Przyjęty i zapowiedziany w sierpniu br. termin rozpoczęcia misji Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba (JWST) okazał się niemożliwy do dotrzymania już na miesiąc przed przewidywanym startem. Powodem, jaki tutaj wskazano, jest incydent spowodowany samoczynnym wyczepieniem zacisku łączącego cenny instrument obserwacyjny z adapterem umożliwiającym jego zamocowanie na szczycie systemu nośnego. Doszło do tego już na miejscu oczekiwanego startu – w centrum kosmicznym Kourou w Gujanie Francuskiej, gdzie zespół pracowników Arianespace i Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) w porozumieniu z NASA przygotowuje ładunek do wystrzelenia.
Instrument ma zostać wyniesiony w kosmos z wykorzystaniem europejskiej rakiety Ariane 5. Miejscem przeznaczenia JWST w przestrzeni pozaziemskiej jest odległa orbita wokółsłoneczna zakotwiczona w tzw. punkcie Lagrange’a L2 układu Słońce-Ziemia. Punkt ten jest oddalony o 1,5 miliona kilometrów od Ziemi.
JWST znajduje się na miejscu swojego startu kosmicznego od 12 października br. Teleskop dotarł tam na pokładzie statku MN Colibri, płynącego do Gujany Francuskiej przez Kanał Panamski z laboratorium NASA w Kalifornii. Na czas długotrwałej i wymagającej podróży instrument starannie zabezpieczono w specjalnym kontenerze STTARS (Space Telescope Transporter for Air, Road and Sea).
W kwestii możliwych skutków incydentu zaistniałego w ośrodku Kourou, jak dotąd nie podano ściśle, na ile poważny był jego przebieg. Niemniej wskazuje się, że konstrukcja teleskopu mogła w jego trakcie doświadczyć wibracji, mogących mieć wpływ na stan poszczególnych podzespołów i układu elektrooptycznego.
NASA powołała natychmiast zespół do zbadania skutków incydentu i przeprowadzenia dodatkowych testów w celu sprawdzenia, czy parametry docelowe systemu nie zostały naruszone. Amerykańska agencja kosmiczna zakłada, że procedura sprawdzania zakończy się pod koniec tygodnia. W świetle tego zadeklarowano też, że gotowość startową teleskop osiągnie nie wcześniej niż 22 grudnia br.
Sytuację w uspokajającym tonie skomentował z-ca administratora NASA ds. naukowych, Thomas Zurbuchen, wskazując m.in., że nadzwyczajny proces kontrolny wynika zarówno ze znaczenia całej misji, jak i tego, że na finalnym etapie integracji sprzęt nie jest już monitorowany przez laboratoryjny zestaw czujników przeciążeniowych. „Dla czystej ostrożności, […] po prostu wykonujemy testy funkcjonalne, aby upewnić się, że przy całym tym konserwatywnym podejściu, że nic się nie stało” – wskazał.
Oczekiwania odnośnie misji Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba są bardzo duże. Naukowcy liczą na to, że instrument przyczyni się do przesunięcia kolejnych granic ludzkiego poznania w kwestii znajomości praw i historii rozwoju Wszechświata – stając się pod tym względem godnym “następcą” Teleskopu Hubble’a. Projekt realizowany jest przez NASA, ESA oraz Kanadyjską Agencję Kosmiczną (CSA).
Źródło: NASA/PAP
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS