Kierownice to bardzo specyficzne kontrolery. O ile w przypadku zwykłych gamepadów jak najbardziej możemy pozwolić sobie na niewielki wydatek, bo przecież nawet na tanim sprzęcie można grać całkiem komfortowo, to w świecie gamingowych kierownic w zasadzie nie istnieje takie słowo jak “oszczędność”. Nie trzeba być alfą i omegą, by dostrzec przedziwną specyfikę tego rynku – w sieci co rusz pojawiają się komentarze wyśmiewające tanie modele i jednocześnie namawiające na zakup absolutnie topowego “kółka” od Logitecha czy Thrustmastera. Co więc mają poradzić ci, którzy też chcieliby sprawdzić się w tej zabawie, a woleliby przy tym nie wydawać majątku na eksperymenty? Przecież te tańsze modele nie mogą być chyba aż takie złe, żeby nie dało się jeździć… Prawda?
Autor: Piotr Piwowarczyk
Choć fanem gier wyścigowych jestem od małego, to do tej pory nie miałem w swoim życiu zbyt wiele do czynienia z kierownicami. Generalne jestem zwolennikiem wygodnego grania na kanapie z padem w ręku i w zasadzie nigdy nie czułem nagminnej potrzeby, by wziąć się za wirtualne ściganie na poważnie. Gdy jednak otrzymałem propozycję recenzji nowej budżetowej kierownicy Genesis Seaborg 400, nie zawahałem się ani na moment. Uznałem, że to nie tylko świetna okazja zweryfikować poglądy na temat tanich modeli, ale także szansa na bardzo fajną zabawę. “Kto wie, może przekonam się do tego typu zabawy i po testach sięgnę po droższy sprzęt?” – pomyślałem. Nie ukrywam więc, że do całej sprawy podchodziłem ostrożnie, jako amator. W dalszych akapitach niestety będzie więc musiało zabraknąć porównań z legendarnymi Logitechami czy innymi droższymi kierownicami, ale za to tekst powinien przynajmniej dać odpowiedź na pytanie, czy warto zaczynać od taniego sprzętu.
Test kierownicy Genesis Seaborg 400 był dla mnie świetną okazją do zweryfikowania poglądów na temat tanich modeli. Do całej sprawy podchodziłem jako amator, więc musiało zabraknąć porównań z droższym sprzętem, ale z drugiej strony tekst powinien przynajmniej dać odpowiedź na pytanie, czy warto zaczynać jazdę od budżetowego “kółka”.
Project Cars 2 na kierownicy Thrustmaster TX Racing Wheel
Genesis Seaborg 400 to następca popularnych tanich modeli, takich jak Seaborg 350 czy 300. Nie spodziewałem się więc cudów, nie mniej jednak po rozpakowaniu pudełka moje wrażenia były całkiem pozytywne. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to całkiem dobra jakość wykonania sprzętu oraz ciekawy design, który każe sugerować, że mamy do czynienia z czymś porządnym. Jasne, plastiku jest tutaj sporo, ale nie umknęły mojej uwadze takie elementy, jak gumowy, przyjemny w dotyku materiał na kierownicy czy metalowe pedały przypominające te prawdziwe z wozu wyścigowego. Z ciekawości “wyguglowałem” sobie poprzednie modele Seaborg i muszę stwierdzić, że wyglądają one na tle “czterysetki” jak zabawki dla najmłodszych.
Przejdźmy teraz do specyfikacji technicznej, która na papierze również prezentuje się całkiem dobrze. Sama kierownica cechuje się 10-calową obręczą, posiada ona 15 przycisków (w tym programowalne), silniczki wibracyjne i zmienny kąt obrotu – można wybrać albo 270 albo 900 stopni. Nie zabrakło też usytuowanych z tyłu manetek do zmiany biegów. Całość możemy zamocować do stołu za pomocą całkiem mocnych przyssawek lub załączonych do zestawu dwóch uchwytów. Dobrze wyglądają także wspomniane dwa metalowe pedały – hamulca i gazu, które umieszczone zostały na rozkładanej podstawce. Całość łączymy z komputerem lub właściwie dowolną konsolą (PS4, PS3, XONE, X360, Switch) za pomocą 2-metrowego przewodu USB, a na dokładkę mamy jeszcze do dyspozycji złącze mini-jack 3,5 mm. Teoretycznie nie brakuje więc tu dosłownie niczego. O braku Force Feedbacku chyba nie ma potrzeby wspominać – nie wymagajmy zbyt wiele od kierownicy wartej ok. 400 zł.
Kierownica wyścigowa Genesis Seaborg 400 | |
Łączna liczba przycisków | 15 |
Przyciski akcji | 10 |
Pad kierunkowy | 8-kierunkowy |
Łopatki zmiany biegów | Tak |
Pedały | Hamulec, gaz |
Interfejs wejściowy | X-input, D-input |
Wibracje | Tak |
Złącze | USB (przewód 2 m) |
Wejście audio | Tak, mini-jack 3,5 mm |
Kompatybilność | PC, PS4, PS3, XONE, X360, Switch |
Cena | 400 zł |
Test myszy Genesis Krypton 550 – ażurowy gryzoń dla oszczędnych
Jeszcze przed podłączeniem sprzętu zwróciłem uwagę nie tylko na walory estetyczne, ale ogólnie bardzo przyzwoitą jakość pracy “kółka”. Nic nie trzeszczy ani się o siebie nie ociera. Kierownica jest wygodna w użytkowaniu. Po wykonaniu skrętu czuć bardzo przyjemny, choć delikatny opór, a po puszczeniu ta instynktownie “odbija” do swojej pierwotnej pozycji. Również przyciski działają bez zarzutu – wciskają się pewnie i jedyne czego mi zabrakło, to dodatkowych guzików umieszczonych na obręczy, tuż pod kciukami – przy szybkich i licznych manewrach dostęp do nich byłby bardzo łatwy i z wielką chęcią przypisałbym sobie tam np. hamulec ręczny. Z drugiej strony wiele droższych kierownic tego nie oferuje, więc nie traktuję tego jako wadę. Plus zaliczam także na konto manetek – choć są plastikowe, pracują tak jak trzeba, a wbity bieg jest potwierdzony wyraźnym klikiem. Muszę też wspomnieć o metalowych pedałach, które nie tylko świetnie wyglądają, ale i bardzo płynnie pracują. Szkoda tylko, że stopery są słabej jakości. Zdarzało mi się, że pedały nieco odjeżdżały pod wpływem nacisku, aczkolwiek możliwe, że poniekąd winne było podłoże (parkiet). Na szczęście śruby montażowe do kierownicy były na tyle solidne, że ani razu nie poczułem by miała uciekać z rąk.
Test obudowy Genesis IRID 505 – Tanio, dobrze i przewiewnie
Seaborga 400 postanowiłem przetestować w czterech tytułach, które akurat miałem pod ręką, a więc DiRT 4, Forza Horizon 3, Project CARS oraz – i tutaj rodzynek – Gran Turismo 5 na konsolę PlayStation 3. Zacząłem od produkcji Codemasters. Co tu dużo mówić, moje nazbyt wygórowane oczekiwania szybko zderzyły się z rzeczywistością i nieco rozmarzony musiałem zejść na ziemię. Chwilę po wciśnięciu gazu do dechy zauważyłem, że kierownica ma ogólnie przeciętną czułość i jej martwa strefa jest zbyt duża, by pozwalała na grę na najwyższym poziomie. Udało mi się dostrzec nawet minimalne opóźnienia w działaniu, które mogą być wyczuwalne przy wyjątkowo szybkich manewrach, ale to nie one są tu największym problemem. Nawet po dokładnej konfiguracji kierownica reaguje dopiero po skręceniu o przynajmniej kilkanaście stopni i chyba nie muszę mówić, że dosyć przeszkadza to w precyzyjnej jeździe. Co ciekawe, dopiero po spojrzeniu w instrukcję odkryłem opcję zwiększenia czułości skrętu, ale zmiana nie pomogła mi jakoś bardzo mocno – tak czy siak wykonywane przeze mnie ruchy rzadko idealnie pokrywały się z tymi, które wykonywał wirtualny kierowca. Muszę przyznać jednak, że gdy przyzwyczaiłem się już do nowego kontrolera, byłem nawet w stanie odczuwać satysfakcję z pokonywanych tras, jednak ciągle towarzyszyło mi to dziwne uczucie, że na padzie szło by mi znacznie lepiej.
Moje odczucia nie zmieniły się diametralnie po zagraniu również w pozostałe tytuły. Za każdym razem konieczna była konfiguracja przycisków i czułości, jednak zauważyłem, że moje wrażenia z korzystania z Seaborga 400 są tym lepsze, w im mniej wymagającą grę gram. W DiRT 4 czy Forzie Horizon po pewnym czasie jeździło mi się w sumie całkiem przyjemnie. W tych tytułach margines błędu jest całkiem spory, no i są one dość mocno zręcznościowe, więc mogłem przymknąć oko na niektóre aspekty. W Gran Turismo 5 było już średnio – choć wolniejszymi wozami jeździło mi się po japońsku, czyli “jako tako”, to problem pojawiał się w przypadku szybszych fur i bardziej wymagających tras, gdzie nawet najmniejsze wychylenie kierownicy było istotne. Dobrze chociaż, że podłączenie sprzętu do stareńkiego PlayStation 3 odbyło się zupełnie bezproblemowo.
Zupełną porażką okazały się moje testy w pierwszej części Project CARS. W tym tytule miałem na początku spore problemy z kalibracją kierownicy. Gdy już załadował się trening, okazało się, że wirtualny kierowca obraca kierownicą z prędkością światła. To jednak tylko zepsuta animacja i starałem się kontynuować jazdę, jednak ona też nie należała do udanych – ta gra wybacza jeszcze mniej niż Gran Turismo i miałem wielki problem, by przejechać tu chociażby jedno czyste okrążenie. Jasne, wybór pierwszego Project CARS może być tu kontrowersyjny, bo gra znana jest ze słabej obsługi kontrolerów, ale cóż… Przynajmniej dobitnie się o tym przekonałem.
Test klawiatury Genesis Thor 420 RGB – Niskoprofilowy mechanik
Mój wniosek jest w każdym razie jeden – Genesis Seaborg 400 może dać sporo zabawy, ale tylko w zręcznościowych wyścigach, które nie starają się być wiernymi symulatorami. To po prostu nie jest sprzęt do Project CARS, Assetto Corsa czy innych wymagających tytułów, aczkolwiek mówi nam to już sama cena kierownicy. Sprawa ma się nieco inaczej, gdy w grę wchodzą produkcje w stylu Need For Speed, Forza Horizon, DiRT czy nawet Euro Track Simulator – ten ostatni tytuł na pewno zrobiłby fajny użytek z opcjonalnego kąta obrotu 900 stopni.
Genesis Seaborg 400 to sprzęt, któremu teoretycznie niczego nie brakuje. Może dać on sporo zabawy, ale tylko w zręcznościowych wyścigach, które nie starają się być wiernymi symulatorami. Sam po cichu marzyłem o pobijaniu czasów okrążeń uzyskanych na padzie, ale wszystko wskazuje na to, że muszę je odłożyć do czasów testów kierownicy ze znacznie wyższej półki.
Nie ma się co specjalnie rozwodzić – Genesis Seaborg 400 to kierownica dla osób, które nie mają zbyt wygórowanych wymagań i są w stanie przymknąć oko na jej techniczne niedoskonałości. Paradoksalnie jest to też sprzęt, któremu teoretycznie niczego nie brakuje – całość jest przyzwoicie wykonana, dobrze wygląda, nie brakuje tu wielu przycisków, ustawień czy nawet przyjemnych wibracji. Co więcej, kierownicę da się podpiąć nie tylko do PC, ale do wszystkich konsol ostatnich generacji (według zapewnić producentów powinna działać również z XSS|XSX czy PS5). Mało tego – do wyboru mamy kąt obrotu 270 i 900 stopni, co w budżetowych modelach raczej nie trafia się zbyt często. Mimo to znaczną większość tych zalet sam byłbym w stanie oddać za lepszą precyzję działania, bo tego mi tu niestety najbardziej brakuje. Po cichu marzyłem o pobijaniu czasów okrążeń uzyskanych na padzie, ale wszystko wskazuje na to, że muszę je odłożyć do czasów testów kierownicy ze znacznie wyższej półki. Zostaje mi tylko potwierdzić to, co mówią inni – jak chcesz zacząć się ścigać na poważnie, musisz wydać sporo pieniędzy na porządny sprzęt, aczkolwiek jeśli zaś szukasz czegoś taniego do luźnej rozrywki lub na prezent dla dzieciaka, to rzecz jasna można się skusić. Choć wcale nie głupią opcją byłoby też rozejrzeć się za czymś używanym z wyższej półki.
Genesis Seaborg 400
Cena: 400 zł
|
Sprzęt do testów dostarczyła firma:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS