Król rozsiewający plotki dotyczące własnej śmierci, trzysta lat, które nie istniało, rodzina królewska jako jaszczury z kosmosu – to tylko niektóre z teorii spiskowych, o których opowiadają w swojej nowej książce John Elledge i Tom Phillips.
Ich monografia zatytułowana “Spisek. Czyli kto nam wszczepia czipy i inne popie***one teorie” właśnie ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa Albatros. Z jej autorami rozmawiał dziennikarz WP, Przemek Gulda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski: Inwazja obcych właśnie się zaczęła. Dokąd chcecie uciekać?
Jonn Elledge, współautor książki: Ja z radością powitam naszych nowych panów z kosmosu. I mam tylko nadzieję, że pozwolą ludziom nadal prowadzić działalność wydawniczą.
Tom Phillips, współautor książki: Niestety mam graniczące z pewnością przypuszczenie, że tego nie przeżyję. We wszystkich apokaliptycznych scenariuszach okazuję się kompletnie nieprzydatnym członkiem grupy. Jestem tą osobą, którą zombie zagryzają w pierwszych dziesięciu minutach filmu.
Ale bądźmy poważni: czemu zdecydowaliście się poświęcić niezły kawałek swojego życia na badanie teorii spiskowych?
Jonn: Wygląda na to, że idealnie wstrzeliliśmy się w moment. W Wielkiej Brytanii zaczynamy właśnie odczuwać skutki Brexitu – wiele całkiem rozsądnych osób ma poczucie, że to efekt spisku. Tak jakby całe dekady antyeuropejskiej propagandy w mediach nie były wystarczającym wytłumaczeniem.
W okresie pandemii pojawiło się z kolei mnóstwo teorii dotyczących tego, skąd wziął się wirus, jakie są prawdziwe zamierzenia rządów i co mają z tym wspólnego maszty telefonii 5G. A kiedy pisaliśmy naszą książkę w Ameryce został zaatakowany Kapitol. Wygląda na to, że teorie spiskowe to dziś jedna z największych sił w polityce. Jeszcze dziesięć czy piętnaście lat temu było zupełnie inaczej. I już samo to jest wystarczającym powodem, żeby się tym zająć.
Tom: Jeden z nas był redaktorem strony zajmującej się weryfikacją faktów, a więc na co dzień był konfrontowany z rosnącą w niepokojącym tempie ilością teorii spiskowych. Ale wydaje mi się też, że po prostu obaj byliśmy nimi zafascynowani. Może po części dlatego, że… łatwo nas uwieść.
Jak badaliście te zagadnienia? Musieliście się zapisać do jakiejś sekty albo stać się członkami tajnych stowarzyszeń?
Jonn: Aż tak to nie, ale musieliśmy się przebijać przez mnóstwo dziwnych stron internetowych i wertować naprawdę złowrogie książki o niemieckim postoświeceniowym konserwatyzmie. W którymś momencie jeden z nas zrobił wywiad ze znaczącym przedstawicielem płaskoziemców – okazał się bardzo miły, a co więcej – nie wszystkie jego argumenty były w oczywisty sposób pozbawione sensu.
A potem okazało się, że kilka stron powstającej książki zajmuje próba przekonania jednego z autorów, że Ziemia definitywnie jest okrągła. Dotarło do nas, że to jednak wcale nie jest coś, co mieliśmy udowadniać. Musieliśmy skasować tę część.
Tom: Największy problem, który masz, kiedy badasz historię teorii spiskowych jest taki, że zaczynasz brzmieć, jakbyś sam był wyznawcą którejś z nich. Kończy się to tak, że wskazujesz wydarzenia, które miały miejsce w odstępie wielu wieków w różnych częściach świata i mówisz: “zobaczcie! to się wszystko łączy”. I, żeby była jasność: to się rzeczywiście łączy. Tylko, że nie za sprawą żadnego spisku.
Jak to się wszystko zaczęło? Jaka jest najstarsza teoria spiskowa, do której dotarliście?
Jonn: Nie jestem do końca pewien, czy można wyznaczyć jakiś moment, w którym to się zaczęło. Wydaje mi się raczej, że to coś, co pojawiło się naturalnie, jako poboczny efekt tego, jak działa ludzki umysł. Tego, że potrafimy odnajdywać wzory, rozpoznawać, czy kształt w krzakach to tylko liście, czy raczej tygrys, a z obserwacji tego, co się dzieje na niebie wnioskować, że nadciąga burza.
Wytworzyliśmy sobie te umiejętności na drodze ewolucji jako coś, co jest nam niezbędne do przetrwania. I, umówmy się, z ewolucyjnego punktu widzenia bycie nadwrażliwym jest trochę bezpieczniejsze, niż bycie zbyt mało czujnym. Najstarsza teoria spiskowa, o której piszemy w książce, to ta, którą rzymski dowódca, Germanicus rozpowszechniał na temat swojej własnej śmierci w 19 roku naszej ery. Umierał tak długo, że miał czas na rozsiewanie plotek na temat tego, kto go zabił. Ale ani przez moment nie miałem wątpliwości, że to nie może być pierwsza teoria spiskowa w ogóle.
A która z tych, które badaliście, okazała się najdziwniejsza?
Jonn: Moja ulubiona jest “hipoteza fantomowej ery”, czyli idea, że 297 lat historii zostało całkowicie wymyślone przez Cesarstwo Rzymskie, Cesarstwo Bizantyjskie i papieża, i że czas pomiędzy rokiem 614 i 911 zupełnie nie istniał. To wyjaśnia, dlaczego pojawiła się epoka, którą zwykło się określać jako “ciemne wieki” – do czego zresztą angielskojęzyczni historycy próbują nas zniechęcić – czyli czas pomiędzy upadkiem Rzymu i ukonstytuowaniem się państw średniowiecznych, co do którego jest mnóstwo luk w zapisach i dokumentach.
Nie ma np. prawie żadnych materiałów źródłowych dotyczących Anglii w V i VI wieku. Poza tym, jak bardzo absurdalna jest ta teoria – mamy przecież mnóstwo materiałów z tego czasu, pochodzących z Konstantynopola, Bliskiego Wschodu, Chin – jej pojawienie się było łatwe do przewidzenia. Bo kiedy jesteś Brytyjczykiem, Amerykaninem czy Francuzem, wydaje ci się nie do pomyślenia, że kraje na zachodzie Europy nie były wtedy w formie, znacznie łatwiej uwierzyć, że ten czas po prostu nie istniał.
Czemu ludzie w ogóle potrzebują teorii spiskowych? Co jest w nich tak pociągającego?
Jonn: Wygląda na to, że największą popularnością cieszą się w okresach ekonomicznej czy politycznej niestabilności. Mam wrażenie, że wyrastają z poczucia bezsilności. Jedni ludzie zwracają się wtedy w stronę wiary, inni angażują się w politykę, jeszcze inni szukają wyjaśnień w teoriach spiskowych. Te wszystkie strategie mają jeden punkt wspólny: potrzebę poczucia, że ktoś kontroluje sytuację i może sprawić, że będzie lepsza. Przy czym mniej przerażające jest życie w przekonaniu, że to źli ludzie kierują światem, niż – że nikt nie panuje nad tym, co się dzieje.
Tom: Nasze mózgi kochają opowieści. Desperacko potrzebujemy wiedzieć, że świat ma uporządkowaną strukturę narracyjną. Potrzebujemy bohaterów, złoczyńców i bitew toczących się o wysoką stawkę. A kiedy nieuporządkowana, chaotyczna rzeczywistość nie oferuje tego sama z siebie, musimy wymyślić dla niej narrację. W jakimś stopniu robi to każdy z nas – teorie spiskowe są tylko bardziej ekstremalną formą tego, do czego wszyscy mamy słabość.
Czy teorie spiskowe mogą mieć jakieś pozytywne skutki społeczne? Osłabiać jakieś napięcia? Dawać ludziom poczucie bezpieczeństwa?
Jonn: To ostatnie – na pewno. Przyczyną, dla której tak wiele osób w Wielkiej Brytanii, które sprzeciwiały się Brexitowi, sięgnęło po tego typu teorie, był fakt, że lepiej mieć poczucie, że stałeś się ofiarą spisku, niż że po prostu przegrałeś.
Tom: Tak jak każde powszechne wierzenia albo interesy, teorie spiskowe pomagają tworzyć wspólnoty, co na indywidualnym poziomie może być dla ludzi bardzo korzystne. Teorie o szkodliwości masztów telefonii 5G zbliżają do siebie sąsiadów. Ludzie zawierają dzięki temu przyjaźnie, tak jak tworzą między sobą więzi za sprawą religii, politycznego aktywizmu, wspólnego uprawiania sportu czy fascynacji filmami o Doktorze Who.
Jonn: Nie jestem do końca pewien, czy mają jakieś inne pozytywne skutki, ale trzeba też zauważyć, że nie zawsze muszą być szkodliwe. Ludzie mylą się co do wielu spraw, nie robiąc nikomu innemu i sobie samym żadnej krzywdy.
Tom: Wada jest natomiast taka, że teorie spiskowe często sprawiają, że ludzie, którzy w nie wierzą, odcinają się od przyjaciół i znajomych spoza takiej wspólnoty. Nawet te, które początkowo nie są szkodliwe, mogą stać się toksyczne w niepokojąco szybkim tempie. Tak, zdobywasz nowych przyjaciół i poczucie sensu, ale może cię to kosztować więcej, niż ci się wydaje. Bądźmy realistami: wspólnota fanów Doktora Who to znacznie bezpieczniejszy wybór.
Czy można wyznaczyć jakąś linię, która oddziela te pozytywne aspekty teorii spiskowych od społecznych katastrof, do których doprowadzają?
Jonn: Myślę, że granicą jest moment, w którym te teorie sprawiają, że ludzie zaczynają działać przeciwko innym ludziom. Błędne przekonanie, że wybory zostały sfałszowane albo że przeciwnik polityczny krzywdzi dzieci, jest złe samo w sobie, ale znacznie gorsze jest publiczne głoszenie tych pomysłów, maszerowanie na Waszyngton, żeby obalić porządek ustanowiony w głosowaniu albo sięganie po broń, żeby ratować te nie istniejące dzieci. To są prawdziwe przestępstwa. Przerażająca rzecz związana z teoriami spiskowymi jest taka, że mają one zadziwiająco dużą skuteczność, jeśli chodzi o popychanie ludzi do ekstremalnych działań.
Tom: Kluczowym elementem wszystkich teorii spiskowych jest to, że wskazują ci grupę, którą możesz winić za wszystkie problemy. A to samo w sobie jest bardzo niebezpieczne. Patrząc na historię, skutki tych momentów, kiedy ludzie wskazywali na innych ludzi, mówiąc: “to ich wina”, zawsze były opłakane.
Rzeczywiście, atak na Kapitol wydaje się dziś najbardziej dramatycznym skutkiem teorii spiskowych. Czy możemy się spodziewać jeszcze bardziej drastycznych sytuacji?
Jonn: Rzeczywiście, próba obalenia wyników wyborów w najpotężniejszym kraju świata, to poważna sprawa, dlatego od tego zaczęliśmy naszą książkę. Ale inne przypadki też były groźne: mity antyszczepionkowe mogły prowadzić do choroby i śmierci. W czasach poprzednich pandemii często pojawiały się też plotki o tym, że personel medyczny roznosi wirusy, co skutkowało fizycznymi atakami na lekarzy czy pielęgniarki.
Tom: Bardzo mocno konspiracyjny charakter mają zwykle przekonania antysemickie, od teorii o mordach rytualnych do “Protokołów mędrców Syjonu”. Długa i krwawa historia nienawiści wobec Żydów nie jest związana tylko i wyłącznie z teoriami spiskowymi, ale z pewnością odgrywały one ważną rolę w jej napędzaniu. Ludobójstwo często opiera się po części na uzasadnieniach wziętych z teorii spiskowych.
A czemu najlepszym przyjacielem teorii spiskowych został internet?
Jonn: Tak, to prawda. Jest bardzo ważny, bo sprawia, że wyciąganie spod ziemi informacji, w tym dawno zapomnianych teorii spiskowych, stało się o wiele łatwiejsze, niż wcześniej. Prostsze jest także nawiązywanie kontaktów z ludźmi, którzy dzielą z tobą choćby najdziwniejsze przekonania.
Kiedyś nie mówiłeś głośno, że uważasz rodzinę królewską za jaszczury z kosmosu, bo większość słuchaczy wyśmiałaby cię, a teraz w internecie bez trudu możesz znaleźć nieźle zorganizowane grupy ludzi, którzy też w to wierzą. Dla tworzenia i rozsiewania teorii spiskowych duże znaczenie ma też sposób budowy i funkcjonowania wielu internetowych algorytmów, opartych na skutecznym podtrzymywaniu ludzkiej uwagi.
Czy da się jakoś uciec przed negatywnymi skutkami teorii spiskowych, albo przynajmniej je zminimalizować?
Jonn: Wszyscy jesteśmy na nie narażeni. Myślę, że najlepszy sposób chronienia się przed nimi to nieustanne zadawanie sobie pytania: a może jednak nie mam racji?
Tom: Już sama świadomość tego, że można się mylić, jest z reguły bardzo skutecznym sposobem chronienia się przed złem, które mogą przynieść teorie spiskowe i przy okazji wiele innych przekonań co do natury świata. Pewność pcha ludzi w kierunku ekstremizmów. Dobrze jest być sceptycznym wobec “oficjalnej narracji”, ale żeby zachować równowagę, trzeba też mieć dystans do narracji, które samemu się tworzy.
A jak radzić sobie z ludźmi, którzy są mocno zaangażowani w teorie spiskowe?
Jonn: Wszystkie badania mówią, że nie ma szans, żeby przekonać ich samym tylko podawaniem faktów. Trzeba wysłuchać, co mają do powiedzenia, zapytać, czemu w to wierzą, może spróbować tak prowadzić rozmowę, żeby sami zaczęli dostrzegać luki w swoim rozumowaniu. Bo kiedy będziesz tylko z nich szydził, zamkną się w sobie. I tu wracamy do problemów związanych z internetem: szydercze wpisy są o wiele częściej repostowane niż inne.
Dlaczego nauka, najgorszy koszmar zwolenników teorii spiskowych, stała się dziś tak niemodna, że mało kto zwraca na nią uwagę? Jak to naprawić?
Jonn: Nie jestem pewien czy nauka, rozumiana jako zestaw faktów, jest największym koszmarem tych ludzi – wielu z nich ją kocha, uwielbia czytać przypisy i badać referencje. To, co często pomijają, to fakt, że bardzo duża część nauki polega na obalaniu wcześniejszych teorii, albo mówiąc w skrócie – udowadnianiu, że nie miało się racji. To jest główna różnica między nauką, a rozwijaniem teorii spiskowych.
John Elledge, Tom Phillips, Spisek. Czyli kto nam wszczepia czipy i inne popie***one teorie, Wydawnictwo Albatros
Rozmawiał Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS