Leasing operacyjny samochodów elektrycznych będzie dużo
tańszy od wynajmu aut spalinowych. Chociaż w ramach “Mojego elektryka” rząd
dołoży tylko 10-20 proc. wartości auta na prąd, to opłaty za jego wynajem będą aż o
połowę niższe. Portal WysokieNapiecie.pl zestawił ceny takiego wynajmu i
wylicza, skąd aż tak duży spadek kosztów “elektryków”.
Zapomnijcie o tym, że nowe auta elektryczne są drogie w
zakupie i różnica w cenie zwróci się najwyżej w niskich kosztach ładowania auta
w nocy lub z fotowoltaiki. Dzięki dopłatom z programu “Mój elektryk”
uruchamianym właśnie przez firmy leasingowe wynajem długoterminowy auta
elektrycznego wychodzi dużo (naprawdę dużo) taniej od wynajmu porównywalnej wersji
benzynowej lub Diesla. Niższe koszty ładowania będą tylko dodatkową
oszczędnością. Nowy program NFOŚiGW ma szansę dorównać popularnością dopłatom
do fotowoltaiki z programu “Mój prąd” i choć leasing z dopłatą dopiero rusza,
fundusz i rząd już myślą o zwiększeniu jego budżetu.
W racie wynajmu długoterminowego mamy już wszystkie koszty
związane z posiadaniem samochodu, od sfinansowania jego zakupu przez pokrycie
kosztu utraty wartości aż po pakiet ubezpieczeń, serwis czy auto zastępcze na
czas naprawy. Po stronie wynajmującego jest tylko tankowanie lub ładowanie
auta. Dlatego cena wynajmu to jeden z najlepszych sposobów na pokazanie
rzeczywistych różnic w kosztach posiadania samochodu elektrycznego względem
spalinowego. I jak to porównanie wypada?
Największa w Europie i Polsce (54 tys. aut we flocie tylko w
naszym kraju) firma zajmująca się wynajmem długoterminowym samochodów – Arval,
przeliczyła już swoje stawki za e-samochody z uwzględnieniem dopłat z programu
“Mój elektryk”. WysokieNapiecie.pl zestawiło je z kosztami wynajmu porównywalnych
aut spalinowych − w obu przypadkach koszty dotyczą wynajmu na 36 miesięcy i
limitu 15 tys. km rocznie (każde kolejne 5 tys. km przebiegu kosztuje tam
kilkadziesiąt złotych więcej). Powiedzieć, że to porównanie zaskakuje, to jakby
nic nie powiedzieć. Naszym zdaniem to może być początek elektromobilnej
rewolucji na polskich drogach.
Elektryczny kompakt sporo tańszy od yarisa
Najtańszego “elektryka” z oferty wynajmiemy już za 999 zł
netto miesięcznie. To kompaktowy crossover citroen e-C4. Niewiele więcej
zapłacimy za mniejszego opla mokkę-e (1079 zł) i peugeota e-2008 (1149 zł).
Wszystkie trzy powstały na tej samej platformie koncernu Stellantis i mają tę
samą baterię (o pojemności użytkowej 45 kWh), ładowaną z mocą 100 kW DC lub 11
kW AC oraz silnik o mocy 136 KM i 260 Nm momentu obrotowego. Ich zasięg
homologacyjny znacznie przekracza 300 km, co w większości wypadków będzie
oznaczać rzeczywisty zasięg na poziomie przynajmniej 250 km. Ładowanie na 100
km jazdy na stacji o mocy 100 kW zajmie ok. 15 minut.
Jak te ceny wypadają na tle spalinowej konkurencji? Jak
będą przyznawane dotacje do aut elektrycznych? Czy “Mój elektryk” podbije rynek?
Czy Kowalski skorzysta na dotacjach? Czy używane elektryki utrzymają cenę? O
tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl
Bartłomiej Derski
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS