Test koperty
Sam zostałem nim potraktowany w jednej firmie, nie wiem, czy to było dzieło przypadku, czy część większego planu, ale stwierdziłem, że to bardzo dobry sposób na przetestowanie pracownika. Sytuacja wygląda tak: dostajesz stempel, tysiąc kopert i jedno proste zadanie: “podstempluj”. W tym szaleństwie jest metoda i to może sprawdzić się w niemal każdej branży.
#1. Pracownik 1
– Serio? Mam przybijać stemple na kopertach? Chyba sobie żartujesz! Nie po to tutaj jestem, żeby stemple przystawiać.
– Rozumiem, że uwłacza ci to zajęcie? Wolałbyś robić coś bardziej odpowiedzialnego?
– No tak!
– To masz tu mopa, umyj podłogę.
– Serio? Myślałem, że będę tutaj pracować.
– No ja też tak myślałem, dlatego tu jesteś.
– No i?
– No i się pomyliłem jak widzę.
#2. Pracownik 2
– Co to ma być? Przecież to nie jest żadna praca, nie po to szkołę kończyłem.
– Aha… No masz rację, ja tutaj rządzę, więc to ja podstempluję, umyję podłogę i zrobię ci kawę, a ty zajmiesz się moimi obowiązkami. Jaką kawę lubisz?
– Z mlekiem i jedną łyżeczką cukru.
– OK, nie ma problemu.
– To co mam robić?
– No wszystko to, co daje ci ta ukończona szkoła.
– Ale…
– Tak?
– No, ja nie wiem jak, musisz mi pokazać.
– Teraz zajęty jestem, kawę ci robię. Idź obsłużyć klienta.
– Ale… Nie umiem…
– Doprawdy?
#3. Pracownik 3
– Poradzisz sobie?
– Jasne, nie ma problemu, to będą najlepiej podstemplowane koperty, jakie do tej pory mieliście.
– No dobrze, dobrze, cieszę się. Nie przeszkadzam, pracuj sobie.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że podstemplowanie tego towaru zajmuje przeważnie 15-25 minut. Najmłodsi mają taryfę ulgową, więc niech im to zajmie godzinę, chociaż to już i tak przesada.
Tego dnia wpadłem w wir pracy i po 3-4 godzinach przypomniałem sobie o “nowym”, który pewnie się nudzi na zapleczu, bo nie wydałem mu kolejnego zadania.
Okazało się, że był mniej więcej w połowie.
#4. Pracownik 4
– Ile ci zostało?
– No nie wiem… Tyle mam zrobione.
– To zrobiłeś ledwie 100 sztuk, tak na oko.
– No… bo ręka mnie już od tego boli.
Powiem tylko, że to są dorośli ludzie, którzy chcą zarabiać pieniądze (i to o wiele lepsze niż w supermarkecie).
#5. Pracownik 5
A teraz wyobraźcie sobie, że dyktujecie komuś tekst do zapisania na komputerze i ta osoba pisze na klawiaturze tylko jednym palcem, a przy każdej kolejnej literce musi szukać jej wzrokiem przez kilka sekund. Człowiekowi rośnie wtedy nerwowa żyłka pierdząca, która nie pozwala się skupić nawet na dyktowaniu. Tutaj tempo było podobne, a trzeba zauważyć, że stempel ma jednak mniej funkcji od klawiatury.
– Zostaw to. Przestań. Sam to zrobię.
No nie wytrzymałem tego tempa. Rzadko mi się zdarza, ale po prostu nie wytrzymałem nerwowo. Gorsze to było niż skrzypienie widelcem po talerzu.
#6. Pracownik 6
– Jak ci idzie?
– Ten tusz jest zły, bo się rozmazuje.
– …
– I stempel zły, bo nie odbija dobrze.
– …
– I koperty się sklejają i ciężko jest je rozłożyć.
– …
– I odcisk mi się już od tego zrobił.
– A tory… a tory też były złe… – mówię pod nosem sam do siebie.
#7. Budowlaniec
– A zaliczkę dostanę?
– A ubiór roboczy dajecie?
Zaliczki można odmówić, ale ubiór roboczy się należy.
Przypadek typowy: na drugi dzień nie było już ani pracownika, ani ubioru (a taki komplet od butów po kask jednak parę stówek kosztował).
#8. Praktykant cwaniaczek
– Masz tutaj zadanie do zrobienia.
– Nie! – odpowiada bezpośrednio praktykant.
– Jak to “nie”?
– Nie będę tego robić.
– A możesz mi powiedzieć dlaczego?
– Bo nie chcę.
– A co chcesz robić?
– Nic.
– I myślisz, że takie zachowanie ujdzie ci na sucho?
– Tak, nic mi nie możesz zrobić. – Tutaj pękłem, kto by nie pękł?
– Nie ma problemu, słuchaj, jak chcesz, to przychodź po prostu co tydzień na te 4 godziny i siadaj sobie w kuchni i nie przeszkadzaj. Nie będziesz musiał nic robić, dam ci hasło do WiFi. OK?
– No i o to mi chodziło, he, he, he.
Ja czasem jestem w stanie się poświęcić dla dobra sprawy. Przez cały semestr chłopak przyszedł w sumie z cztery razy i rzeczywiście wysiedział w tej kuchni. Czasem zrobiłem mu kawę, czasem kanapkę, czasem pogadaliśmy, czasem pożartowaliśmy. W końcu nadszedł koniec semestru. Chłopak przyszedł z flaszką whisky.
– Ja w sprawie oceny z praktyk, chciałem pogadać, he, he, he.
– Wiesz, że nie wolno mi brać łapówek od praktykantów.
– Przecież nikt się nie dowie.
– Nie no, spoko, od ciebie akurat mogę wziąć.
– No, to ja rozumiem, to piątka będzie, nie?
– Nie zrozumieliśmy się, od ciebie mogę wziąć, bo nie mam z tobą umowy na praktyki.
– Co? Przecież ci dałem!
– A wziąłeś ją ode mnie i zawiozłeś do szkoły?
– No nie, przecież wy tu macie taki obowiązek!
– Chciałeś wydymać Freda, a… pilnowanie swoich papierów to jest twój obowiązek, nie zapomnij o tym, jak będziesz niezaliczone praktyki odrabiał w wakacje. Pozdro szejset ziomuś, trzymaj flachę i do-zo-ba.
Tak, czasem ktoś musi być człowiekiem skurwielem, ale ja tak nie po złości, to z troski – inaczej te dzieci się niczego w życiu nie nauczą.
#9. Praktykantka
– Nie mogę.
– Dlaczego?
– Mam długie paznokcie, nie widzisz?
Pozostawię to bez dalszego komentarza, dość powiedzieć, że sytuacja wcale nie jest rzadko spotykana.
#10. Praktykantka 2
– Ja mam to zrobić? Przecież się pobrudzę.
– Byłaś na szkoleniu BHP?
– Byłam.
– No i?
– No i mam zaliczone, o co ci chodzi?
– Jest coś takiego jak odzież ochronna.
– Ten biały fartuch?
– Tak. Jeszcze rękawice i okulary.
– Ja tego nie założę, jak ja będę wyglądać?
– To jest zupełnie nieistotne.
– No chyba dla ciebie.
#11. Praktykanci ogółem
* Podkreśl dowolną opcję.
– Ale nie ma problemu, ja tu jestem od tego, żeby ci wszystko pokazać.
– Ale muszę to robić?
– Nie no, nic nie musisz. Nie mam takiej siły sprawczej, żeby ci rozkazywać. Ty decydujesz.
Chciałbym tylko zaznaczyć, że przyjęcie nowego pracownika czy praktykanta to jest wydatek. Przede wszystkim trzeba poświęcić czas, żeby go wszystkiego nauczyć, a jak wiadomo, czas to pieniądz. Dlatego moje podejście jest proste: nie chce się uczyć – nie będę marnował na to czasu. Każda osoba, która chce się nauczyć i jest gotowa pracować, nie musi nawet kończyć stemplowania tych kopert, wystarczy, że widzę, że się przykłada.
Koperty to świetny sposób na sprawdzenie w jaki sposób ktoś podchodzi do pracy: czy woli poświęcić najpierw dwie minuty, żeby przygotować sobie jakiś wydajny system pracy, czy wyciąga po prostu od niechcenia kolejne koperty, czy może wpadnie na ten pomysł, żeby spytać jak to najlepiej/najszybciej zrobić, itd. itp.
I naprawdę, każda osoba, która potrafiła się przyłożyć do najprostszej czynności, nie musiała później trzymać w ręce ani stempla, ani mopa, ani czajnika. Taka moja złota zasada, że nowych tylko straszy się prostą robotą, ale tak naprawdę jeśli im to nie przeszkadza i są dobrzy, to dostają ambitniejsze rzeczy, a ja sam łapię się za te drobnostki.
Bo wiecie, co do dziś było największą tajemnicą? To, że w całym dniu stawania na rzęsach i załatwiania miliona spraw, kiedy głowa już kipi, to czasem tak po prostu dobrze złapać sobie paczkę kopert i nie myśląc o niczym, ponapierdzielać sobie tak zwyczajnie, analogowo, tym stemplem w papier, albo pozasuwać z mopem po podłodze. Człowiek wtedy odpoczywa, a świat staje się piękniejszy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS