Dzisiaj, 6 sierpnia (07:32)
Widzew z Bartłomiejem Pawłowskim w składzie zagra w sobotę (godz. 20) na wyjeździe ze Śląskiem. Na początku roku klub z Wrocławia odesłał napastnika do rezerw. W łódzkiej drużynie strzela gola za golem.
30-letni zawodnik do Śląska trafił dwa lata temu roku po niezbyt udanej przygodzie w tureckiej ekstraklasie. W sezonie 2020/2021 grał dość regularnie – w 22 meczach zdobył trzy gole. Poprzednie rozgrywki zaczął w podstawowym składzie, występował też w meczach eliminacji Ligi Konferencji Europy.
Jednak po przyjściu trenera Jacka Magiery jego pozycja zaczęła słabnąć, zwłaszcza że szkoleniowiec postanowił zmienić mu pozycję – ze skrzydłowego na ofensywnego obrońcę tzw. wahadłowego. W przerwie między rundami Pawłowski usłyszał, że zostaje przesunięty do rezerw.
– Wziąłem udział w budowie Śląska, którego byłem ważnym punktem i grałem na swojej pozycji. W międzyczasie doszło do zmian i jako piłkarz mający inklinacje ofensywne, zacząłem grać w obronie. Czuję się lepiej z przodu, więc nasze drogi ze Śląskiem powoli zaczęły się rozchodzić. Od przyjścia trenera Magiery dało się to wyczuć – przyznaje Pawłowski. – Nie miałem z tego powodu żalu i grałem na wyznaczonej pozycji, ale chciałbym dalej występować tam, gdzie czuję się najlepiej.
Pawłowskim szybko zainteresowali się działacze Widzewa, który wtedy walczył o awans do Ekstraklasy. W tym zespole grał w 2013 roku i wielokrotnie mówił, że temu klubowi kibicuje. To był jeden z argumentów, który skusił zawodnika, by zejść ligę niżej.
– Dużo osób mówiło, w tym koledzy ze Śląska, że to ryzykowny ruch sportowo. Ja się tego nie bałem, byłem pewny siebie od samego początku. Wiedziałem, że damy radę w Łodzi zrobić awans – podkreśla w wywiadzie dla slasknet.com.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS