A A+ A++

W środę Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną prezesa spółki, na którego fiskus przeniósł odpowiedzialność za jej zaległości podatkowe. Wyrok jest przestrogą zwłaszcza dla osób, które nie tylko zarządzają firmą, ale są jednocześnie jej współwłaścicielem.

Podatkowe tarapaty

Sprawa dotyczyła VAT za kilka miesięcy 2013 i 2014 r. nieuregulowanego w terminie przez spółkę z o.o. Tak powstałe zaległości wraz z odsetkami miał uregulować były prezes spółki, na którego w 2018 r. fiskus przeniósł długi firmy zgodnie z art. 116 ordynacji podatkowej. W sumie chodziło o ok. 150 tys. zł.

Urzędniczy tłumaczyli, że mężczyzna pełnił obowiązki prezesa zarządu w okresie, w którym upływał termin płatności zobowiązań. Co więcej, pełnił je jednoosobowo, a zatem jest jedyną osobą, która solidarnie ze spółką odpowiada za długi, odsetki oraz koszty egzekucyjne. Do tego egzekucja z majątku spółki okazała się bezskuteczna, a członek zarządu nie wykazał m.in. ani że we właściwym czasie zgłoszono wniosek o ogłoszenie upadłości, ani że niezgłoszenie go nastąpiło bez jego winy. Nie wskazał także mienia spółki umożliwiającego zaspokojenie zaległości podatkowych spółki w znacznej części. W tej sytuacji w ocenie fiskusa spełnione były wszystkie przesłanki przeniesienia odpowiedzialności.

Czytaj więcej

Były prezes zaskarżył decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku, ale nic nie wskórał.

WSA nie miał wątpliwości, że egzekucja wobec spółki nic nie dała. Fiskus ustalił bowiem, że spółka nie posiada już rachunków bankowych, majątku nieruchomego, pojazdów oraz nie prowadzi działalności gospodarczej pod adresem ujawnionym w KRS jako jej siedziba. Przy czym, jak tłumaczył sąd, choć wskazanie przez członka zarządu mienia spółki jest przesłanką zwolnienia się przez niego z odpowiedzialności, nie jest to równoznaczne z brakiem podstaw do stwierdzenia bezskuteczności egzekucji.

W ocenie WSA skarżący nie wykazał też istnienia przesłanek, które w spornym przypadku uwalniają od odpowiedzialności. Zwłaszcza aby niezgłoszenie wniosku o ogłoszenie upadłości nastąpiło bez jego winy. Za takie działanie nie można uznać subiektywnego przeświadczenia członka zarządu, że przesłanki ogłoszenia upadłości nie wystąpiły. Ponadto skarżący, oprócz funkcji prezesa, był też udziałowcem spółki. Miał więc możliwość wpływania na jej działania.

Liczą się fakty

Tak samo uznał NSA. Zarzuty skarżącego ocenił jako gołosłowne i niepoparte dowodami. Jak zauważyła m.in. sędzia NSA Jolanta Sokołowska spółka zalegała nie tylko z VAT, ale też z ZUS i PIT, a fiskus jasno wskazał, kiedy powinien zostać złożony wniosek o jej upadłość. Konkretnie w 14-dniowym terminie od zaprzestania regulowania drugiej z kolei płatności. Wyrok jest prawomocny.

Sygnatura akt: III FSK 870/21

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Dariusz Malinowski, doradca podatkowy, partner w KPMG

Rozstrzygnięcie NSA nie jest specjalnym zaskoczeniem. Uwo … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSyrena alarmowa w Warszawie. Dlaczego wyje w czwartek 8 września?
Następny artykuł“Jakby ktoś kłonicą w łeb mnie uderzył”. Don Vasyl grzmi po zmianach w koncercie TVP