A A+ A++

Galeria Galeria: Trek Domane SLR 7 (2020) Zobacz pełną galerięPierwszy Trek Domane został pokazany światu przed ośmioma laty. Ideą, która przyświecała inżynierom z Wisconsin w tworzeniu tego modelu, było zbudowanie roweru maksymalnie wygodnego do pokonywania długich dystansów na szosach, nawet z nawierzchnią wyjątkowo słabej jakości. Przy okazji miał to być sprzęt, którym zawodnicy (przede wszystkim Fabian Cancellara) będą wygodnie i pewnie płynąć przez brukowane drogi Flandrii po zwycięstwa w wiosennych klasykach. Od premiery w 2012 roku założenia pozostały niezmienne, choć samo Domane zmieniło się mocno. Postęp technologiczny, zmieniające się wymagania klientów i coraz bardziej rozbudowana wiedza konstruktorów stajni Treka sprawiły, że najnowsza, już trzecia generacja Domane to rower szybszy, bardziej komfortowy, mocniej zintegrowany i wyjątkowo uniwersalny, niż Domane ,,dziadzio” sprzed niecałych dziesięciu lat. Na marginesie – na pewno kojarzycie system IsoSpeed, który pochłania drgania. Po raz pierwszy Trek zastosował go właśnie w Domane. Dziś znajdziemy to rozwiązanie w większości sztywnych ram Treka, które mają być szybkie i efektywne w transferowaniu mocy oraz komfortowe jednocześnie. Kompendium katalogowej wiedzy o nowym modelu znajdziecie w artykule, który opublikowaliśmy wraz z jego premierą: TREK DOMANE (2020) – NOWA GENERACJA ENDURANCE. Tymczasem do redakcji na mocne testy trafił Domane z kolekcji na rok 2020 w wariancie SLR 7. Zanim przejdziemy do wrażeń z jazdy, szybko wymienimy najważniejsze zmiany i nowe rozwiązania, które znajdziemy w trzeciej generacji enudranceowego Treka.  Co nowego w trzeciej generacji?Ponieważ drugie imię Domane to ,,komfort”, zaczynamy od zdolności do amortyzowania nierówności. Tutaj główną rolę odgrywają dwa rozdzielacze IsoSpeed – tylny, którego twardość można regulować oraz przedni pozbawiony takiej opcji. Powyższe, wg laboratoryjnych pomiarów Treka, sumarycznie poprawiają zdolności amortyzujące całej konstrukcji aż o 27% względem poprzedniej generacji, która i tak była już naprawdę rewelacyjna. Oczywiście poza samymi rozdzielaczami cała konstrukcja jest podporządkowana pochłanianiu wibracji. Począwszy od ułożenia karbonowych włókien w ramie, przez punkty kontaktu – specjalną absorbującą kierownicę Bontrager Iso-Core i mięsiste siodło Arvada, po fabrycznie zamontowane obszerne opony o szerokości 32 mm. Do komfortu jeszcze wrócimy, bo w przypadku Domane zwyczajnie potrzebuje on więcej słów…Integracja i mocno opływowa sylwetka to kolejna zmiana. W zasadzie, patrząc na rower z daleka, można odnieść wrażenie, że to typowa maszyna aero. Nowy Domane jest ładny i wygląda szybko. Widelec ma mocno spłaszczony przekrój do skutecznego cięcia powietrza, podobnie jak główka ramy. Pozostałe rury też zoptymalizowano pod kątem aerodynamiki i wyglądem rower nawiązuje do Madone. Nowością i wykończeniem całości jest nowy maszt sztycy. Wspornik siodła wsuwa się do środka masztu, a nie tak jak dawniej nakłada na wierzch. Rower wygląda jak typowa wyścigowa szosa, a jej rekreacyjne zapędy zdradzają właściwie tylko dwie rzeczy – wysoka główka, która obiecuje wyprostowaną sylwetkę oraz mocowanie błotników, charakterystyczne dla roweru o rekreacyjnym zastosowaniu. Nawiązując do danych producenta, nowa generacja jest szybsza od poprzedniej o minutę podczas solowej walki z wiatrem (przy prędkości 40 km/h). Domane wygląda jak bolid, ale jest w pełni gotowy na ubrudzenie go błockiem i kurzem, mało tego, on naprawdę to lubi! Tym sposobem docieramy do jego absolutnie najciekawszej (w naszej opinii) cechy, czyli uniwersalności. W Domane osiągnięto wyjątkowo skuteczny kompromis – ten rower jest szosówką, ale tak naprawdę jest jednocześnie bardzo szybkim all-roadem. Mówimy o fabrycznej konfiguracji z “łysymi” oponami 32 mm. Co więcej, rama mieści ogumienie do 38 mm szerokości. Nie od dziś wiadomo, że głównym czynnikiem warunkującym zdolności terenowe rowerów szutrowych są opony. Domane pozwala wyposażyć się w coś naprawdę terenowego i może zmienić się w gravela. Oczywiście nadal jego geometria będzie agresywniejsza, niż rowerów projektowanych pod jazdę w lesie, ale we wprawnych rękach Trek może być najszybszym gravelem, jakim dotąd jeździłeś/jeździłaś. Nie chcemy Was za bardzo odciągać z szosy, bo to przecież rower szosowy, a my tylko te szutry i szutry… ale jego uniwersalność jest tak genialna, że właściwie świadomie szuka się jak najwięcej żwiru, bruków i lasów. To jeden z tych rowerów, które są skuteczne w swoim głównym środowisku bytowania, ale kompletnie nie wykluczają zjechania z asfaltu. Powiemy więcej – offroadowa pewność Domane wciąż do tego zaprasza. Na koniec zostawiamy ciekawostkę w konstrukcji nowego modelu. Pod koszykiem na bidon ukryty jest schowek w ramie, można tam śmiało schować dętkę, łyżki i pompkę CO2. Trek dostarcza nawet specjalny materiałowy organizer na te akcesoria. Oczywiście można schować tam coś zupełnie innego – miło, że mamy taką możliwość. My woziliśmy tam tylko dętkę, a sam pomysł bardzo nam odpowiada i pozwala zaoszczędzić miejsca w kieszonkach koszulki. Jako, że to sprzęt na całe dnie w siodle uznajemy to za niebagatelną zaletę – każdy kolejny baton może być na wagę złota. Dodatkowego miejsca na ,,bagaż” nigdy za wiele. Co ważne, ,,drzwi do schowka” wożą na sobie bidon, nie udało nam się tak wytrzepać roweru, aby wypadły, rozwiązanie jest dopracowane i nie sprawuje niespodzianek.  (czytaj dalej)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKomunikat meteorologiczny z godz. 06:29 dnia 08.04.2020
Następny artykułRynek kart graficznych powinien odżyć w drugiej połowie 2020 roku