Założona przez Elona Muska firma Tesla zajmuje się produkcją elektrycznych samochodów i wzbudza olbrzymie emocje, bijąc rekordy na amerykańskiej giełdzie. Przyjrzyjmy się głównym przyczynom niezwykle szybkiego wzrostu popularności tej marki.
Tesla to jedna z firm, które regularnie rozpalają wyobraźnię naszych czytelników. Jest to o tyle ciekawe, że podmiot ten działa na rynku motoryzacyjnym od relatywnie niedługiego czasu, a w jego ofercie znajduje się zaledwie kilka samochodów – przy czym na ogół są to propozycje dla raczej majętniejszych kierowców. Równocześnie jednak koncern doskonale sobie radzi, a skala jego sukcesu bywa zaskakująca dla znacznie bardziej doświadczonych firm. Przyjrzyjmy się temu, skąd bierze się niezwykła popularność Tesli – zarówno w naszym kraju, jak i (a może przede wszystkim) poza nim.
Jak to jest, że tak wielu chce mieć swoją Teslę?
Tesla stała się w umysłach wielu ludzi synonimem nowoczesności – a produkty postrzegane w ten sposób sprzedają się niczym świeże bułeczki. Dowodów na poparcie tej tezy nie trzeba wcale długo szukać – wystarczy spojrzeć na coroczną sprzedaż najnowszych modeli smartfonów, które pomimo relatywnie niewielkich różnic względem poprzednich urządzeń z serii są rozchwytywane i schodzą na przysłowiowym pniu. To właśnie ludzie pragnący zaspokoić potrzebę bycia pierwszymi koczują nocami pod salonem Apple, żeby położyć łapy na nowym iPhonie.
Nic więc dziwnego, że i Tesla wzbudza spore zainteresowanie. Mówimy w końcu o koncernie, który spopularyzował w pełni sprawne i funkcjonalne samochody elektryczne. Warto pamiętać, że w przeszłości tego typu pojazdy kojarzyły się z niewielkim zasięgiem, brakiem satysfakcji dla kierowcy i szeroko rozumianą brzydotą. Tesla Elona Muska zmieniła ten wizerunek, wprowadzając na rynek nowoczesne, świetnie się prezentujące i diabelnie przyjemne w prowadzeniu auta. Co również bardzo ważne, równocześnie są to samochody niezwykle bezpieczne – dzięki doskonałym wynikom w testach organizacji NHTSA (National Highway Traffic Safety Administration) Model S zasłużył sobie wręcz na miano najbezpieczniejszego samochodu w historii.
Kiedy inżynierowie używają programu MS Paint.
Co więcej są to samochody, które – całkiem dosłownie – potrafią same jeździć. Owszem, nadal w dość ograniczonym zakresie, nadal z problemami i błędami, ale wiadomo, że „lepszy rydz niż nic” – to mimo wszystko najlepszy przedsmak (potencjalnej) przyszłości motoryzacji, jakiego można obecnie zaznać. Trudno o coś bardziej chwytliwego. Zresztą, poza AI, Tesla prowadzi badania nad różnorakimi przełomowymi technologiami (m.in. akumulatorami) i inwestuje olbrzymie pieniądze w infrastrukturę (przede wszystkim stacje ładowania – tzw. Superchargery, z których, o czym nie wszyscy wiedzą, wielu klientów Tesli mogło korzystać za darmo – pod warunkiem, że przy zakupie wybrali odpowiedni plan).
Nowe technologie to nie wszystko – nie bez znaczenia jest również fakt, że działalność Tesli bardzo dobrze wpisuje się w walkę z jednym z najważniejszych problemów XXI wieku, czyli kryzysem klimatycznym. W ostatnich latach ekologia przestała być tematem zajmującym wyłącznie niszowych naukowców i studentów. Temat „wszedł na salony”, mówi się o nim głośno i niejednokrotnie w dość apokaliptycznych tonach.
Ekologia weszła do mainstreamu i niektórym zależy na tym, by z niego nie wyszła.
Nic więc dziwnego, że firma, która próbuje znaleźć jakieś rozwiązanie tej kwestii (w tak kluczowym sektorze, jakim bez wątpienia jest motoryzacja) przykuwa uwagę społeczeństwa i cieszy się jego sympatią. Szczególnie, że Tesla robi to skuteczniej niż jakikolwiek inny koncern, który podjął się tego wyzwania przed nią, czego dowodem są imponujące statystyki produkcji i sprzedaży elektrycznych samochodów. Tesla sama z siebie z pewnością nie rozwiąże problemu kryzysu klimatycznego. Ale fakt, że w ogóle próbuje i robi cokolwiek, nabija jej u wielu klientów bonusowe punkty.
No właśnie, bo widzicie… nie bez znaczenia jest w tym wszystkim też fakt, że Tesla najzwyczajniej w świecie wie, jak te wszystkie nowości i technologie odpowiednio sprzedać. Tańczące samochody, atrakcyjne, widowiskowe pokazy, humorystyczne nazewnictwo nawiązujące do dzieł popkultury – bez dwóch zdań, lekcję marketingu odrobiono tam na piątkę z plusem i to bardzo wyraźnie procentuje.
Nie wszyscy lubią krągłości.
Co więcej, jest to element szerszej, bardzo dobrze przemyślanej strategii sprzedażowej – przykładowo, samochody Tesli można nabyć tylko przez Internet, a lokalne sklepy służą bardziej temu, by potencjalny klient mógł wyrobić sobie zdanie na temat produktu. Zatrudnieni w nich pracownicy nieszczególnie próbują sprzedać auta odwiedzającym lokale ludziom i sprawiają bardziej wrażenie, jakby oprowadzali ich po muzeum. Właściwego zakupu dokonujemy w zaciszu własnego domu – spokojnie, bez nagabywania, negocjowania ceny i w dokładnie takiej konfiguracji, na jaką się zdecydujemy. Równocześnie ci sami klienci są traktowani bardzo poważnie w każdej sytuacji, która faktycznie tego wymaga. W rezultacie Tesla dominuje w rankingach lojalności konsumenckiej.
Kluczową rolę odgrywa tutaj również tzw. „memiczność” zarówno firmy, jak i jej właściciela (więcej o samym Elonie Musku będzie w dalszej części tekstu), która jest dla niej prawdziwym skarbem i czasem pozwala przekuć w sukces nawet pozorną porażkę. Dowód? Przypomnijcie sobie akcję z rozbitą szybą Cybertrucka. Dla wielu firm podobna wpadka byłaby prawdziwym koszmarem. Tesla obróciła ją w żart i po roku nikt nie wiąże z tym wydarzeniem żadnych negatywnych konotacji. Co więcej, związany z tym pokazem chwilowy spadek kursu akcji, dziś wydaje się być niemalże błędem statystycznym.
Zainstaluj „autopilota” mówili. Działa w porządku, mówili.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS