- Lady Day jest dziś ikoną desperackiej walki o przetrwanie – i na scenie, i w samym życiu
- Wtedy ją przegrała, ale sama kiedyś powiedziała, że niektórych bitew lepiej nie wygrywać
- Dzisiaj mija 105. rocznica urodzin legendarnej Billie Holiday – na świat przyszła 7 kwietnia 1915 roku w Filadelfii
- Jej historia jest pełna łez, przemocy – na tle rasistowskim i seksualnym – czy nietolerancji, ale przede wszystkim opowieść o jednej z największych artystek, jakie poznał świat. Drugiej Billie Holiday nie będzie
Rasizm
“Drzewa na południu wydają dziwne owoce / krew jest na liściach i krew na korzeniach / czarne ciała kołyszą się w południowym wietrze / dziwny owoc wisi na drzewie topoli” – na znanym nagraniu wideo Billie Holiday śpiewającej “Strange Fruit” artystka pierwsze wersy utworu przedstawia wpatrzona w jeden punkt, z kamienną, zastygniętą jakby w smutku twarzą. Pieśń rozwija się, a Billie Holiday zaczyna się rozglądać, “strange fruit hanging from the poplar tree” wymawia z grymasem, jakby obrzydzenia. Zaznacza poszczególne słowa i sylaby, w jej postawie jest coś dostojnego, zdystansowanego, ale dramatycznego jednocześnie. Skąd wspomniany grymas na twarzy, możemy się domyślać.
Tekst utworu “Strange Fruit” autorstwa żydowskiego poety Abla Meerepola powstał w 1936 roku i opisuje lincz na Afroamerykanach, dokonany przez Ku Klux Klan. Pisarz inspirował się fotografią Lawrence’a Beitlera, przedstawiającą powieszenie Thomasa Shippa i Abrama Smitha. Okrutny, budzący przerażenie i grozę obraz. Dwa ciała, w zakrwawionych i potarganych ubraniach, bezwładnie wiszą na drzewie topoli, a pod nimi tłum gapiów. Głównie panów w kapeluszach. Jeden z nich zwrócony jest twarzą do fotografującego i wskazuje palcem ciała. Czy właśnie to budzi takie obrzydzenie i grymas Billie Holiday, gdy wspomina fotografię, śpiewając “Strange Fruit”? To przypatrywanie się osób trzecich, ich powszechna akceptacja rasistowskich, brutalnych zachowań?
Na pewno obrzydzało to samego Meerpola, który poruszony właśnie tym – nie tyle linczami, przynajmniej nie wyłącznie, ale faktem, że sceny powieszenia czarnoskórych były w tym czasie rodzinną rozrywką – napisał wspomniany poemat. W internecie podobnych zdjęć, do tych Lawrence’a Beitlera, dziś możemy znaleźć wiele. Ich schemat jest zazwyczaj podobny: koszmarny obrazek wiszących ciał, a pod nimi uśmiechnięte twarze i rodzice z dziećmi. Publiczność.
Meerpol zwrócił uwagę na problem, ale dopiero muzyka stała się tubą dla rozpowszechnienia informacji, idei, protestu. Początkowo w nowojorskich klubach umuzycznioną wersję wiersza śpiewała Laura Duncan, jednak to wersja wykonana przez Billie Holiday przyczyniła się do największej popularności pieśni. To dzięki potędze dramatyzmu głosu Holiday i jej interpretacji wywołującej ten rodzaj szoku i przerażenia, przez który zastygamy w bezruchu, wstrzymujemy oddech. W ten sam sposób można zareagować na zdjęcia wisielców. We mnie samej i pierwszy kontakt z tym obrazem, i z pieśnią Billie Holiday wywołał podobny rodzaj przejęcia. Najwyraźniej nie jestem odosobnionym przypadkiem, bo dziś “Strange Fruit” zaśpiewane głosem Lady Day to nie tylko jeden z najważniejszych protest songów w historii muzyki, ale w ogóle “pieśń wieku” – taki werdykt ostatniego dnia 1999 roku wydał magazyn “Time”.
10 lat temu, w roku 2010, “Strange Fruit” nadal było “pieśnią stulecia”. Leonard Feather, jazzowy pianista i kompozytor, utwór nazwał “pierwszym znaczącym protestem w słowie i muzyce, pierwszym nieuciszonym krzykiem przeciwko rasizmowi”. Problem nietolerancji, nie tylko na tle rasowym, jest problemem wciąż aktualnym. I chyba dlatego trudno się dziwić, że “Strange Fruit” nadal ma tak potężną siłę oddziaływania. W nowej wersji Cassandry Wilson z albumu “Coming Forth By Day”, zyskał jeszcze więcej przejmującego dramatyzmu i najpewniej dzięki tej interpretacji pieśń rozpoczął drugie życie, na nowo wpisując się w historię muzyki niosącej poważny, głęboki, straszny przekaz. Straszny, bo choć mający ponad 80 lat, to nadal teraźniejszy.
Gdy Billie Holiday nagrywała “Strange Fruit” miała już na swoim koncie współpracę z Teddym Wilsonem, Count Basiem, Artiem Shawem, Dukem Ellingtonem i film “Symphony in Black”, kontrakt z Brunswick Records Johna Hammonda i wykonanie słynnego standardu “Summertime” z “Porgy and Bess”. Można więc spokojnie uznać, że nagrywała jako uznana i szanowana artystka, choć nadal u progu kariery. Zatrzymajmy się jednak na moment przy “Symphony In Black”, dziewięciominutowej etiudzie filmowej opowiadającej, w kilku rozdziałach o życiu Afroamerykanów. Billie Holiday debiutuje tu na ekranie. Gdy widzimy ją po raz pierwszy, stoi oparta o mur budynku, na które … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS