unikając nadmiernej gloryfikacji tych aspektów. Odtworzenie codziennego życia starożytnych Rzymian jest akceptowalne. Stroje, tudzież kostiumy prezentują się całkiem dobrze. Zwyczaje i rytuały to już małe przegięcie ze strony twórców, ale miało być „na wypasie” i że nie jest to historyczna opowieść, można jej wiele wybaczyć. Z kolei każdy element zdobiący scenę, skrzynie, stoły i inne rekwizyty, po wewnętrzną architekturę wyglądają bardzo dobrze. 

Widać dbałość o detale. Gorzej, gdy za chwilę pojawia się cała panorama Rzymu, bo o ile mniejsze przestrzenie jakoś wyglądają, to na otwartych połaciach widać to cholernie marnie wykonane CGI. Może nie wszędzie, ale jednak psuje to ogólny odbiór, zwłaszcza osobom przewrażliwionym na tym punkcie. Od produkcji na takim poziomie wymagam znacznie więcej. Jeśli więc na zwiastun Gladiatora 2 niektórzy z Was patrzeli z lekkim uśmieszkiem, to nie wiem co powiecie na to, co zobaczycie tutaj. Nie zapominajmy, że ma to być widowisko, a nie świat autentyczny i wiarygodny. I może w takich kategoriach należałoby traktować tę produkcję?

Those About to Die (2024) –  recenzja 1 sezonu serialu [Prime Video]. Efekty wizualne i dźwięk

Those About to Die

Jak przystało na wysokobudżetową produkcję, „Those About to Die” może pochwalić się imponującą stroną wizualną. Sceny bitewne robią wrażenie, ale odtworzone komputerowo panoramy starożytnego Rzymu już nie. To samo tyczy się wyścigów. Tutaj twórcy mogliby dużo nauczyć się od klasycznego „Ben-Hura” z 1959 roku. Ba! nawet z wersja z 2016 roku wygląda znacznie lepiej. Problem tkwi w CGI, które wydaje się zbyt nachalne, co wytrąca widza z immersji. 

Ścieżka dźwiękowa stara się podkreślać dramaturgię wydarzeń, nie narzucając się jednocześnie. Jest poprawnie, a chwilami nawet bardzo dobrze. Słaby dobór dźwięku czasem każe aż zakryć uszy, ale ma to miejsce w wyjątkowych sytuacjach, jak igrzyska. Za to dźwięki tłumu na arenie, szczęk mieczy czy odgłosy ulicznego gwaru tworzą przekonującą audiosfere starożytnego miasta.

Those About to Die (2024) –  recenzja 1 sezonu serialu [Prime Video]. Trudno go uznać za produkcję wybitną

„Those About to Die” to ambitna próba przeniesienia widzów w świat mrocznej, ciemnej strony starożytnego Rzymu. Czy udana? Myślę, że tylko częściowo. Roland Emmerich, znanych z takich dzieł jak „Patriota” czy „Dzień Niepodległości”, nie ma się czego wstydzić, aczkolwiek nie jest to jego najlepsze dzieło.

Dość łatwo jest się za to wkręcić — tak uważam — w ciekawie przedstawione wątki polityczne, knowania na wielkim dworze i poza nim, buntujące miejscową biedotę. Sceny walk gladiatorów przywodzą na myśl dynamizm i brutalność pojedynków z filmu „Gladiator” reżyserii Ridleya Scotta, choć to zdecydowanie nie ten sam poziom. Serial nie ustrzegł się pewnych potknięć, które sprawiają, że trudno uznać go za produkcję wybitną.

Pomimo wad, te 10 odcinków pierwszego sezonu ogląda się z zainteresowaniem. Twórcy stworzyli solidną podstawę do rozwinięcia tego świata w kolejnym sezonie, o ile powstanie. Jeśli uda im się wyeliminować niektóre niedociągnięcia i pogłębić charakterystykę postaci, „Those About to Die” ma szansę stać się naprawdę interesującą propozycją.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZnieważenie żołnierzy przy granicy. Wiceminister Tomczyk liczy na surowe kary
Następny artykułRusin i Kujawa przeżyli chwile grozy na Mazurach. Aż przechodzą ciarki