Galeria Galeria: Merida Mission CX 7000 (2020) Zobacz pełną galerięLata lecą, mody przychodzą i odchodzą, a przełaj był, jest i (najprawdopodobniej) będzie trwał długo, długo, długo. Tak to już jest – cyclocross jest bodajże najbardziej konserwatywną dziedziną kolarskiego fachu, chociaż oczywiście współczesne, nowoczesne rowery przełajowe mocno różnią się od tych, na których błotni fachowcy ścigali się przed laty. I chociaż cyclocross trudno uznać za mainstream, to właśnie jego alternatywność sprawia, że w przełaju kolarze odnajdują coś pociągającego – a później może być już tylko lepiej, bo jak się szybko okazuje, CX uzależnia, produkuje tony adrenaliny podczas wyścigów i staje się świetną alternatywą dla zimowych treningów na zewnątrz. O tym co w przełaju najpiękniejsze i dlaczego w ostatnich latach coraz więcej osób zimą wsiada na rowery z barankiem i szerszą oponą, pisaliśmy w tekście: Cyclocross – za co go kochamy? I do lektury tego tekstu serdecznie zachęcamy.Powyższe nie zmienia faktu, że nowoczesność przyniosła rowerom przełajowym godnego rywala, a w zasadzie – bliskiego kuzyna, który według wielu może być uznawany za alternatywę dla przełajówek. Mamy oczywiście na myśli gravele, na które obecnie trwa niewątpliwy boom i chyba coraz więcej osób uświadamia sobie, że szutromania nie jest chwilową modą. Warto jednak odróżniać rower przełajowy od gravela, bo chociaż konstrukcje z tych dwóch segmentów łączy bardzo dużo, to jednak różnice są zasadnicze i dotyczą de facto jednego z najważniejszych aspektów roweru – tego, jak się prowadzi.Merida to jeden z producentów, który zarówno w segmencie przełajowym, jak i gravelowym ma do powiedzenia bardzo dużo, więc portfolio tego producenta jest idealnym polem do pokazania na czym zasadzają się główne różnice pomiędzy powyższymi. Nie myślcie jednak, że ten tekst będzie porównaniem, bo bohater jest tu jeden i reprezentuje jasno określony segment – PURE CYCLOCROSS! Poznajcie bliżej Meridę Mission CX 7000 z kolekcji 2020.Na czym polegają te różnice?U podstaw różnic pomiędzy CX i gravel stoi zastosowanie obu rowerów – przełajówki mają być jak najbardziej zwrotne i dynamiczne w prowadzeniu, natomiast gravele swoją charakterystyką prowadzenia przypominają bardziej SUV-a, mają być stabilne i zapewniać komfortową pozycję. To oczywiście znaczne uproszczenie, bo i gravel gravelowi nierówny (znajdziemy tam też bardziej wyścigowo zorientowane rowery), jednak można stwierdzić, że rower szutrowy w związku z tym, że jest pomyślany jako wyprawowiec (czyli będzie często dociążony dodatkowym bagażem), ma prowadzić się przede wszystkim stabilnie, a więc jego żywiołem nie będą ciasne agrafki, a raczej szeroko pokonywane łuki. Przełaj jest zgoła inny – konstrukcje cyclocrossówek muszą być bardziej zwarte, by kolarz mógł lepiej przenieść ciężar ciała na przednie koło. Rower musi być mocno reaktywny, aby szybko odpowiadać na polecenia kolarza, który musi zmagać się z bardzo interwałowymi i krętymi trasami wyścigów przełajowych. Reasumując – przełajówki muszą prowadzić się dokładnie tak, jak wymaga tego trasa wyścigu – CX musi być zwrotny, szybko odpowiadać na ruchy kierownicą. Gravel jest inny – jest bardziej ospały w prowadzeniu, ciężar ciała kolarza nie jest nad przednim kołem, a raczej bardziej w rejonie siodła, za czym idzie bardziej stonowane pokonywanie wiraży i znacznie mniejsza nerwowość, co punktuje podczas jazdy z obciążeniem np. sakwami.CX Mission 7000 jest przełajówką z włókna węglowego, więc jego twórcy w domyśle mieli jeden cel – ma to być rower wyścigowy, za co ortodoksyjni przełajowcy go pokochają. W związku w powyższym głowa sterowa CX Mission w wersji węglowej jest niska, a rura górna pozwala efektywnie pochylić się nad przednim kołem. Nie możemy przy tym napisać, że pozycja tu zajmowana nie jest komfortowa – nie musicie być wyczynowym kolarzem, aby czuć się na Mission CX dobrze, bo skrócony, powodujący bardziej “zwartą” pozycję reach sprawia, że nie musimy się tu mocno pochylać – przynajmniej nie przez cały czas, tylko wtedy, kiedy przyjdzie taka konieczność (np. w przełajowych agrafkach czy na zjeździe). Jadąc na szosie nadal możemy stwierdzić, że na Mission CX siedzi się wygodnie. Przy tym wszystkim Merida osiągnęła tu pełnię dynamiki prowadzenia – Mission CX błyskawicznie odpowiada na ruch kierownicą, co w rękach mniej wprawionego zawodnika może początkowo być odczytywane jako nerwowość. Wprawiony w boju błotniak doceni, że rower szybko potrafi zmienić kierunek jazdy, błyskawicznie reaguje na korektę linii zjazdu czy daje możliwość cięcia zakrętów 180 stopni niczym w kultowej grze “snake” na jakiejś pierwotnej Nokii. (czytaj dalej)
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS